Kosztowne jest życie studenta

O tym, że życie studenta bywa ciężkie - zwłaszcza w czasie sesji - wie chyba każdy. Ale studencki żywot jest też niestety dość kosztowny. I to nie tylko za sprawą płatnych studiów. Sporą część kosztów pochłania codzienne utrzymanie.

Ale istnieje pomoc. Od tego roku akademickiego studenci mogą liczyć na osiem różnych rodzajów na stypendiów, w tym dwa nowe: na wyżywienie i mieszkaniowe.

"Do tej pory studenci nie dostawali pieniędzy na jedzenie i mieszkanie, uczelnie przeznaczały część z pomocy materialnej np. na dopłaty do obiadów w stołówce. Teraz studenci sami zdecydują, czy stypendium wydadzą na obiad w stołówce, czy kupią za nie bułki w sklepie" - powiedział rzecznik ministerstwa edukacji Mieczysław Grabianowski.

Podobnie jest ze stypendium mieszkaniowym - pieniądze można przeznaczyć nie tylko na opłacenie akademika, ale także wynajętego mieszkania czy pokoju.

Reklama

Obok dwóch nowych stypendiów funkcjonować będzie także tradycyjne stypendium socjalne. Wysokość dochodu, który uprawniać będzie do otrzymania takiej pomocy, ustala rektor. W tym roku po raz pierwszy decyzje rektora w sprawie limitu dochodu zostały ograniczone ustawowo. Oznacza to, że rektor nie może ustalić granicy dochodu niższej niż 316 zł i wyższej niż 569 zł netto. A zatem każdy student, którego miesięczne dochody nie przekroczą 316 zł, dostanie pomoc materialną. Dochody na osobę w rodzinie będą liczone zgodnie z zapisami ustawy o świadczeniach rodzinnych.

Studenci mogą także liczyć na stypendia za wyniki w nauce lub sporcie, specjalne stypendium dla osób niepełnosprawnych i zapomogi w sytuacjach losowych. Najlepsi mogą także otrzymywać stypendia ministra: za osiągnięcia w nauce i wybitne osiągnięcia sportowe.

W Polsce studiuje 1,8 mln studentów. W ubiegłym roku akademickim pomoc materialną otrzymywało ok. 14 proc. z nich.

Akademik czy stancja?

Domy Studenckie przeżywają kryzys. Coraz mniej studentów decyduje się w nich mieszkać, m.in. ze względu na cenę. Szkoły wyższe - właściciele akademików zachęcają studentów do zrezygnowania ze stancji obniżając cenę za pokoje w domach studenckich. Uniwersytet Szczeciński zmniejszył opłaty. Obniżka wyniesie od 5 do 15 zł za pokój w zależności od jego standardu. Największe upusty otrzymają studenci, którzy zdecydują się na pokój w DS "Portowiec" - poinformował "Głos Szczeciński".

Wiele pokoi w domach studenckich przez długi czas stało pustych, bo - jak podaje gazeta - studentom bardziej opłacało się wynająć stancję czy mieszkanie w kilka osób. Teraz ma się to zmienić.

Ceny za pokój w akademiku US wahać się będą od 235 i 240 zł za miejsce w pokoju czteroosobowym do 310 i 315 zł za tzw. jedynkę - informuje "Głos Szczeciński".

Zaskakująco wypada też porównanie cen w hotelach. W Olsztynie można znaleźć pokój z łazienką już za 30 zł za dobę. Jeśli student będzie nocował cztery noce w tygodniu, zapłaci 480 zł miesięcznie.

Z podobnym problemem zmagają się akademiki w Olsztynie. Tam też cena za wynajem mieszkania - najczęściej w kilka osób - niewiele różni się od ceny pokoju w domu studenckim. "Za łóżko w dwuosobowym pokoju w akademiku trzeba teraz płacić 290 zł miesięcznie. Bardziej opłaca się mieszkanie na stancji" - powiedział "Gazecie Olsztyńskiej" jeden ze studentów.

Rzeczywiście, za wynajęcie pokoju w Olsztynie trzeba zapłacić miesięcznie ok. 300 zł. Koszty można pomniejszyć dzieląc lokal z kolegą. Studenci, którym marzy się jeszcze większa swoboda, mogą wynająć osobne mieszkanie. Kawalerkę w Olsztynie można znaleźć już za 600 zł. Podobne ceny są za wynajem niewielkich mieszkań w Krakowie, zwłaszcza na obrzeżach miasta. Kto ma więcej szczęścia, może nawet trafić na umeblowane mieszkanie do 30 m kw. za 500-700 zł. Do tej kwoty trzeba oczywiście doliczyć także media: comiesięczne opłaty za czynsz, prąd, gaz, czasem telefon, internet czy abonament RTV lub telewizję kablową. Jeśli kwota nie jest wliczona w czynsz, wówczas bywa, że trzeba osobno płacić za wodę, wywóz śmieci lub ogrzewanie.

Na Śląsku, w Gliwicach można wynająć M-3 za 800 zł. Gdy w takim mieszkaniu będą 2-3 osoby, wówczas koszty zmniejszają się znacząco, a komfort będzie znacznie większy.

Mirosławy Wielopolskiej, rzeczniczki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach nie dziwi ta tendencja. Jak wyjaśniła "Dziennikowi Zachodniemu", akademik rzeczywiście stał się droższy. "Odkąd obcięto dotację, cena waha się w granicach 280 do 370 zł miesięcznie w zależności od miasta. Najdrożej jest w Katowicach, taniej w Sosnowcu i Cieszynie. W rezultacie w akademikach Uniwersytetu Śląskiego na 3 tys. miejsc jest aż 1 tys. wolnych.

Student musi jeść...

... chociaż czasem oszczędza, głównie na jedzeniu, bo to podobno najtańszy sposób. Dziennie studenci przeznaczają na jedzenie niewiele więcej, niż wynosi dzienny koszt posiłku dla więźnia. Niektórzy przyznają się, że ich potrzeby konsumpcyjne muszą zmieścić się w granicach 6-10 zł dziennie, bardziej rozrzutni wydają do 15 zł, a nawet 20-30 zł.

Kiedyś koszty posiłków były tańsze - uczelnia dopłacała do żywienia na studenckich stołówkach. Wówczas obiad kosztował ok. 4 zł - obecnie ok. 8-12 zł. Nie różni się to za bardzo od cen w innych jadłodajniach "nieuczelnianych". Studenci wybierają więc często bardziej zróżnicowane jedzenie poza stołówkami, przez co te ostatnie plajtują.

Swoje stołówki zamknęły między innymi Politechnika Krakowska i Akademia Rolnicza w Krakowie. Los wielu innych stoi pod znakiem zapytania, ponieważ studenci wybierają tańsze bary mleczne. - Nie chcemy z powrotem dofinansowania stołówek, ale bezpośredniego wsparcia dla najbiedniejszych studentów - wyjaśniał "Metropolowi" Arkadiusz Doczyk przewodniczący Parlamentu Studentów RP.

Kieszonkowe

Średnio po 1 500 zł miesięcznie dostają warszawscy studenci od rodziców. Jeśli pracują, to dorywczo. Większość z nich jest uzależniona od rodzinnego domu - sprawdziło w połowie br. "Życie Warszawy".

"Wielu studentów z Warszawy i okolic nie chce się usamodzielniać. Wolą żyć z rodzicami. W przypadku wszystkich uczelni jest to mniej więcej 50 proc. studentów" - przyznaje Konrad Gutkowski, wiceprezes Stowarzyszenia Studentów i Absolwentów Wydziału Prawa i Administracji UW Procura. "Sami niewiele zarabiają, za to sporo biorą od rodziców" - dodaje.

Z badań wynika, że student z rodzicielskiej kasy bierze średnio aż 1 500 zł miesięcznie. Wśród państwowych uczelni pod tym względem wybija się Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Jej uczniowie dostają od rodziców średnio 1 884 zł! Najwięcej, bo aż 2 147 zł, dostają studenci uczelni prywatnych. Ale ci także najwięcej zarabiają, bo 1 340 zł - informuje "Życie Warszawy".

Może zatem rozwiązaniem jest kredyt studencki? 600 zł miesięcznie - na tyle mogą liczyć studenci, którzy zdecydują się na kredyt. Wnioski o przyznanie kredytu studenckiego można składać w bankach do 15 listopada.

Kredyt przysługuje studentom uczącym się na uczelniach państwowych i prywatnych, którzy rozpoczną naukę przed ukończeniem 25 lat. Pożyczka udzielana jest na okres studiów i wypłacana w ratach przez 10 miesięcy w roku. Spłata kredytu rozpoczyna się po dwóch latach od ukończenia studiów.

20 proc. zaciągniętego kredytu może zostać umorzone, jeśli kredytobiorca znajdzie się w grupie najlepszych absolwentów swojej uczelni. Zwolnione częściowo lub całkowicie z jego spłaty mogą być osoby w trudnej sytuacji życiowej.

Wnioski o przyznanie kredytów studenci mogą składać do 15 listopada w jednym z 7 banków (Bank Gospodarki Żywnościowej, PEKAO S.A., Bank Polskiej Spółdzielczości, Bank Zachodni WBK, Gospodarczy Bank Wielkopolski, Kredyt Bank, PKO Bank Polski).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | pokój | stypendium | życia | zyciem | Olsztyn | jedzenie | studenci | student | mieszkanie | kredyt | żyły
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »