Koronawirus w Polsce. Prezes Black Red White: Dziś kluczowa jest gotówka w kasie
Dziś musimy kupić czas, zapewnić sobie kredyty obrotowe i liczyć na szybkie przyjęcie tarczy antykryzysowej oraz dopłaty do miejsc pracy i ustawową możliwość obniżki wynagrodzeń - mówi w rozmowie z Interią Dariusz Formela, prezes Black Red White.
Paweł Czuryło, Interia: Jak dziś działa Black Red White? Do tej pory za sporą część państwa sprzedaży odpowiadał eksport.
Dariusz Formela, prezes BRW: - Do tej pory 35 proc. naszej sprzedaży stanowił eksport i on stanął, tego eksportu dziś już nie ma. Dlatego jesteśmy na ostatniej prostej przed zatrzymaniem wszystkich, albo znaczącej części zakładów. Sieci handlowe we Francji, Włoszech, Niemczech nie działają. A, pamiętajmy, że są takie firmy, które 90 procent produkcji wysyłają za granicę. Przepraszam, wysyłały.
- My mamy szeroką sieć własnej sprzedaży w kraju, więc to nas trochę ratuje. Ale co z tego, skoro mamy tu spadki o 80 proc. Dlatego za chwilę zakłady staną co najmniej na dwa tygodnie. A z zagranicy słyszymy teraz jak nasi odbiorcy mówią: nie weźmiemy towaru szybciej niż pod koniec kwietnia, co oznacza, że pierwsze pieniądze moglibyśmy dostać pod koniec czerwca. Wprawdzie przeszliśmy głęboką restrukturyzację w 2019 roku i dziś mamy środki. Wytrzymamy najbliższe trzy miesiące. Na dłuższą metę przy kosztach stałych rzędu kilkudziesięciu milionów złotych miesięcznie żadna firma nie jest na to gotowa. Mało który przedsiębiorca ma setki milionów na rachunku, by korzystać z nich na pokrycie wszystkich obciążeń.
W piątek Sejm ma przyjąć tarczę antykryzysową, która ma być wsparciem dla firm i pracowników w przetrwaniu kryzysu. Co jest dziś najważniejsze z punktu widzenia producenta mebli Black Red White?
- Płynność, płynność i jeszcze raz płynność oraz to, by proponowane rozwiązania objęły również duże firmy. Dlatego musimy w końcu zobaczyć ostateczne, przyjęte przez parlament, zapisy z tej Tarczy. Pamiętajmy, że dziś przedsiębiorcy nie myślą w kategoriach dochodów czy zysków. Dziś nikt nie patrzy czy będziemy na tej działalności zarabiać czy nie, dziś najważniejsze jest to, żeby w spółce była gotówka. A ona jest potrzebna do tego, żebyśmy mogli regulować swoje zobowiązania wobec pracowników, dostawców. Dziś wszyscy bowiem będziemy musieli partycypować w utrzymaniu miejsc pracy i utrzymaniu się firm na rynku.
- U nas w grupie pracuje dziś 7,5 tys. osób, kolejne 2,5 tys. osób to firmy stowarzyszone. To jest w sumie 10 tysięcy ludzi. Dziś mamy środki, żeby regulować zobowiązania wobec pracowników, dostawców. Tylko bez ciągłości zamówień i sprzedaży, te środki po paru miesiącach się skończą. Musimy wiedzieć czy mamy płacić daniny publiczno-prawne czy też mamy szanse je częściowo umorzyć, czy rozłożyć płatności na raty. Czy nie będzie takiej sytuacji, że nie zapłacimy pełnego ZUS, a ktoś stwierdzi, że to przesłanka do zgłoszenia wniosku o upadłość.
- Dlatego tak kluczowa jest płynność i nie możemy się nawzajem oszukiwać: nie utrzymamy wszystkich pracowników, dojdzie do zwolnień. Już dziś w wielu firmach nie są przedłużane umowy o pracę, słyszę to z różnych branż. W wyjątkowych sytuacjach przedłużane są umowy, które będą wygasały.
W tarczy rząd proponuje dofinansowanie wynagrodzeń pracowników - do wysokości 40 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia i uelastycznienie czasu pracy.
- To jest jakieś rozwiązanie, ale ono musi być skierowane do wszystkich. Również dużych firm, bo nigdzie nie jest to jasno określone. Dziś zakłady, które np. w branży meblarskiej produkują w 90 proc. na eksport zostały odcięte od przychodów. Nie ma miejsca, gdzie możemy generować nowe środki, możemy tylko pójść do banków. Dlatego każda taka struktura wspólnego ponoszenia kosztów w kryzysie jest dobra. Ale ona musi zostać wprowadzona. Nie mamy czasu na dyskusje między opozycją a rządzącymi, tracimy czas, a posłowie są przecież sługami narodu. Jako obywatele oczekujemy, że posłowie staną na wysokości zadania i zobaczymy uchwaloną ustawę w tym tygodniu.
- Ja patrzę od praktycznej strony - w ciągu najbliższych dni powinniśmy przygotowywać wypłatę dla pracowników, musimy wiedzieć na ile możemy liczyć. Bo jeśli mamy wypłacić 100 proc. to to zrobimy, ale w kwietniu zwolnimy część załogi, bo nie będzie możliwości utrzymania jej w kwietniu z pełną pensją.
- Nie ma nic gorszego niż niepewność. W tym całym szaleństwie musimy mieć jakieś bazę formalną, na czym możemy się oprzeć. Nie możemy improwizować. Improwizacja w biznesie jest dobra jak się zatrudnia dwie osoby, a nie 7,5 tysiąca. Proszę też nie myśleć, że ten mały biznes nie jest ważny, on jest bardzo ważny, bo budował konsumpcję w Polsce. On jest dla mnie bardzo istotny. Tylko my podejmujemy decyzje dotyczące tysięcy osób i ich rodzin.
Rząd zapowiada też działania BGK, który ma wspierać firmy właśnie w zakresie płynności.
- Wszystko co jest związane z płynnością jest ważne, ale BGK daje gwarancje dla banków komercyjnych i rozumiem, że one będą bazowały na tym wsparciu. Potrzebujemy nowych pieniędzy i liczymy, że banki nie będą wypowiadały dotychczasowych kredytów, mimo gorszej sytuacji finansowej klientów. Banki muszą zapewnić świeżą gotówkę, bo to na bazie nowych pieniędzy musimy przetrwać trzy miesiące z dziurą płynnościową.
Jak dziś zachowują się banki?
- Mamy bieżący kontakt z PKO BP, rozmawiamy z nimi, przedstawiamy pełną informację, mamy pozytywne sygnały. Współpracujemy także z BNP Paribas, szukamy wspólnie rozwiązań, żebyśmy nie stracili wszyscy.
- Dziś musimy kupić czas, zapewnić sobie kredyty obrotowe i liczyć na szybkie przyjęcie tarczy antykryzysowej oraz dopłaty do miejsc pracy i ustawową możliwość obniżki wynagrodzeń. To musi być jasno określone, by móc np. obniżyć wszystkim płace o 20-50 proc. do minimalnego wynagrodzenia. Ale to muszą być jednoznaczne zapisy, bo utkniemy w tym. Związki zawodowe zdaje się wciąż nie wiedzą w jakiej kondycji znalazła się gospodarka. Obyśmy więc nie utknęli w biurokratycznych procedurach, bo za urzędowe 30 dni wielu firm już nie będzie.
Rozmawiał Paweł Czuryło