Kopanie się ze stadem
Przed piątkową batalią o los rządu Marka Belki, oba obozy zwierają szyki. Na wczorajszym posiedzeniu Rada Ministrów przyjęła założenia expose, premier uzyskał dla swojego programu imprimatur głowy państwa, a następnie Aleksander Kwaśniewski rozpoczął konsultacje polityczne, czyli mówiąc wprost - namawianie klubów sejmowych do zatwierdzenia pierwszego w dziejach III RP rządu prezydenckiego.
Również po stronie parlamentarnej nastąpiły przesunięcia, czyniące grunt pod rządem jeszcze bardziej grząskim. Interesowna zbieranina Romana Jagielińskiego i Tomasza Mamińskiego zorientowała się, że najwyższy czas opuszczać tonącą lewicową tratwę i zaczyna "programowo" obwąchiwać się z Samoobroną. Okazało się przy tym, iż równie "programowe" porozumienie koalicyjne FKP z SLD i UP zostało zawarte jedynie z... rządem Leszka Millera i można uważać je za wygasłe.
Premier nominat zachowuje akademicki spokój i abstrahuje od rozwoju politycznej sytuacji. Podkreśla, że nie interesują go partyjne rachunki - tak jakby wyświetlony w piątek wieczorem na sejmowej tablicy wynik głosowania nad wotum zaufania stawał się kwestią drugorzędną. Profesor Belka wygłosi wykład na temat dobrodziejstw dla kraju płynących z utrzymania się jego rządu do wiosny 2005 roku oraz niebezpieczeństw wiążących się z zerwaniem ciągłości władzy, co będzie naturalną konsekwencją rozpisania przez prezydenta wcześniejszych wyborów. Problem w tym, że tego wykładu nie bardzo będzie miał kto wysłuchać.
Rezygnując niemal dwa lata temu ze stanowisk wicepremiera i ministra finansów, Marek Belka jako przyczynę tamtej zaskakującej decyzji podał niechęć do "kopania się z koniem". Po powrocie z Iraku i zadeklarowaniu podjęcia się utworzenia rządu, stwierdził, iż teraz sam będzie owym koniem. Wygląda jednak na to, że postanowił pokopać się z całym stadem - co prawda głównie wałachów, ale zawsze to stado...