Konstytucja UE i tak nie wejdzie w życie

Jutro w Brukseli rozpoczyna się dwudniowy szczyt Rady Europejskiej. Kończąca półroczną prezydencję Irlandia zapowiedziała na dzisiaj przedstawienie najnowszych propozycji "kompromisu" w sprawie Konstytucji UE.

Jutro w Brukseli rozpoczyna się dwudniowy szczyt Rady Europejskiej. Kończąca półroczną prezydencję Irlandia zapowiedziała na dzisiaj przedstawienie najnowszych propozycji "kompromisu" w sprawie Konstytucji UE.

Cudzysłowu użyłem zasadnie, albowiem kompromis - wymawiany niemal identycznie we wszystkich unijnych językach - w odniesieniu do spornych zapisów okazuje się terminem pustym. Dopiero po irlandzkiej deklaracji okaże się, czy w ogóle ma sens wznawianie na brukselskim szczycie obrad VIII Konferencji Międzyrządowej, zawieszonej po fiasku 13 grudnia.

Wydarzeniem zdecydowanie utrudniającym przyjęcie Konstytucji były wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie tylko w Polsce przekształciły się one w krajową walkę polityczną i nie tylko w Polsce ugrupowania aktualnie rządzące walkę tę przegrały - choć nigdzie tak sromotnie, jak SLD-UP. Osłabione politycznie rządy nie zechcą dodatkowo narażać się na zarzuty zdrady interesów narodowych i usztywnią swoje stanowiska. Sytuacja premiera Marka Belki - który został na szczyt w Brukseli umocowany prawnie, ale tylko przez prezydenta - jest wyjątkowo niewygodna. Jego ewentualna kapitulacja i zgoda na odejście od systemu nicejskiego oznaczałaby niechybnie... Trybunał Stanu.

Reklama

Gdy unijni politycy zbyt nachalnie zaczynają mówić o potrzebie elastyczności i wzajemnych ustępstw, to szanse na zmiękczenie stanowiska którejś ze stron gwałtownie maleją. W tej sytuacji za wielkie osiągnięcie szczytu będzie można uznać zatwierdzenie nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej, na pięcioletnią kadencję zaczynającą się 1 listopada. Poważnych kandydatów jest kilku i być może stanowiska szefów państw i rządów tak się spolaryzują, iż rizjadą się z Brukseli nawet bez tej decyzji personalnej - a to byłaby instytucjonalna klęska poszerzonej dopiero co Unii Europejskiej.

A tak w ogóle - unijna Konstytucja i tak pozostanie dokumentem prawnie nieskutecznym. Polska będzie tym razem mogła siedzieć cicho i wysłużyć się... Anglikami. Zawsze bywało odwrotnie, więc dopełni się sprawiedliwość dziejowa. Brytyjskie eurowybory przyniosły wielki sukces Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), która najchętniej namówiłaby konserwatystów do wspólnego wycofania Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej! Aż tak radykalne rozwiązanie wydaje się mało prawdopodobne, ale o zatwierdzeniu Konstytucji UE w referendum nie ma mowy. Skoro poddani Elżbiety II nie mają własnej konstytucji, no to czy wypada im podporządkować się jakiejś obcej? Referendum nie da się już uniknąć, z kolei Konstytucja nie wejdzie w życie, gdyby którekolwiek z państw członkowskich jej nie zatwierdziło - i tak kółko się zamyka.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: szczyt | konstytucja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »