Kto zapłaci za leczenie za granicą

Jeśli sąd uzna, że NFZ musi refinansować leczenie za granicą, ustawi się kolejna petentów z rachunkami. Na to liczą prywatne przychodnie.

Jeśli sąd uzna, że NFZ musi refinansować leczenie za granicą, ustawi się kolejna petentów z rachunkami. Na to liczą prywatne przychodnie.

Właściciele prywatnych firm medycznych uważają, że zgodnie z prawem europejskim, Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) powinien pokrywać przynajmniej część kosztów leczenia w niepublicznych przychodniach i gabinetach lekarskich. Dotyczy to również tych placówek, z którymi NFZ nie zawarł kontraktu na świadczenie usług.

Słowo się rzekło

- Opieramy się na wyroku trybunału w Luksemburgu z 2003 r. w sprawie Muller- Faure Van Riet. Sędziowie uznali, że pacjenci mają prawo uzyskiwać refundację za świadczenia pozaszpitalne, które zrealizowali za granicą. Co ważne - bez wstępnej zgody swojego ubezpieczyciela. Refundacja i tak jest możliwa tylko według stawek obowiązujących w kraju, gdzie pacjent jest ubezpieczony - wyjaśnia Adam Kozierkiewicz, ekspert Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Prywatnej Służby Zdrowia (OZPPSZ ) z Instytutu Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Reklama

Menedżerowie krajowych firm są przekonani, że skoro można uzyskać refundację za leczenie płatne za granicą, to tym bardziej zwrot części kosztów należy się pacjentowi, który płaci za to samo w kraju.

- To logiczne następstwo wynikające z zasady równego traktowania podmiotów gospodarczych - uważa Marcin Halicki, prezes OZPPSZ i szef sieci Lux Med.

Dotychczasowe starania w Ministerstwie Zdrowia o uznanie tego prawa nie przyniosły rezultatów. Rozwiązania dotyczące usług medycznych (w tym wspomniana decyzja Europejskiego Trybunały Sprawiedliwości) nie zostały też włączone do przyjętej kilka dni temu dyrektywy usługowej, co mogłoby pomóc we wprowadzeniu tych zasad w życie także w Polsce.

Potrzebny precedens

Teraz prywatne krajowe lecznice chcą spróbować innej metody. Sprawa oprze się o sąd. Najpóźniej za trzy miesiące trafi tam wniosek "pewnego pacjenta" któremu NFZ odmówił refundacji za leczenie w jednym z krajów unijnych.

- Będziemy uważnie obserwować ten proces. Sprawa może trwać przez wiele miesięcy, ale jeśli sąd raz zasądzi, że fundusz ma zwrócić koszty leczenia za granicą, z rachunkami z różnych krajów zacznie się do NFZ zwracać wiele osób - mówi Marcin Halicki.

Związek jest przekonany o wygranej pacjenta, bo przecież wyrok unijnego trybunału jest obowiązujący także dla polskich sądów. Następstwem pierwszego procesu ma być kolejny - tym razem o zwrot kosztów leczenia w polskiej prywatnej przychodni.

- Spodziewam się, że bez rozstrzygnięcia sądu NFZ nigdy sam nie zgodzi się na wypłatę pieniędzy - dodaje prezes Halicki.

Przyznaje, że nie chodzi tu o wysokość odszkodowania, lecz o przełamanie schematu. A NFZ będzie musiał znaleźć jakieś rozwiązanie, bo kiedy zacznie refundować prywatne leczenie, błyskawicznie zabraknie mu środków dla publicznych placówek. Adam Kozierkiewicz przyznaje, że może to oznaczać koniec bezpłatnego leczenia także w przychodniach, które mają kontrakt z NFZ. Fundusz nie może liczyć na znacząco większe środki z budżetu, więc częściową odpłatnością będzie musiał obciążyć pacjentów.

- Wprowadzenie współpłacenia zaowocuje zmniejszeniem popytu na część usług, które dziś są bezpłatne. Dzięki temu dopłata pacjenta nie byłaby duża, bo pula pieniędzy dziś wydawanych na świadczenia publiczne wystarczy też na pokrycie części kosztów leczenia prywatnego - twierdził Adam Kozierkiewicz w rozmowie z "PB" w listopadzie 2005 r.

Katarzyna Kozińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | Narodowy Fundusz Zdrowia | leczenie za granicą | prywatne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »