Kule biją, a gaz wciąż płynie. Kijów i Moskwa ani myślą o przerwaniu dostaw
Przeszło 1,5 mld dolarów - tyle miała otrzymać Ukraina (Naftogaz) od Rosji (Gazprom) za ubiegłoroczny transport rosyjskiego gazu systemem rurociągów do Austrii, na Słowację i na Węgry. Kolejne prawie 400 mln dolarów Kijów zainkasował w tym roku, choć właśnie ukraińskie wojska przetoczyły się przez rosyjską, przygraniczną Sudżę - miasto w obwodzie kurskim, gdzie zlokalizowano przepompownię rosyjskiego gazu transportowanego rurociągami przez Ukrainę na zachód - na Słowację, na Węgry i do Austrii. Mimo zniszczeń w samej Sudży (podobno przepompownia również ucierpiała) rosyjski gaz wciąż płynie. Kijów i Moskwa ani myślą o przerwaniu dostaw zakontraktowanych do końca 2024 roku.
Fakty są takie: w grudniu 2019 r. Moskwa i Kijów zawarły pięcioletnią umowę na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę z udziałem państwowych spółek Gazprom i Naftogaz. Umowa wygasa w grudniu 2024 r., a Kijów od dawna sygnalizował, że nie chce jej przedłużać - przypomina Deutsche Welle. Rosja twierdzi zaś, że będzie dostarczać gaz do czasu wygaśnięcia umowy.
Ani Moskwa, ani Kijów, po wejściu Ukraińców do obwodu kurskiego, nie zasygnalizowały chęci przerwana dostaw i zablokowania tranzytu. Rynek, zaraz po rozpoczęciu ukraińskiej szarży na terytorium Rosji, zareagował nawet zwyżkami cen błękitnego paliwa, ale po kilku dniach sytuacja się unormowała.
Sudża jest w tej chwili jedyną stacją przepompowywania rosyjskiego gazu do ukraińskiego systemu rurociągów, które tranzytem transportują paliwo do Europy. Tranzyt ma się zakończyć w grudniu 2024 roku. Rosja nie zamierza przedłużać umowy, Ukraina również.
Cytowany przez "Deutsche Welle" Benjamin Hilgenstock z Kijowskiej Szkoły Ekonomii twierdzi, że gdyby Ukraina chciała zakończyć przepływ rosyjskiego gazu, mogłaby to zrobić z własnego terytorium w dowolnym momencie, więc nie ma powodu, aby zajmować przepompownię w Sudży w tym konkretnym celu.
Pieniądze, które Kijów zarabia na ostatniej nitce tranzytu rosyjskiego gazu też nie są najistotniejsze w morzu finansowych potrzeb Ukrainy. Wygląda więc na to, że Ukraina chce przede wszystkim zachować wizerunek rozsądnego państwa, które - nawet w obliczu krwawej wojny - dochowuje umów. Zwłaszcza, ze te są istotne także dla Austriaków, Węgrów i Słowaków.
Polska należy do krajów, które - dzięki dywersyfikacji dostaw - mogły na poważnie pożegnać się z rosyjskim gazem (w grudniu pożegnamy się także z LPG, co może zaboleć właścicieli aut na gaz, przewidywana jest bowiem niewielka podwyżka cen). Jednak rosyjski gaz wciąż dociera do Europy.
"Deutsche Welle" przypomina, powołując się na Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) w Helsinkach, że w pierwszej połowie 2024 roku UE zaimportowała rosyjski LNG za 3,6 miliarda euro i za 4,8 miliarda euro z rurociągów, co stanowi ponad trzy czwarte wszystkich wydatków na rosyjskie paliwa, w tym ropę naftową.
Austria, Węgry i Słowacja nadal importują gaz z Rosji rurociągami. "Prawie cały austriacki gaz pochodzi z Rosji, ale Wiedeń twierdzi, że aktywnie pracuje nad znalezieniem innych rozwiązań" - podkreśla DW w swojej analizie. Także Węgrzy i Słowacy zapewniają, że intensywnie szukają rozwiązań na wypadek (tak się najprawdopodobniej stanie) ostatecznego zakończenia tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę.
Francja, Holandia i Hiszpania - te trzy kraje wskazywane są jako najwięksi importerzy rosyjskiego gazu LNG. Wg. wyliczeń międzynarodowej platformy handlowej Kpler, na którą powołuje się DW, Rosja jest obecnie drugim co do wielkości dostawcą LNG do UE. Import LNG z Rosji stanowił 16 proc. całkowitej podaży LNG w UE w 2023 r.
Jednak dostawy LNG na potrzeby Europejczyków to nie wszystko. Dodatkowo europejskie porty stały się stacjami przeładunku rosyjskiego gazu. Rosyjski gaz jest więc przetwarzany w europejskich portach przed ponownym wywozem do wielu krajów na całym świecie. Szacuje się, że w 2023 roku prawie jedna czwarta europejskiego importu LNG z Rosji została przesłana na rynki światowe.
Pretensje o przeładunek rosyjskiego LNG w europejskich portach podbijają chyba najbardziej zainteresowani, a więc Amerykanie (sami eksportują LNG do Europy). Deutsche Welle przytacza dane amerykańskiego Institute for Energy Economics and Financial Analysis (IEEFA), który donosi, że przeładunki rosyjskiego LNG w UE w pierwszej połowie 2024 r. wzrosły o 12 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego.
DW konstatuje, że ostatecznie Bruksela zapowiedziała "działania" zmierzające do ukrócenia dużego przeładunku rosyjskiego LNG w europejskich portach. W marcu przyszłego roku ma zostać wprowadzony zakaz takich praktyk.
Co dalej z rosyjskim gazem wciąż płynącym do Europy - nie wiadomo. Dynamika działań wojennych jest duża, ale wiele wskazuje na to, że transport lądowy gazociągiem przez Ukrainę rzeczywiście zakończy się z końcem 2024 roku. Kraje Europy, poza nielicznymi wyjątkami, uniezależniły się od surowca dostarczanego przez Gazprom, a magazyny w UE (także w Polsce) już są wypełnione niemal po brzegi. Według ostatnich danych, w Polsce zapełnienie magazynów błękitnym paliwem przekracza 90 proc. ich pojemności, a średnia dla krajów UE to więcej niż 80 proc.
***