Konieczne ustępstwa w sprawie specjalnych stref ekonomicznych
Specjalne strefy ekonomiczne miały zagwarantować nowe miejsca pracy. W Polsce działa kilkanaście takich stref. Od 1995 roku przyciągnęły wielu rodzimych i zagranicznych inwestorów. Problem w tym, że powstały wbrew układowi stowarzyszeniowemu z Unią Europejską. Teraz, aby zakończyć negocjacje w sprawie swobodnej konkurencji, Polska musi pójść na pewne ustępstwa.
Minister gospodarki obiecał w Brukseli, że ekipa Leszka Millera zapłaci odszkodowanie zagranicznym inwestorom. Pieniądze dostaną ci, którzy nabyli w latach 90. prawa do zwolnień od podatku dochodowego w specjalnych strefach ekonomicznych. Jacek Piechota powiedział RMF, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o sumach. Na pewno jednak - będą spore.
Unia kwestionuje m.in. zezwolenia na działalność wydawane w poprzednich latach. Nie powinno to wystraszyć tych, którzy już u nas produkują i pracują - uważa Krzysztof Krzysztofiak, szef spółki zarządzającej krakowską strefą ekonomiczną. Jednak co do zapowiadanych przez rząd rzekomych wypłat dla firm zbyt wiele jest jeszcze niewiadomych - dodał. "Trzeba sobie powiedzieć, że zezwolenia w strefach były wydawane w imieniu ministra gospodarki a więc w imieniu rządu polskiego. Rząd polski w tej chwili negocjując z Unią Europejską nie może złamać obietnic, które przedsiębiorcom zostały złożone’ - mówi Krzysztofiak. Nawet jeśli całe zamieszanie nie wypłoszy i tak niezbyt wielkiego kapitału, pewnym jest, że o nowe inwestycje w strefach będzie jeszcze trudniej, ponieważ zmiana zasada wydawania zezwoleń - nie tylko w zagranicznych firmach - stwarza wrażenie, ze Polska to kraj, w którym przepisy zmieniają się za często, aby liczyć na bezpieczny zysk.