Kto ma się o to martwić?
Porażka w negocjacjach ws. budżetu UE na przyszły rok może wywoływać trudności w realizacji projektów europejskich; nie należy jednak spodziewać się zmian w polskim budżecie na 2011 rok - oświadczył we wtorek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
W nocy z poniedziałku na wtorek ogłoszono, że negocjacje między Parlamentem Europejskim a rządami krajów UE ws. budżetu na 2011 r. zakończyły się porażką. Winą za to dyplomaci obarczali grupę płatników netto: Wielką Brytanię, Holandię, Szwecję i Danię. To oznacza, że wydatki UE będą opierać się na niekorzystnym dla odbiorców funduszy unijnych prowizorium.
"Nawet w Unii w czasie kryzysu nie jest łatwo o porozumienie, zresztą w instytucjach UE nie ma ani opozycji, ani koalicji, tylko jest porozumienie różnych środowisk politycznych. Co do budżetu, jak widać nie doszło do porozumienia, co może wywoływać trudności w realizacji projektów europejskich" - powiedział Pawlak na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie.
Wyraził przy tym nadzieję, że ze strony polskiej, a także innych rządów oraz Parlamentu Europejskiego, będzie podjęty większy wysiłek tak, by ostatecznie doprowadzić do porozumienia w tej sprawie.
Jego zdaniem w obecnych czasach powinny być zwiększane wydatki na programy rozwojowe, szczególnie te z obszaru innowacji, badań oraz rozwoju, nie zaś na administrację.
"Tam Europa potrzebuje takiego mocnego wsparcia, żeby nie powiedzieć dopalacza, który by pomógł rozwijać innowacyjne projekty, bo wtedy Europa będzie uzyskiwała przewagę konkurencyjną w tej globalnej rywalizacji" - mówił.
Pawlak pytany, czy można w związku z fiaskiem negocjacji dotyczących przyszłorocznego budżetu UE spodziewać się modyfikacji naszego budżetu lub podwyżki podatków, powiedział, że jak zna ministra finansów, to "on się specjalnie nie martwi tym, że będzie mniej środków europejskich", ponieważ będzie mniej dokładał na inwestycje z budżetu krajowego.
"Akurat minister finansów się specjalnie nie martwi. Na pewno nie będzie proponował nowelizacji budżetu, natomiast bardzo ważne będzie dokładne, zgodne z harmonogramem realizowane projektów, bo te środki w budżecie europejskim będą rozliczane w cyklu miesięcznym" - podkreślił wicepremier.
KE - zgodnie z tym co przewiduje unijne prawo w sytuacji braku porozumienia budżetowego - zaproponuje niebawem nową propozycję budżetu na 2011 rok. Ale przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy przyszłego roku, budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli jednej dwunastej budżetu na rok 2010 na każdy miesiąc. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1988 roku.
Zdaniem Pawlaka oznacza to, że będzie znacznie więcej problemów organizacyjnych, natomiast - w jego opinii - nie będzie problemów finansowych. "Jak sądzę to +wyciskanie brukselki+ będzie równie owocne jak do tej pory, a może nawet lepsze, bo mamy teraz więcej doświadczeń" - przewiduje szef PSL.
Prowizorium oznacza znacznie mniej środków m.in. na unijną dyplomację czy fundusz solidarności (służy wsparciu ofiar klęsk żywiołowych), ale może też zaszkodzić odbiorcom funduszy spójności.
W tym roku negocjacje budżetowe przebiegają wyjątkowo dramatycznie. Grupa krajów płatników netto do unijnej kasy, w której prym wiedzie Wielka Brytania, od kilku miesięcy sprzeciwia się nadmiernemu wzrostowi wydatków, wskazując na kryzys i drastyczne cięcia w narodowych budżetach.