Kryzys ekonomiczny wywołał kryzys randkowy

Wygląda na to, że kryzys ekonomiczny wywołał też kryzys randkowy. Tak przynajmniej dzieje się w centrach finansowych, takich jak Nowy Jork, gdzie przez dziesięciolecia - od Edith Wharton po Candace Bushnell - istniała niezdrowa więź pomiędzy randkowaniem i zawartością portfela. Może w końcu recesja zakończy tę więź lub chociaż nieco ją nadwyręży.

Coraz częściej słyszy się podobne anegdoty: kobiety mówią, że coraz mniej mężczyzn kontaktuje się z nimi na portalu randkowym Match.com; jedna z pań, która umawiała się z trzema bankierami inwestycyjnymi twierdzi, że od czasu upadku Lehman Brothers we wrześniu żaden z nich się do niej nie odezwał.

Galeria: Lista kryzysowych rozwodów

Galeria: 12 wskazówek dla kobiet dotyczących przekazania spadku

Reklama

Galeria: Kiedy rozwodzą się miliarderzy

Galeria: Siedem gorących stanowisk dla kobiet

Są też DABA Girls - DABA to skrót od angielskiego wyrażenia "dating a banker anonymous" oznaczającego anonimowe dziewczyny bankierów zwolnionych w dobie kryzysu, które niczym grecki chór, lamentują do niebios opłakując swój los i żałując, że ich złote lata skończyły się przedwcześnie. Blogi DABA są pisane w formie parodii, ale ich autorki to naprawdę kobiety umawiające się bankierami. (Gazecie New York Times udało się je odnaleźć.) W podobnym tonie zachowana jest romantyczna powieść "Hedge Fund Wives" ("Żony funduszy hedgingowych") Tatiany Boncompagni, której publikacja zaplanowana jest na maj. Książka ta opisuje recesję z punktu widzenia bohaterki zostawionej przez męża dla kochanki w momencie, gdy jego kariera na Wall Street upada. Opowieść jest fikcyjna, ale czasy, które opisuje już nie.

Zdrowi ludzie z przeciętnymi zarobkami i normalnym libido mogą zapytać dlaczego właściwie mieliby przestać się umawiać tylko dlatego, że nastał kryzys? Czy nie jest prawdą, że wszyscy mamy właśnie więcej czasu na romanse? Jednak w Nowym Jorku życie towarzyskie jest zdominowane przez zupełnie inne trendy. Kryzys randkowy dotyka kobiety i mężczyzn, dla których pieniądze, obraz samego siebie i randki są nierozerwalnie powiązane.

Staromodni nowojorczycy

Grupa ta jest większa niż mogłoby się wydawać, gdyż wartości goniących za pieniądzem mężczyzn i kobiet goniących za mężczyznami z majątkiem mają tendencję do rozszerzania się na całe społeczeństwo. Jak na mieszkańców miasta z długą tradycją bohemy, nowojorczycy ze średniej i wyższej klasy są dziwnie ograniczeni i staromodni w swoim podejściu do poszukiwania partnera.

Znajomi z Europy lub Zachodniego Wybrzeża ciągle proszą mnie o wyjaśnienie fenomenu "randkowania" - poddawanych krytyce spotkań na drinka, obiadków, gierek, walki o korzyści. Jest coś niezbyt interesującego w sposobie, w jaki mieszkanki Nowego Jorku przyswajają język umów, wykorzystując go w miłości i żądając "zobowiązania" zamiast uczuć. Jedna ze znajomych, która pracuje jako doradca finansowy i zarabia mnóstwo pieniędzy, powiedziała mi, że gdy mężczyzna płaci za obiad to okazuje kobiecie "szacunek". I to jest właśnie coś, czego nie mogę zrozumieć - jeśli płacenie za przyjemność bycia w czyimś towarzystwie oznacza szacunek, to czemu nie okazuje się go prostytutkom?

Koleżanka nie potrzebowała pieniędzy, a jednak nadal czuła, że rachunek powinien uregulować mężczyzna. Z kolei inny znajomy z Nowego Jorku, pracownik naukowy o średnich dochodach powiedział mi, iż zrezygnował z randek on-line, gdyż stały się one zbyt kosztowne. Na każdej pierwszej randce czując oczekiwania partnerki oferował się, że zapłaci rachunek. Zazwyczaj oferta była przyjmowana. Nietrudno policzyć, ile to w sumie kosztowało.

Bogate wyjście za mąż

Innymi słowy, aż do momentu, gdy banki zaczęły znikać jesienią 2008 roku wiara w to, że randkowanie wymaga od mężczyzn poważnych nakładów finansowych miała się w Nowym Jorku całkiem dobrze. Czy ten trend ulegnie teraz zmianie? Jak to bywa z pomysłami na życie, stawianie wszystkiego na "bogate wyjście za mąż" już od dawna nie było dobrym pomysłem. A teraz, gdy zdominowane przez mężczyzn profesje, np. w branży finansów stoją pod znakiem zapytania, sytuacja jest jeszcze gorsza. (W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zostało zwolnionych więcej mężczyzn niż kobiet.) Nie chodzi tu o żadną ideologię, ale o aspekt praktyczny. Średnio zarobki kobiet w ciągu całego życia są niższe niż mężczyzn, gdyż opuszczają one pracę na długie okresy czasu. Ale nie możemy zakładać, że małżeństwo czy potencjał zarobkowy partnera są stałe. Takie podejście oznacza złe planowanie, zarówno z punktu widzenia nas samych, jak i naszych dzieci. Rozwiązanie jest proste - nie odchodzić z pracy.

Zarabiać same na siebie

Poza tym, kto chciałby iść przez życie kombinując, jak znaleźć osobę, która nas wesprze, gdy możemy po prostu zarobić same na siebie. Wyjdź za mąż dla pieniędzy, a będziesz musiała zapracować na każdy grosz, mówiły niektóre mądre kobiety. Mężczyźni, którzy opierają swoją tożsamość na posiadaniu majątku (jak to bywa, gdy pracuje się długie godziny wykonując nudne obowiązki, żeby tylko przybyło nam zer na koncie) bywają męczącymi towarzyszami. Utrata zarobków powoduje u nich kryzys tożsamości, co sprawia, że są jeszcze mnie przyjaźni w obyciu. Tak, jak czasami ładnym kobietom brakuje charakteru, gdyż zdobywają uwagę i korzyści bez niego, tak samo dzieje się z bogatymi mężczyznami.

Współczesne materialistki powinny zauważyć, że odkąd wiele kobiet podjęło pracę, Amerykanie powracają do trendu, który socjologowie nazywają "wybiórczym doborem", polegającym na szukaniu partnera wykonującego podobny zawód i mającego podobne zarobki. Lekarze przodują w tym zakresie. A to oznacza, że aby zdobyć kogoś wykonującego dany zawód, najlepiej jest samemu zdobyć te same kwalifikacje. Gdy już to zrobimy, sprzedawanie swoich wdzięków temu, kto da więcej przestaje być takie atrakcyjne. Można założyć się, że gdyby William Makepeace Thackeray pisał teraz "Vanity Fair", Becky Sharp zainteresowałaby się bankowością inwestycyjną, a nie bankierem inwestycyjnym.

Ofiarom kryzysu randkowego chciałabym polecić mężczyzn, którzy celem swego życia nie uczynili wielkich pieniędzy - artystów, pisarzy, dziennikarzy, pracowników akademickich, muzyków, trenerów, nauczycieli, itp. Nie zabiorą cię do znanej restauracji ani nie dadzą karty kredytowej na zakupy w butikach, ale nie będą też przeżywać kryzysu tożsamości. Głodujący artysta z roku ubiegłego, głoduje i dziś, jest tylko bardziej pewny siebie, bo wie, że dobrze zrobił ignorując rady rodziców dotyczące wyboru "pewnego" zawodu. Ci mężczyźni są czarujący, empatyczni, potrafią odnaleźć się w obowiązkach domowych i może mają nawet moralny kręgosłup. Być może przyjemnością będzie właśnie wyjście z kolacji bez uczucia, że spędzenie z tobą czasu powinno zostać opłacone.

Liczby: Kobiety na topie

Elisabeth Eaves

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | partner | wyjście | galeria | kryzys gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »