"Kukułcze jajo" dla nowego rządu? Polska nieprzygotowana na embargo na LPG
Polska wciąż nie uniezależniła się od dostaw rosyjskiego skroplonego gazu płynnego (LPG), chociaż takie obietnice składał na początku 2022 r. rząd Mateusza Morawieckiego. Naftowy produkt z Rosji wciąż płynie do nas niczym rzeka. To jednak może się niedługo skończyć, ponieważ przedstawiony niedawno Komisji Europejskiej 12. pakiet sankcji na Rosję zawiera także propozycję embarga na poziomie unijnym na rosyjski LPG. Polska już wcześniej zabiegała o jego wprowadzenie. Ale czy na pewno sama jest gotowa na odcięcie od rosyjskich dostaw? Eksperci wskazują, że może to skutkować perturbacjami na rynku i wzrostem cen.
- W projekcie 12. pakietu sankcji na Rosję znalazło się embargo na rosyjskie LPG na poziomie UE;
- Polska optowała za tym embargiem, ale to może być "strzał w stopę" ze względu na to, jak ważny jest to rynek w naszym kraju;
- Eksperci i organizacje branżowe apelują o okres przejściowy dla sankcji i o inwestycje w infrastrukturę LPG.
- Polska optowała za wprowadzeniem embarga na rosyjskie LPG w ostatnich tygodniach i miesiącach. Pytanie o gotowość naszego rynku na wprowadzenie takiego embarga jest zasadne, bo tak naprawdę jesteśmy jedynym krajem w UE w tak dużym stopniu uzależnionym od importu rosyjskiego LPG - mówi Interii Biznes Robert Tomaszewski, szef działu energetycznego Polityki Insight.
Szybki rzut oka na liczby pozwala poznać skalę tego uzależnienia. Według danych Eurostatu i Forum Energii, w 2022 r. kupiliśmy od Rosji LPG za 710 mln euro, podczas gdy reszta krajów członkowskich UE łącznie wydała na takie zakupy 417 mln euro.
Dane z rynku LPG za I półrocze 2023 r. dostępne na stronie Polskiej Organizacji Gazu Płynnego potwierdzają utrzymującą się mocną pozycję gazu rosyjskiego na naszym rynku. Jak pisze POGP, "struktura zaopatrzenia polskiego rynku nie ulega zasadniczym zmianom: produkcja wyniosła 228 tys. ton, co pokrywa 15 proc. zapotrzebowania, pozostałą część stanowi import."
Największym dostawcą LPG do Polski pozostała Rosja, której udział w strukturze importu wzrósł z 48,7 proc. do 50,1 proc. w I półroczu 2023 r. "Utrzymująca się mocna pozycja dostaw rosyjskich wynika z trzech elementów: połączeń logistycznych i dostępności terminali na wschodniej granicy, konkurencyjnej ceny oraz dominującej roli autogazu na polskim rynku LPG, co oznacza stabilny popyt na rosyjską mieszankę" - zauważa POPG.
W Polsce LPG wykorzystywany jest głównie jako autogaz - jesteśmy zresztą największym rynkiem autogazowym w UE. Zgodnie z szacunkami Głównego Urzędu Statystycznego, w 2021 r. w Polsce zarejestrowanych było blisko 3,4 mln aut osobowych zasilanych gazem LPG. Jeśli chodzi o całą Europę, także poza wspólnotą - wyprzedza nas jedynie Turcja. Inne zastosowania LPG w naszym kraju to głównie cele grzewcze; LPG jest również wykorzystywany w przemyśle i rolnictwie.
Jednocześnie w pierwszym półroczu br., jak podaje POGP, konsumpcja LPG w Polsce spadła o 2,3 proc. w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej, do poziomu 1 mln 192 tys. ton. Stało się tak dzięki łagodnej zimie i działaniom podejmowanym na rzecz ograniczenia zużycia energii. W tym samym okresie import wzrósł o blisko 9 proc. rdr, a nadwyżka trafiła na eksport. Eksport LPG z Polski podwoił się w ciągu pierwszego półrocza ze 167 tys. do 324 tys. ton, przy czym aż 61 proc. tej ilości (blisko 200 tys. ton) trafiło na Ukrainę, która już w 2022 r. stała się największym odbiorcą reeksportowanego przez Polskę LPG.
