Kryzys na Krymie a przyszłość South Stream
Kryzys na Krymie będzie mieć wpływ na unijno-rosyjskie rozmowy o gazociągu South Stream. Komisja Europejska domaga się renegocjacji porozumień dotyczących jego budowy, zawartych z Rosją przez kilka krajów, gdyż są one niezgodne z unijnym prawem.
Komisarz do spraw energii Guenther Oettinger, w wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet powiedział, że w związku z napięciami na Ukrainie, Bruksela jest gotowa opóźnić rozmowy w tej sprawie.
Jak wyjaśniła jego rzeczniczka Sabine Berger, Komisja wciąż chce jednak prowadzić konsultacje na poziomie eksperckim. - Komisja jest zainteresowana rozwiązaniem tej sprawy. Państwa członkowskie dały nam polityczny mandat do prowadzenia rozmów, ale oczywiście musimy wziąć pod uwagę szerszy rozwój sytuacji związanej z relacjami Unii i Rosji - mówi rzeczniczka unijnego komisarza do spraw energii.
Komisja Europejska ma zastrzeżenia do umów podpisanych przez Rosję, Serbię oraz sześć unijnych państw: Bułgarię, Węgry, Grecję, Słowenię, Chorwację i Austrię. Według Brukseli, istnieją trzy główne problemy. Po pierwsze to, że South Stream ma być zarządzany wyłącznie przez Gazprom. Po drugie to, że dostęp do gazociągu jest "zarezerwowany" tylko dla rosyjskiego koncernu. Po trzecie, Brukseli nie podoba się system taryf, który miałby być narzucany przez Gazprom.