Kryptowaluty. Bitcoin i ethereum na szczytach
Dwie najpopularniejsze kryptowaluty świata nie poprzestały na październikowych rekordach wszech czasów. Bitcoin i ethereum w listopadzie osiągają kolejne wyżyny. Analityk z Bloomberga, Mike McGlone, o kryptowalutach mówi, że to "zabawa dla hazardzistów na globalną skalę", ale ma na myśli mniej renomowane "coiny", takie jak dogecoin i shiba inu.
W ostatnich dniach szczególnie imponujący jest marsz w górę ethereum, które wyraźnie przekroczyło poziom 4 800 dolarów. Bitcoin też osiąga absolutne szczyty po pokonaniu pułapu 68 tysięcy dolarów. Na polskim rynku bitcoin po raz pierwszy w historii zanotował cenę 270 tysięcy złotych. Zdaniem Sebastiana Seligi, analityka Zondy (dawniej BitBay), poziomem docelowym dla najstarszej kryptowaluty jest teraz 300 tysięcy złotych.
Łączna kapitalizacja całego ekosystemu aktywów cyfrowych przekroczyła poziom 3,1 biliona dolarów. Rynek powiększył się czterokrotnie w stosunku do wartości z końca 2020 roku. Bitcoin od początku tego roku zwiększył swoją wartość ponad dwukrotnie, a ethereum w tym samym czasie urosło ponad sześciokrotnie.
Zdaniem wielu analityków, nieprzerwany rajd cenowy jest wynikiem poszukiwania przez inwestorów inwestycji, które mają ich zabezpieczyć przed ryzykiem nadmiernego skoku inflacji. Dynamika cen towarów i usług w głównych gospodarkach świata jest bardzo duża. W Stanach Zjednoczonych inflacja wzrosła z 5,4 proc. we wrześniu do 6,2 proc. w październiku. Wyjątkowo niskie realne stopy procentowe na świecie także sprzyjają apetytowi na bardziej ryzykowne inwestycje.
Bitcoin w październiku poprawiał rekord po wprowadzeniu na rynki pierwszego powiązanego z tą kryptowalutą ETF-u dla amerykańskich inwestorów. Ten przełomowy krok wzmocnił narrację, że wirtualne "monety" wreszcie zdobywają większą akceptację głównego nurtu, w tym inwestorów instytucjonalnych. Sceptycy przypominają jednak, że bitcoin ciągle jest niestabilny - od początku maja do końca czerwca tego roku wartość tokena gwałtownie spadła z 59 tysięcy dolarów do niecałych 30 tysięcy.
Nie brak spekulacji, że duży udział w obserwowanym właśnie rajdzie bitcoina może mieć Elon Musk. Zwolennicy najbogatszego człowiek świata opowiedzieli się na twitterze w stworzonej przez niego ankiecie za sprzedażą przez miliardera 10 proc. udziałów w produkującej samochody elektryczne firmie Tesla. Spółka gwałtownie potaniała, a inwestorzy od razu zaczęli się zastanawiać, co Musk zrobi z uzyskanymi w ten sposób pieniędzmi.
Właściciel Tesli ma w swoim portfelu dużo kryptowalut, takich jak bitcoin, ethereum i dogecoin. Michael Saylor, szef MicroStrategy, przypuszcza, że miliarder będzie zainteresowany kupnem następnych bitcoinów. - Konwersja bilansu Tesli na kryptowalutę zapewniłaby dywersyfikację, ochronę przed inflacją i większe zyski dla wszystkich inwestorów uzyskane w sposób efektywny podatkowo - spekuluje Saylor.
Analityk kryjący się pod kryptonimem PlanB - znany ze swojego modelu wyceny bitcoina S2F - przewiduje, że cena najstarszej kryptowaluty świata jeszcze w listopadzie wzrośnie do 98 tysięcy dolarów, a przed końcem roku znajdzie się w okolicy 135 tysięcy. Ostatnio PlanB przewidział z zaskakującą dokładnością, że bitcoin zakończy sierpień w pobliżu 47 tysięcy dolarów i spadnie we wrześniu do 43 tysięcy. Jego zdaniem, kryptowaluta za kilka lat może osiągnąć kapitalizację rynkową na poziomie pomiędzy złotem a nieruchomościami.
