Ksiądz chciał 700 zł za pogrzeb, bo "też musi z czegoś żyć". Kobiety nie zapłaciły
Ksiądz z archidiecezji łódzkiej miał zażądać 700 zł za modlitwę podczas pogrzebu. Kiedy kobiety będące bliskimi zmarłego poinformowały, że nie stać ich na taki wydatek, ten miał odmówić udzielenia usługi. Ostatecznie zgodził się odprawić nabożeństwo za niższą kwotę, ale odmówił wystawienia pokwitowania, nie wspominając o paragonie. Kobiety złożyły zażalenie do przełożonego kapłana.
20 października po śmierci mężczyzny kobiety udały się do kościoła Najświętszej Maryi Panny w Łodzi w celu załatwienia uroczystości pogrzebowych - sprawę opisuje portal polsatnews.pl. Ich prośba miała dotyczyć jedynie obecności na pogrzebie, resztą przygotowań miał zająć się zakład pogrzebowy - wynika z wpisu opublikowanego w mediach społecznościowych przez jedną z kobiet. Ksiądz miał przedstawić konkretną kwotę, której uiszczenie miało pozwolić na wykonanie usługi.
Kobiety spotkały się z konkretnym cennikiem za odmówienie modlitwy. Ksiądz miał zażyczyć sobie 700 zł, bo, jak tłumaczył, "też musi z czegoś żyć". W przypadku braku uiszczenia opłaty, wykonanie posługi miało być niemożliwe.
Nie pomagały nawet tłumaczenia, że wydatek "przekracza ich możliwości finansowe", a sfinansowanie innych wydatków miało pochłonąć całe ich oszczędności, a nawet konieczne było zaciągnięcie pożyczek. Kapłan miał sugerować, że skoro kobiety stać było na opłacenie cmentarza oraz zamówienie kwiatów, to powinny mieć pieniądze również na darowiznę w tej wysokości. Z wypowiedzi kapłana - jak relacjonują uczestniczki rozmowy - miało wynikać, że podobnej usługi z powodu braku zgody na wysokość opłaty, tego samego dnia, miał odmówić trzem innym osobom.
Księdzu została złożona oferta zapłaty w wysokości 300 zł. Kapłan miał ostatecznie zgodzić się wziąć udział w uroczystościach, dopiero, jak jedna z kobiet dorzuciła z ostatnich swoich oszczędności 200 zł, które zamierzała przeznaczyć na zakupy spożywcze.
Kobiety złożyły skargę na duchownego. Kapłan odmówił podania swoich danych osobowych, wystawienia pisemnego potwierdzenia otrzymania datku, nie wspominając już o wystawieniu paragonu fiskalnego z zakresem usługi i uiszczoną kwotą.
Odpowiedź miała przyjść od kardynała Grzegorza Rysia, metropolity łódzkiego, który miał przeprosić za zaistniałą sytuację. "W Kościele żadna posługa liturgiczna nie może nosić jakichkolwiek znamion handlu (sprzedaży - kupna) dlatego zwróciłem się z prośbą do kompetentnych osób w kurii o odpowiednią reakcję" - podkreślił duchowny.
Kobiety poinformowały, że przeprosiny otrzymały również od proboszcza parafii, w której doszło do sytuacji. Duchowny miał zaoferować darmowy udział w uroczystościach. "W świetle całej sytuacji zrezygnowałyśmy z obecności kapłana" - napisała jedna z nich.