Kredyty: Przejście z franków na złote jeszcze nie wszystkim się opłaca
Kurs franka spadł od szczytów o ok. 20 proc., nie znaczy to jednak, że dla każdego kredytobiorcy zadłużonego w tej walucie jest to dobry czas na przewalutowanie kredytu hipotecznego i uwolnienie się od ryzyka kursowego.
Umocnienie się złotego powoduje zmniejszenie poziomu zadłużenia - klient, który pożyczył od banku 300 tys. zł przy wysokim kursie franka, musi mu teraz oddać 250 tys. złotych. Przewalutowanie sprawi, że wahania kursu nie będą już na tę wartość wpływały. Taka perspektywa jest bardzo kusząca, należy jednak pamiętać, że spadek kursu waluty to jednocześnie proporcjonalne obniżenie raty kredytowej. Zakładając, że stopy procentowe nie zmieniają się, spadek kursu z 3 zł na 2,7 zł obniży ratę kredytu o 10 procent.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo wzrośnie im rata kredytu po przewalutowaniu. Zbadaliśmy kredyty zaciągnięte od połowy 2004 roku do dziś (co pół roku) i sprawdziliśmy, jak zmieni się rata takiego kredytu po przewalutowaniu. W przypadku kredytu zaciągniętego w połowie 2008 roku (gdy frank był najtańszy), wzrost ten wyniesie nawet 90 proc. - dla 30-letniego kredytu na 300 tys zł. rata zmieni się z 1472 zł do 2791 zł. Na tak dużą różnicę w wysokości raty wpływają trzy kluczowe czynniki.
Kurs kupna i kurs sprzedaży
Gdy zaciągamy, kredyt bank rozlicza go po kursie kupna. Im wyższy tym lepiej - bo mniej waluty musieliśmy pożyczyć. Obrazowo rzecz ujmując:
Pożyczamy 300 tys. zł przy franku po 3 zł - potrzeba 100 tys. franków;
Pożyczamy 300 tys. zł przy franku po 2,5 zł - potrzeba 120 tys. franków;
Pożyczamy 300 tys. zł przy franku po 2 zł - potrzeba 150 tys. franków.
Ale spłata kredytu następuje po kursie sprzedaży - wyższym od kursu kupna o kilkanaście groszy
(w niektórych bankach nawet o kilkadziesiąt). To oznacza, że sam fakt zaciągnięcia kredytu powiększa zadłużenie o kilkanaście procent. Pożyczamy 300 tys. zł czyli 100 tys. franków po 3 zł (kurs kupna), a spłacamy 100 tys. franków po 3,20 (kurs sprzedaży). To oznacza, że za operację zaciągnięcia i spłaty (przewalutowania) kredytu płacimy bankowi 20 tys. zł w postaci spreadu walutowego.
Oprocentowanie
Wysokość raty kredytu zależy od oprocentowania. W przypadku kredytów hipotecznych składa się na nie stawka bazowa (WIBOR, LIBOR - zależne od waluty) oraz marża banku. Stopy procentowe w Szwajcarii są bardzo niskie. Trzymiesięczny LIBOR dla franka wynosi obecnie 0,3550, podczas gdy pokazujący cenę pieniądza na polskim rynku WIBOR ma 4,16.
A do tego dochodzi marża banku. W czasie boomu kredytowego banki walcząc o klienta schodziły do bardzo niskich stawek i w ekstremalnych przypadkach marża wynosiła nawet 0,8 punkta procentowego. Tymczasem przewalutowanie oznacza de facto zaciągnięcie nowego kredytu, a teraz stawki rynkowe są dużo wyższe - średnia marża dla kredytu złotowego wynosi dziś około 2,6-2,8. Oprocentowanie zaciągniętego dwa lata temu kredytu we franku wynosi na przykład 1,3-1,5 proc., a zmiana na złotego spowoduje wzrost do 7-8 procent.
Inna sprawa to koszt przewalutowania. Zdecydowana większość banków nie pobierze za to ani grosza prowizji (o ile przewalutowujemy z waluty na PLN, a właśnie taki przypadek tu omawiamy). Nieliczne wyjątki zażyczą sobie za tę operację 0,5-1,5 proc., co dla 300 tysięcy zł kredytu może kosztować nas nawet 4,5 tys. zł (pełna tabela prowizji bankowych w załączniku).
Nad przewalutowaniem mogą zastanowić się osoby, które kredyt zaciągały przy najdroższym franku. Czyli na przykład w połowie 2004 r. albo wiosną 2009 roku. Ale mimo zmniejszenia zadłużeniu (w przeliczeniu na złote) i tak muszą liczyć się ze znacznym wzrostem raty kredytu o około 30-40 procent.
Marcin Krasoń