I właśnie w takich okolicznościach na biurkach decydentów z Unii Europejskiej ląduje propozycja dwunastego pakietu sankcji na Rosję w związku z jej agresją na Ukrainę. Wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych Josep Borrell wraz z Komisją Europejską przedstawili Radzie Europejskiej (tworzą ją szefowie państw i rządów UE) stosowny projekt. W projekcie uwzględniono większość pomysłów zgłaszanych przez Polskę, w tym właśnie unijne embargo na rosyjskie LPG.
Czy jednak Polska jest gotowa na wprowadzenie takiego embarga? I jakie mogą być jego konsekwencje, biorąc pod uwagę wspomniane rozmiary polskiego rynku?
- Restrykcje byłyby niekorzystne z punktu widzenia kierowców tankujących autogaz i skutkowałyby dużymi zmianami w krajowych przepływach paliw - mówi Robert Tomaszewski z Polityki Insight. - Kierowcy aut na LPG zaczęliby w większym stopniu posiłkować się benzyną, co doprowadziłoby do wzrostu popytu, konieczności zwiększenia importu benzyn z Niemiec i w konsekwencji do wzrostu cen - wyjaśnia.
Nasz rozmówca zauważa, że rząd PiS w ostatnim czasie niechętnie opowiadał się jednoznacznie za pozbyciem się importu rosyjskiego LPG na takiej zasadzie, jak w przypadku importu rosyjskiego węgla - właśnie ze względu na niekorzystne gospodarcze skutki takiego odcięcia. Nie domagała się również tego reszta Europy. - Włączenie embarga na rosyjski LPG do ostatecznego kształtu 12. pakietu sankcji na Rosję byłoby więc swoistym "kukułczym jajem" wrzuconym nowemu rządowi przez ustępujący rząd - mówi.
Osobną kwestią jest szczelność takiego embarga. - Tajemnicą poliszynela jest, że te rosyjskie paliwa, na które wprowadzono europejskie embargo, docierają do nas przez pośredników - mówi Robert Tomaszewski.
W przypadku oleju napędowego takim "wlotem" jest Turcja. Rosyjskie paliwa dostają się do Europy także z kierunku azjatyckiego, z Indii - hinduskie rafinerie przerabiają rosyjską ropę.
- W przypadku LPG mielibyśmy prawdopodobnie do czynienia z podobnym mechanizmem: ta dziura w rynku, która powstałaby na skutek embarga, byłaby w jakiejś mierze wypełniana przez szarą strefę; kontrahentów, którzy kupowaliby LPG niewiadomego pochodzenia, czyli poprzez pośredników. To już się dzieje z paliwami i pokazuje, w jaki sposób Rosjanie obchodzą sankcje - uzyskują wprawdzie niższe marże, bo więcej zarabiają pośrednicy, ale ostatecznie ich paliwo trafia na rynek europejski - dodaje.
Polska Izba Gazu Płynnego (PIGP) w przesłanym naszej redakcji komentarzu podkreśla, że sankcje - aby spełniły swoją rolę i nie niosły ze sobą negatywnych skutków dla polskich konsumentów i podmiotów - muszą być wprowadzone na poziomie unijnym. Polska nie może działać tutaj w pojedynkę. Jednocześnie sankcje muszą być wprowadzone z okresem przejściowym, a nasz kraj już teraz powinien zacząć wdrażać rozwiązania związane z inwestycjami w infrastrukturę LPG w Polsce, aby uniknąć perturbacji na rynku i możliwych wzrostów cen dla odbiorców końcowych.
"Tylko i wyłącznie sankcje unijne będą skuteczne, aby uniknąć importu gazu z Rosji za pośrednictwem krajów Unii Europejskiej" - twierdzi Zarząd PIGP. "Wprowadzenie jednostronnych sankcji w Polsce to jasny sygnał dla dostawców z Zachodu, że mogą ponosić ceny w nieskończoność, gdyż Polska pozostanie bez alternatywy. Zapłacą za to polscy konsumenci i polscy przedsiębiorcy" - wskazano.
Jak zauważa PIGP, "za taki ruch zapłaci także Ukraina, która potrzebuje dużych wolumenów LPG i choć staramy się transferować do nich jak najwięcej LPG, to i tak ich potrzeby nie są zaspokojone."
