Kultowe "brzydkie klapki" zaszły na giełdę. Upodobały je sobie gwiazdy wybiegów
Niemiecka firma Birkenstock, produkująca słynące z wygody buty, sandały i klapki, spotkała się z zainteresowaniem inwestorów po tym, jak ogłosiła, że zamierza wejść na giełdę w Nowym Jorku. Na podstawie złożonych ofert, cenę emisyjną jednej akcji kultowej marki ustalono na 46 dolarów, co przekłada się na wycenę firmy sięgającą ok. 8,64 mld dolarów.
W ramach pierwszej oferty publicznej spółka, firma oferowała inwestorom akcje w widełkach cenowych od 44 dol. do 49 dol. za jedną akcję. Spółka szacowała wcześniej, że sprzeda około 10,75 mln akcji zwykłych w ramach oferty, pozyskując w debiucie około 495 mln dolarów. Dodatkowo akcjonariusze zobowiązali się sprzedać przy okazji debiutu 21,51 mln akcji. W efekcie wejście na giełdę może przynieść spółce ok. 1,48 mld dol.
Korzenie firmy Birkenstock sięgają 1774 r. To wtedy właśnie niemiecki rzemieślnik Johann Birkenstock zaczął produkować obuwie, które z czasem dało początek marce znanej na całym świecie. Technika produkcji była udoskonalana w kolejnych dziesięcioleciach, na początku XX w. rodzin Birkenstock zakupiła fabrykę i rozpoczęła produkcję na skalę masową, a w drugiej połowie lat 60-tych ubiegłego stulecia klapki marki trafiły do Stanów Zjednoczonych, gdzie podbiły przede wszystkim serca hipisów i członków ruchów ekologicznych dzięki naturalnemu wzornictwu i zrównoważonej produkcji.
Klapki Birkenstock produkuje się z pozyskiwanego ręcznie korka, przy wykorzystaniu innych naturalnych materiałów, takich jak juta, i z dbałością o przyjazność procesu produkcji dla środowiska. Filozofia marki została doceniona m.in. przez organizację PETA, która w 2018 r. uznała markę za najbardziej przyjazną dla zwierząt markę obuwniczą świata.
“Birkenstocki" wyróżnia też wygoda - proces produkcji każdego modelu konsultowany jest z ortopedami. Mająca za zadanie stabilizować stopę gruba podeszwa może na pierwszy rzut oka nie wygląda jak najnowszy modowy hit - ale mimo to klapki, zwane czasem pieszczotliwie “brzydkimi", upodobały sobie gwiazdy wybiegów (jeden z modeli zaprojektowała niemiecka supermodelka Heidi Klum) i blogerki modowe. Buty niemieckiej marki upodobał sobie również twórca marki Apple Steve Jobs, a parę, którą nosił, sprzedano na licytacji za niewiele mniej niż 3 tys. dolarów.
Ostatnimi czasy popularność “brzydkich klapek" znów wzrosła, a to za sprawą filmu “Barbie", w którym w jednej ze scen różowe “Birkenstocki" nosiła odtwórczyni roli tytułowej, Margot Robbie.
Dwa lata temu francuski koncern modowy LVMH - właściciel takich marek, jak Louis Vuitton czy Christian Dior - został większościowym udziałowcem Birkenstocka poprzez spółkę private equity L Catterton. Niemieckiego producenta obuwia wyceniono wówczas na 4,85 mld dolarów.
Amerykańskie media branżowe podkreślają, że popularność i charakterystyczność Birkenstock przyciągnęła inwestorów mimo presji, z jaką na skutek spowolnienia w wydatkach konsumenckich mierzy się dziś sektor obuwniczy.
Między rokiem obrotowym 2020 a 2022, Birkenstock zwiększył wartość sprzedaży z 771 mln dol. do 1,32 mld dol. W roku obrotowym 2022 spółka zarobiła na czysto ok. 198 mln dolarów.