Kuba będzie atrakcyjna
Decyzja Fidela Castro o rezygnacji z funkcji przewodniczącego Rady Państwa Kuby może być efektem podejmowanych przez władze prób otwarcia gospodarczego kraju - ocenia Marek Dominik Peda z Instytutu Sobieskiego.
- Sprawa nie jest niespodziewana. Fidel Castro od ponad roku tylko nominalnie spełniał swoje funkcje, cedując wszystko na swojego brata Raula Castro - powiedział we wtorek Peda, który specjalizuje się w zagadnieniach Ameryki Południowej.
- Decyzja o rezygnacji z funkcji przewodniczącego Rady Państwa jest podyktowana tym, że szykowane jest otwarcie gospodarcze i zaproszenie inwestorów zagranicznych na Kubę - podkreślił ekspert.
Jego zdaniem, widoczny w styczniowych wyborach (do kubańskiego parlamentu - Zgromadzenia Narodowego Władzy Ludowej) proces przekazywania władzy Raulowi Castro i grupie młodszych działaczy dobiega końca.
- Fidel Castro był główną przeszkodą do otwarcia gospodarczego, które sygnalizował na wiecach partyjnych i w parlamencie Raul Castro - zaznaczył Peda.
Według eksperta, nie ma z kolei szans na to, że na Kubie zajdą szybkie zmiany, które doprowadzą do demokratyzacji kraju. - Te zmiany na pewno nie będą zbyt proste. To będzie powolny proces. Nie będzie żadnych rewolucyjnych zmian - przewiduje Peda.
Zwrócił uwagę, że 70 proc. mieszkańców Kuby to osoby, które urodziły się już po rewolucji i - jak mówił - mają tylko ten model władzy i ustroju w pamięci.
Fidel Castro - po 49 latach rządów - zrezygnował we wtorek z funkcji przewodniczącego Rady Państwa Kuby. Kubański lider - który z powodu choroby nie pokazuje się na scenie politycznej od 19 miesięcy - sam poinformował o takiej decyzji na łamach elektronicznego wydania dziennika "Granma".