"Nawoływanie do wprowadzenia krajowych sankcji na gaz LPG tylko przez Polskę jest niekorzystne dla naszego kraju i polskich obywateli, którzy poniosą koszty takich nieprzemyślanych, niekompetentnych i szkodliwych ruchów" - dodaje Izba. "Takie działanie to również ruch na korzyść Rosji, która i tak sprzeda ten gaz w Europie Zachodniej. Z uwagi na stałe problemy logistyczne z magazynowaniem i transportem LPG, brakiem infrastruktury w Polsce - co powinno być jak najszybciej rozwiązane - oraz rozpoczętym sezonem grzewczym, postulujemy, aby sankcje takie miały odpowiedni okres przejściowy."
W swoim stanowisku PIGP zauważa, że ten okres przejściowy powinien trwać co najmniej 12 miesięcy. "Dla Polski i dla polskich przedsiębiorców jest to niezbędne, aby prowadzić dalsze inwestycje i chociaż częściowo przygotować infrastrukturę, która od rozpoczęcia wojny w Ukrainie jest finansowana wyłącznie przez polskie, prywatne firmy. Sam sektor prywatny nie udźwignie w całości tych prac bez wsparcia - niezbędne jest zatem zaangażowanie państwa i uruchomienie strategicznych projektów infrastrukturalnych umożliwiających dystrybucję LPG do Polski oraz na terenie Polski" - zauważa Izba, przypominając, że od wybuchu wojny w Ukrainie polscy przedsiębiorcy "poczynili ogromne jak na swoje możliwości inwestycje, zmieniając kierunki dostaw LPG ze Wschodu na Zachód."
Według POGP, w I półroczu 2023 r. spory odsetek dostaw LPG do Polski, bo 22 proc., pochodziło ze Szwecji (to i tak mniej w porównaniu z 31 proc. w analogicznym okresie roku ubiegłego). Wśród dostawców LPG do naszego kraju były też Niderlandy (4,6 proc.) i Wielka Brytania (również 4,6 proc.) - ale także Kazachstan (4,5 proc.).
Jak podaje PIGP, z Zachodu i Północy dociera dziś do Polski około 50 proc. całego wolumenu dostaw LPG (przypomnijmy - 50,1 proc. w I półroczu wygenerowała Rosja). "Niestety - to limit obecnych możliwości infrastrukturalnych w Polsce" - stwierdza organizacja. "Już teraz obserwujemy problemy z tranzytem LPG z Zachodu koleją przez inne państwa, głównie Niemcy". PIGP nadmienia przy tym, że polska kolej też ma swoje problemy i wymaga inwestycji.
Polska nie ma infrastruktury do przyjęcia i przeładunku gazu LPG - przypomina też Izba, podkreślając brak terminali w portach, do których mogłyby zawijać większe statki z LPG. "Dlatego priorytetem dla wszystkich polityków w kraju oraz rządzących powinny być jak najszybsze inwestycje w porty i terminale przeładunkowe oraz transport kolejowy. Jak zaznaczono, "takie inwestycje zajmują dużo czasu, więc powinny zostać rozpoczęte natychmiast i to na dużą skalę".
Zdaniem PIGP, musimy mieć duży port dla odbioru LPG, do którego bez problemów mogłyby zawijać jednostki transoceaniczne. Dzięki temu Polska mogłaby omijać pośredników w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam i Antwerpia - red.), w których traderzy podbijają ceny w stosunku do cen zakupu. PIGP zauważa też, że dostawa LPG wprost do Polski dużymi statkami byłaby po prostu tańsza, i to 2,5-krotnie w porównaniu z koniecznością sprowadzania LPG drogą z portów nad Morzem Północnym.
PIGP przypomina wreszcie, że debata nad ewentualnymi sankcjami na rosyjskie LPG przypada na czas trwającego już sezonu grzewczego. Tymczasem "zmiana kontraktów na dostawy i logistykę, które obecnie obowiązują, wymaga co najmniej 12 miesięcy."
Rada Europejska, która będzie zatwierdzać 12. pakiet sankcji na Rosję, zbiera się w tym roku jeszcze na jednym posiedzeniu, w dniach 14-15 grudnia. We wstępnym porządku obrad zamieszczonym na stronie internetowej Rady Europejskiej znalazły się punkty "Ukraina" oraz "Bezpieczeństwo i obrona", co może wskazywać, że prawdopodobnie wtedy właśnie pakiet ten zostanie poddany pod dyskusję.