Kultowy sklep w Gdańsku po 34 latach zostanie zamknięty. Sprzeczne powody likwidacji
Kultowy sklep papierniczy Cyrkiel w Gdańsku zamknie swoje drzwi dla klientów po 34 latach działalności. Stali klienci nie kryją żalu z tego powodu i mówią o "końcu pewnej epoki". Nie są do końca jasne powody likwidacji sklepu. W mediach pojawiły się informacje o sprzedaży kamienicy, właściciele mówią, że dostali wypowiedzenie najmu, a z informacji przekazanych przez Gdańskie Nieruchomości wynika, że to właściciele sami rozwiązali umowę.
Sklep papierniczy Cyrkiel to symbol ulicy Garncarskiej w Gdańsku. Pani Basia i pan Józef prowadzili go od 34 lat - teraz, wszystko na to wskazuje, ta historia dobiegnie końca. Temat likwidacji sklepu w mediach społecznościowych nagłośniła ich córka. Powody likwidacji sklepu nie są jednak do końca jasne.
Wiadomość o likwidacji sklepu wywołała falę zdumienia wśród stałych klientów, którzy nie kryją rozczarowania decyzją w mediach społecznościowych. "No szok. Nie zgadzam się. Ten klimatyczny sklep toż to historia Gdańska! Oprócz całego wspaniałego asortymentu art. papierniczych były tu (no jeszcze są!) przepiękne art. dekoracyjne: figurki, kubeczki i lampy, no i zawsze piękna tematyczna wystawa" - napisała jeden z nich.
"Fajne wspomnienia. W tym sklepie mama kupiła mi kiedyś pierwszy, wymarzony pamiętnik. Były tam piękne rzeczy" - dodał inny. "Za dzieciaka i nawet w ogólniaku jeździłam do tego sklepu po najpiękniejsze zeszyty i inne niezbędne gadżety do szkoły" - napisał kolejny.
O sprawie likwidacji poinformowała córka właścicieli. "Po 34 latach prowadzenia sklepu papierniczego "Cyrkiel" moi rodzice muszą zakończyć ten etap w swoim życiu" - ujawniła we wpisie na Facebooku. Zdradziła również powody takiej decyzji. "Rodzice dostali wypowiedzenie od miasta (3 miesiące). Nowy właściciel kamienicy, który nie czekając ani chwili, już rozpoczął prace budowlane, utrudniając skutecznie dojście do sklepu i eliminując jedno okno i wystawę z użycia" - poinformowała pani Aneta.
Powody zamknięcia papierniczego nie są jednak do końca jasne. Przedstawionej wersji zaprzeczyły Gdańskie Nieruchomości, według których decyzję o remoncie podjęła wspólnota mieszkaniowa.
"Właściciel sklepu został o tym fakcie poinformowany z wyprzedzeniem. Zaproponowaliśmy zwolnienie z opłat czynszowych i powrót do wyremontowanego budynku po zakończeniu prac. Najemca jednak na to nie przystał i sam wypowiedział umowę. Takie są fakty" - poinformowały GD.
Do tej wersji szybko odniosła się córka właścicieli, która uważa, że w tej wersji wydarzeń pominięte zostały kluczowe daty i konkrety. Właściciel - jej ojciec - miał został wezwany do biura Gdańskich Nieruchomości w połowie maja 2024 r. Podczas spotkania usłyszał, że ma czas na opuszczenie lokalu do końca sierpnia.
"Po czym 20 maja dostał pismo z GN, że ma miesiąc, aby się wyprowadzić. [...] Tak zaproponowali mu również, że po remoncie (za 5 miesięcy, albo 10 miesięcy, nikt nie wie, kiedy) będzie mógł wrócić do lokalu, tylko będzie musiał sobie sam skończyć remont wnętrza i zapewne płacić nowy, wyższy czynsz, a w międzyczasie cały towar, meble, sprzęty z piwnicy, sklepu i zaplecza może trzymać w domu albo u sąsiadów. No to wpadł w panikę i napisał odwołanie od decyzji GN. I sam złożył rezygnację" - zrelacjonowała córka właścicieli gdańskiego sklepu.
Sklep będzie działał jeszcze tylko przez nieco ponad dwa miesiące - do 31 sierpnia. Towaru w sklepie ma być sporo - przede wszystkim artykułów biurowych i papierniczych - dlatego wiele asortymentu już zostało przecenione.
"Wiem, że w dobie Biedronek, Lidlów, innych marketów i internetów zakupy w małym prywatnym sklepie nie zawsze są po drodze, ale mimo to proszę Was o wsparcie w zaistniałej sytuacji w imieniu Basi i Józka" - zaapelowała pani Aneta.