Ekonomista i analityk Alex Krüger uważa, że osiągnięcie przez bitcoina pułapu 100 tysięcy dolarów przed końcem roku jest możliwe. Podkreśla jednak, że w jego podstawowym scenariuszu najbardziej prawdopodobny jest przedział 75-85 tysięcy dolarów. Napędem do wzrostu ceny mają być fundusze giełdowe (ETF) bazujące na najstarszej kryptowalucie.
Krüger prognozuje, że za dekadę bitcoin może stać się większą klasą aktywów niż złoto. Kryptowalutę nazywa "złotem młodszych pokoleń" i nie wyklucza, że kiedyś za jedną "monetę" będzie się płaciło astronomiczną cenę miliona dolarów. - Bitcoin za milion dolarów? Z całą pewnością tak się stanie, choć nie mam pojęcia kiedy - oświadczył analityk.
Sporo jest także bardzo optymistycznych prognoz w odniesieniu do ethereum. - Skoro "ether" regularnie znajduje się powyżej 4 400 dolarów na dziennym zamknięciu, to bardzo prawdopodobny jest ruch w kierunku 5-6 tysięcy. Do stycznia cena może wzrosnąć nawet do 20 tysięcy dolarów- przewiduje Justin Bennett, inwestor i analityk kryptowalutowy.
O tym, że rynki spodziewają się dalszego wzrostu notowań czołowych walut cyfrowych świadczą analizy firmy Glassnode. Wynika z nich, że bardzo duża grupa posiadaczy bitcoinów nie chce pozbywać się w tej chwili swoich "coinów". Dane dotyczące tzw. nieaktywnej podaży z ostatnich trzech miesięcy pokazują, że osiągnęła ona rekordowy poziom 85 proc.
Z kolei firma Robinhood Markets twierdzi, że na jej liście inwestorów oczekujących na swój własny portfel kryptowalutowy, znajduje się w tej chwili aż 1,6 miliona osób. Jeszcze kilka tygodni temu, firma chwaliła się krótszą, ale i tak imponującą kolejką obliczaną na milion osób.
- Planowany przez Robinhood portfel kryptowalutowy brokera detalicznego pozwoli użytkownikom na dowolne przenoszenie obsługiwanych przez firmę aktywów cyfrowych z kont maklerskich klientów. Wprowadzenie tego rozwiązania planowane jest pod koniec pierwszego kwartału 2022 roku - zapowiedziała dyrektor operacyjna Robinhood Crypto, Christine Brown.
W ślad za wzrostami cen bitcoina i ethereum nie podążają notowania tzw. memicznych kryptowalut - dogecoina (pieseła) i shiba inu, który nazywany jest "zabójcą dogecoina". Pieseł od wielu tygodni jest prawie trzy razy tańszy, niż w maju tego roku, kiedy bił rekord wszech czasów. Z kolei shiba inu spadł niedawno ze szczytu na poziomie prawie 0,00009 dolara do ceny 0,00005 dolara.
Według Mike’a McGlone’a, stratega z Bloomberga, dogecoin i shiba inu są pozbawione fundamentalnej wartości. - To wysoce spekulacyjne tokeny oparte na wytworzonym wokół siebie szumie. Tak naprawdę są jedynie zabawą dla hazardzistów na globalną skalę - komentuje analityk.
Mike McGlone podkreśla, że projekty pokroju shiba inu urzekają szczególnie nowych i niedoświadczonych uczestników rynku ze względu na bardzo niską cenę jednostkową. Jak dodaje, łatwo jest przeznaczyć 100 dolarów na "monetę", której cena zaczyna się od piątego miejsca po przecinku.
Jacek Brzeski