Kredyty hipoteczne. Pracodawcy RP za niższym wkładem własnym

Pandemia koronawirusa odciska swoje piętno na gospodarce, w tym na rynku budownictwa mieszkaniowego. Kryzys i zwiększone ryzyko obsługi kredytu sprawiają, że banki podwyższają kwotę wkładu własnego nawet do 40 proc., pozbawiając wiele rodzin szans na zakup własnego lokum. Pracodawcy RP i Heritage Real Estate wskazują, jak wybrnąć z tej sytuacji.

- Kondycja gospodarki nie jest dobra, kryzys wywołany pandemią ciągnie wszystkie wskaźniki w dół. Potrzebne są niestandardowe działania ratunkowe - ocenia Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Dodaje, że czeka nas spadek zatrudnienia, wzrost bezrobocia, niższe wpływy podatkowe i znaczący wzrost deficytu w przyszłości. Obecna sytuacja wymaga wspierania popytu, który mógłby rozruszać gospodarkę i pomógł uniknąć głębszego kryzysu.

Większy popyt oznaczałby więcej zleceń m.in. dla sektora budowlanego. To o tyle ważne, że w kwietniu tego roku nastąpił wyraźny spadek aktywności w budownictwie. Był on spowodowany m.in. faktem, że urzędy przestały przyjmować wnioski. - Mieliśmy lockdown przez ponad miesiąc. Liczba mieszkań oddanych do użytkowania spadła o prawie 15 proc., spadła też liczba wydanych pozwoleń na budowę - mówi Michał Cebula, dyrektor generalny Heritage Real Estate

Reklama

Tymczasem budownictwo mieszkaniowe to ważny element polskiej gospodarki, odpowiada - pośrednio i bezpośrednio - za ponad 8,5 proc. polskiego PKB. - Kwotowo to równowartość 340 km nowych linii metra, dwukrotności budżetu NFZ, czy 6 tys. km wybudowanych autostrad - zauważa Cebula.

Jak jednak stymulować popyt, skoro przed potencjalnymi zainteresowanymi zakupem mieszkania piętrzą się dodatkowe problemy?  

Rada Polityki Pieniężnej obniżyła w ostatnim czasie stopy procentowe do rekordowo niskich poziomów, co miało między innymi pobudzić rynek kredytowy. Mimo to w kwietniu o kredyt mieszkaniowy wnioskowało o ponad jedną trzecią osób mniej niż przed rokiem. Pojawiły się przeszkody w postaci ograniczeń wywołanych pandemią - nie wszystkie placówki były czynne, nie wszędzie przyjmowano wnioski. Ale niezależnie od tego ludzie mają większe obawy o swoją przyszłą kondycję finansową.

Istotnym problemem jest też rosnący udział wymaganego przez banki wkładu własnego. Większość Polaków posiada oszczędności, ale nie są to znaczące kwoty. Tymczasem zarządy banków zaczęły jeszcze bardziej podnosić poprzeczkę. - W niektórych wypadkach wkład własny wzrósł nawet do 40 proc. To bariera uniemożliwiająca przeciętnej rodzinie zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego - informuje Michał Cebula.

Banki chcą ograniczać  ten sposób własne ryzyko. Jednak Michał Cebula zapewnia, że kredyty hipoteczne traktowane są przez kredytobiorców priorytetowo. Problemy z regulowaniem należności z tego tytułu są sporadyczne. - Według stanu na połowę marca 2020 r. około 62 proc. respondentów utrzymywało, że nie ma zobowiązań kredytowych, a 36 proc. posiadało długi, ale spłacało je regularnie. Jedynie w przypadku 2 proc. pojawiały się problemy z terminową obsługą kredytu. Kredyty hipoteczne są spłacane zawsze w pierwszej kolejności - zaznacza Cebula.

Pracodawcy RP i Heritage Real Estate wskazują na potrzebę obniżenia przez KNF wkładu własnego dla kredytobiorców. - Naszym zdaniem 5- 10 proc. wkładu własnego potrzebnego do uzyskania kredytu hipotecznego to poziom bezpieczny i osiągalny dla kredytobiorców, którzy chcą w najbliższej przyszłości zaciągnąć zobowiązanie kredytowe na pierwsze M - mówi Cebula.

- Obecne polskie normy ostrożnościowe KNF dotyczące kredytów hipotecznych, nie biorą pod uwagę faz cyklu koniunktury i te same rekomendacje stosuje się w czasie dobrej koniunktury i w czasie kryzysu. Sytuacja ta wymaga zmiany, na wzór rynków zagranicznych. Ich doświadczenia pokazują, że rozwiązania muszą uwzględniać bieżącą sytuację rynkową - dodaje.

Ale to nie wszystko. By banki mogły spokojnie prowadzić działalność, konieczne byłoby wprowadzenie programu gwarancji BGK. Dzięki tym rozwiązaniom zminimalizowałyby swoje ryzyko i gotowe byłyby udzielać finansowania.

- Dziś sektor bankowy jest bardzo ostrożny, kaganiec nałożony na akcję kredytową na długo przed recesją teraz będzie nas kosztował zauważalny ułamek PKB. To strata, której można uniknąć - podsumowuje prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus | kredyt | kredyt hipoteczny | polska gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »