Koszykowa pułapka minister Kopacz

Aktywność medialna minister zdrowia Ewy Kopacz w ostatnim okresie przypomina jej ubiegłoroczne zabiegi o podpis prezydenta pod pakietem ustaw zdrowotnych.

Z rządowej inicjatywy uchwalono nową ustawę zdrowotną. Chodzi o przyjętą przez sejm ustawę o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz ustawy o cenach, zwaną ustawą koszykową.

O co chodzi w tej ustawie?

Zdaniem minister Ewy Kopacz ustawa ta jest ważna, bo dotyczy tak zwanego koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. W jednym z wywiadów minister podkreśliła, że chciałaby, aby centrale związkowe i prezydent jako prawnik wiedzieli, że ta ustawa jest również ustawą dla nich. Pogląd ten uzasadniła bardzo ogólnie: "ustawa gwarantuje odpowiedni przepływ środków, transparentność i nieudawanie, że wszyscy mają równy dostęp do świadczeń medycznych, ale za to, za co zapłacą, mają dostać to, co jest zapisane w tej ustawie". Niewiele z tej wypowiedzi wynika, bo zawiera wiele różnych wątków. Podobnie zresztą jak nie wiadomo o co chodzi w samej ustawie, niestety podpisanej w dobrej wierze przez prezydenta.

Co przeciętnemu Polakowi gwarantuje ta ustawa za składkę, którą płaci na ubezpieczenie zdrowotne? Czy jest bardziej jasna, przejrzysta i przyjazna pacjentom oraz pracownikom ochrony zdrowia niż ustawa dotychczas obowiązująca? Jaka jest zawartość koszyka świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych? Czy nowe przepisy usprawnią organizację pracy ochrony zdrowia, zmniejszą koszty jej funkcjonowania, skrócą kolejki do lekarza rodzinnego, specjalisty, szpitala, uzdrowiska itd.? Takich pytań, dotyczących uregulowań już nie ustawowych, a ukrytych w rozporządzeniach minister zdrowia, jest o wiele więcej.

Ustawa koszykowa zmienia zakres pojęcia "świadczenie gwarantowane". Według dotychczasowej definicji jest to świadczenie finansowane w całości ze środków publicznych. Nowe jego ujęcie określa, że jest to świadczenie opieki zdrowotnej finansowane w całości lub współfinansowane ze środków publicznych. Zapis ten mówi wyraźnie o istotnej zmianie systemowej w zakresie finansowania ochrony zdrowia. Z treści ustawy nie wynika, jakie świadczenia będą objęte współfinansowaniem. Choć takie będą, wcześniej lub później, zapewne w zależności od stanu środków publicznych przeznaczanych w każdym następnym roku na finansowanie świadczeń zdrowotnych. I na nic nie zdadzą się zapewnienia minister Kopacz, która bzdurą totalną określa obawy, że nowa ustawa zalegalizuje współodpłatność obywateli za usługi medyczne, poza składką zdrowotną.

Zmianie ulega też zakres rzeczowy świadczeń zapewnianych ze środków publicznych. Ogólnie rzecz biorąc lista grup świadczeń zmniejszyła się, w porównaniu do obecnie obowiązującej, z 22 do 14 pozycji. Zniknęły z niej między innymi badania diagnostyczne, badanie i terapia psychologiczna i logopedyczna, leczenie w domu chorego, pielęgnacja niepełnosprawnych i świadczenia na rzecz zachowania zdrowia, zapobieganie chorobom, wczesne wykrywanie chorób, w tym obowiązkowe szczepienia ochronne i transport sanitarny. Dodano natomiast nowe pozycje dotyczące opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień, programy zdrowotne i leki.

Nowa ustawa likwiduje wykaz świadczeń opieki zdrowotnej nie finansowanych ze środków publicznych, który stanowił załącznik do obowiązującej jeszcze ustawy. Zawiera natomiast złożone, skomplikowane i zawiłe przepisy dotyczące zasad kwalifikowania świadczeń opieki zdrowotnej jako świadczeń gwarantowanych. Te niejasne i skomplikowane procedury przypisane są do kompetencji ministra zdrowia i prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych. Agencja, działająca od 2006 roku jako jednostka budżetowa, powołana została zarządzeniem ministra zdrowia jako organ opiniotwórczo-doradczy ministra zdrowia i NFZ. Posiada swój statut i regulamin, które w nieco rozszerzonym zakresie znalazły się w nowej ustawie.

Jak widać na podstawie choćby tej ograniczonej analizy w nowej ustawie nie można dostrzec zalet wskazywanych przez minister zdrowia. Wręcz odwrotnie. Jest niezrozumiała, zagmatwana i nie gwarantuje ani zmian organizacyjnych, ani poprawy finansowania i jakości świadczeń w ochronie zdrowia. Nowe uprawnienia władcze ministra zdrowia i prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych w zakresie kwalifikacji poszczególnych świadczeń zdrowotnych budzą poważne obawy. Chodzi o ustawowy duży margines dowolności w ich ustalaniu. System ten i współpłacenie kojarzy się z przerzuceniem nieokreślonej bliżej części finansowania ochrony zdrowia na obywateli, co w efekcie może prowadzić do ograniczenia dostępności do świadczeń zdrowotnych dla Polaków o niższych dochodach. Brak jasnych i przejrzystych zasad kwalifikacji i finansowania świadczeń zdrowotnych oznacza pogorszenie sytuacji obywateli korzystających z dotychczas obowiązujących zasad. Choć te dotychczasowe zasady mają swoje słabe strony, to są jednak bardziej jasne i czytelne od zawartych w nowej ustawie. Ustawie-pułapce, z pustym koszykiem świadczeń zdrowotnych. Pomysł ustawowego powierzenia ministrowi zdrowia i agencji jemu podległej, możliwości ręcznego sterowania systemem finansowania ochrony zdrowia w Polsce budzi niepokój. Warto, aby wreszcie rządzący, z premierem Tuskiem na czele zrozumieli, że proponowane dotychczas przez nich cząstkowe rozwiązania, problemów ochrony zdrowia nie likwidują. W dodatku oparte są na fałszywej diagnozie stanu istniejącego.

Ireneusz Kwiatkowski

Autor jest adiunktem w Katedrze Finansów i Rachunkowości, Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Rząd: Nie będzie płacy minimalnej dla lekarzy

Kopacz: Nie rezygnuję z ulgi podatkowej

Tygodnik Solidarność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »