Kontrolerzy Inspekcji Handlowej biją na alarm
Przedsiębiorcy nie tylko nie przestrzegają ustawy o języku polskim, ale także deklarują na etykietach lepsze jakościowo materiały niż rzeczywiste wykonanie. Najgorzej pod tym względem wypadły produkty pończosznicze - wynika z kontroli Inspekcji Handlowej.
Francuski "kaszmirowy" szal wykonany z wiskozy i spodnie, które miały w 65 proc. być zrobione z bawełny, a całe były z poliestru - to niektóre przypadki nadużyć wykazane przez Inspekcję Handlową. Źle oznaczona może być nawet jedna trzecia wyrobów włókienniczych.
Jak poinformował w piątek w komunikacie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Inspekcja Handlowa przeprowadziła kontrolę wyrobów włókienniczych w 2011 i 2012 roku. Objęto nią 481 przedsiębiorców i 3 tys. 377 partii różnego rodzaju wyrobów.
Pod względem oznakowania zakwestionowano 1 tys. 129 partii (czyli 33,7 proc.), a z punktu widzenia jakości - 185 (5,9 proc.).
"Najgorzej wypadły wyroby pończosznicze oraz ubrania. Ponad jedna trzecia wszystkich skontrolowanych produktów (34,5 proc.) posiadała niezgodny deklarowany skład z rzeczywistym" - poinformował Urząd.
Jak przypomniała Inspekcja, włókna będące podstawą każdego materiału mogą być naturalne (jak bawełna, wełna, len, jedwab naturalny) oraz chemiczne, do których zaliczamy włókna sztuczne - wytwarzane ze związków, które występują w przyrodzie (np. wiskoza, jedwab sztuczny, włókna szklane) i syntetyczne - robione ze związków, które nie występują w przyrodzie (np. poliester, poliamid, akryl, elastan).
"Każdy producent musi na etykiecie lub metce umieścić informację o tym, z jakich rodzajów włókien został wykonany dany produkt, czyli podać skład surowcowy" - przypomniała Inspekcja.
Inspekcja najczęściej wykazywała podczas kontroli, że producent użył innego materiału niż podał na metce, lub naruszał ustawę o języku polskim przez używanie na metce nazw obcojęzycznych.
Na przykład sprawdzone w trakcie kontroli rajstopy zamiast deklarowanej 20 proc. domieszki elastanu zawierały jedynie 2 proc. tego włókna. Im większy dodatek elastanu, tym rajstopy są bardziej wytrzymałe i rozciągliwe.
Francuski szal damski, zgodnie z deklaracją producenta, miał zostać wyprodukowany w 100 proc. z kaszmiru, a w rzeczywistości zawierał 100 proc. wiskozy. Inspektorzy zakwestionowali także spodnie, które zamiast mieszkanki 65 proc. bawełny oraz 35 proc. poliestru wykonane były całkowicie z poliestru.
Na metce lub wszywce kupujący musi znaleźć informacje w języku polskim o składzie surowcowym wraz z polskimi nazwami włókien. Muszą być one napisane wyraźnym i czytelnym drukiem, wskazane procentowo w kolejności malejącej (np. bawełna 80 proc, poliester 20 proc.).
Tymczasem, jak wykazała kontrola, zgodnie z informacjami na metce klienci mogli kupić ubrania wykonane m.in. z: elany, polyestre, elastanhe baumwolle, polynosic, dorlastanu, mamutu, elastiku w kolorach: bronzo, cappuccino, czy blumarine.
Sklepom wytknięto natomiast, że nieprawidłowo informują klientów o cenie produktów. Chodziło głównie o brak wywieszek cenowych, brak cen bezpośrednio na towarach jak i na witrynach sklepowych, brak informacji o okresie obowiązywania przeceny, czy przyczynie przecenienia towarów, rozbieżności między ceną na wieszaku a wyświetloną w kasie, brak czytników cen w dużych sklepach.
Z tych powodów nieprawidłowości stwierdzono w 25 placówkach (9,6 proc.) spośród sprawdzonych pod tym względem 261 sklepów. Za brak wszystkich wymaganych informacji o cenach, sprzedaż towarów oznakowanych sprzecznie z ustawą o języku polskim oraz inne niezgodności z prawem nałożono 84 mandaty karne w sumie na 16,6 tys. zł. Jak poinformowała inspekcja, większość skontrolowanych przedsiębiorców dobrowolnie usunęła nieprawidłowości.