Kurek z gazem zakręcony. Rosyjski kolos traci kolejne miliardy dolarów
Z dniem 1 stycznia 2025 r. rosyjski koncern Gazprom wstrzymał eksport gazu do Europy ukraińskimi gazociągami. To efekt wygaśnięcia umowy tranzytowej między Kijowem a Moskwą, której nie chciały przedłużyć władze dotkniętej przez rosyjską agresję Ukrainy. Gazprom traci niemal całkowicie rynek europejski, który kiedyś był dla niego kluczowym źródłem przychodów. Gdzie i na czym zarabia obecnie Gazprom?
W 2021 roku - ostatnim przed rosyjską agresją na Ukrainę - Gazprom wyeksportował do Unii Europejskiej ponad 150 mld m3 gazu, co potwierdzają oficjalne dane Komisji Europejskiej (eksport do krajów strefy europejskiej - a więc do UE, Turcji i na Bałkany - wyniósł, według portalu Statista, prawie 175 mld m3). Stanowiło to 45 proc. łącznego wolumenu importu gazu do UE i 40 proc. zużycia przez kraje wspólnoty.
Przez lata rosyjski monopolista miał dominujący udział w imporcie strategicznego surowca do UE. Tani rosyjski gaz był "na rękę" m.in Niemcom, a sam Gazprom czerpał z tej biznesowej zależności ogromne zyski (skumulowana wartość importu gazu ziemnego z Rosji do 27 państw członkowskich UE w latach 2017-2020 sięgnęła, według Eurostatu, 95,4 mld euro). Wojna w Ukrainie zmieniła wszystko - uświadomiła większości europejskich decydentów, że gaz jest polityczną i ekonomiczną bronią wykorzystywaną przez Kreml, także do finansowania agresji wobec Kijowa. W efekcie w UE zapoczątkowany został odwrót od rosyjskiego gazu i poszukiwanie alternatywnych kierunków importu. Obecnie Brukseli przyświeca cel uniezależnienia się od rosyjskich surowców do 2027 r.
Stopniowe zmniejszanie importu rosyjskich paliw przez UE odbywa się z jednej strony poprzez aktywne wysiłki samej wspólnoty - podpisywane są nowe umowy na dostawy z innych kierunków, w efekcie czego już w 2023 r. głównymi dostarczycielami gazu do krajów Unii były już Norwegia i Stany Zjednoczone (udział rurociągowych dostaw z Rosji do UE spadł zaś w 2023 r. do 8 proc.). Z drugiej strony - następuje ono na skutek odgórnych okoliczności, a taką jest zaprzestanie tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy od 1 stycznia 2025 r.
Tranzyt ten był możliwy dzięki umowie między Gazpromem a ukraińskim Naftohazem. Została ona zawarta w 2019 r. i przewidywała dostarczanie do Europy 40 mld m3 gazu rocznie za pośrednictwem ukraińskiej infrastruktury. Mimo agresji Kremla, Kijów respektował zapisy kontraktu, ale postanowił, że nie przedłuży go, kiedy wygaśnie okres jego obowiązywania.
Dla Ukrainy oznacza to utratę około 800 mln dolarów rocznie z tytułu opłat tranzytowych płaconych przez Rosję, ale dla kontrolowanego przez Kreml Gazpromu strata będzie bardziej dotkliwa: według Reutersa, będzie to ok. 5 mld dolarów rocznie na skutek niezrealizowanych dostaw; think-tank Breugel szacuje utracone przychody ze sprzedaży na 6,5 mld dolarów rocznie (taką też wartość podawał niezależny portal Moscow Times).
Czy Gazprom będzie w stanie zrekompensować sobie utratę europejskiego rynku? Na pewno rosyjski kolos musi poszukiwać nowych kierunków eksportowych, ponieważ nie jest już taką finansową potęgą, jak jeszcze kilka lat temu. W 2023 r. koncern zaraportował bezprecedensową stratę finansową w wysokości 629 mld rubli (po obecnym kursie to ok. 5,7 mld dolarów) - pierwszą od 1999 roku. Największy spadek zanotował właśnie segment gazowy (Gazprom prowadzi działalność w kilku segmentach, to m.in. także wytwarzanie i sprzedaż energii elektrycznej i ciepła czy przetwórstwo i rafinacja ropy naftowej) - jego przychody spadły o 3,3 bln rubli w ciągu roku, do 4,4 bln rubli. Oznaczało to brak wypłaty dywidendy - a więc także finansowy cios dla państwa rosyjskiego.
Ale już wyniki za pierwszą połowę 2024 r. wyglądały zupełnie inaczej. Gazprom podał w sprawozdaniu finansowym, że zysk netto za ten okres wzrósł ponad trzykrotnie rok do roku, do ponad 1 bln rubli (skorygowany zysk netto, z którego spółka wypłaca dywidendę, wyniósł 779 mld rubli). Władze koncernu wskazały, że to zasługa dyscypliny kosztowej, ale i rosnącego eksportu gazu, w tym do Chin.
Gazprom od czasu wybuchu wojny w Ukrainie i zmiany nastawienia UE do robienia interesów z Kremlem aktywnie poszukiwał bowiem możliwości zrekompensowania sobie utraty przychodów z europejskiego rynku. Zwrócił się m.in. w tym celu właśnie ku Chinom. Gaz z Rosji płynie do Państwa Środka gazociągiem Siła Syberii, uruchomionym w grudniu 2019 r. Pięć lat wcześniej Moskwa i Pekin podpisały 30-letnią umowę na dostawy 38 mld m3 gazu rocznie, ale ta przepustowość nie została jeszcze osiągnięta - ma się to stać w 2025 r. Z kolei w 2023 r., z którego pochodzą najnowsze pełne dane, za pośrednictwem Siły Syberii wyeksportowano 23 mld m3 gazu.
Jednocześnie w martwym punkcie utknęły rozmowy z Chinami dotyczące budowy gazociągu Siła Syberii II. W połowie ubiegłego roku światowe media, m.in. "Financial Times", odnotowywały śmiałe żądania Pekinu wobec Kremla. Chińczycy, będąc świadomymi tego, że Władimir Putin musi zabiegać o ich rynek w obliczu odcięcia od rynku europejskiego i trudnej sytuacji gospodarczej Rosji, mieli zażądać ceny gazu na poziomie cen obowiązujących w Rosji (są one niskie, bo subsydiuje je państwo), a także zadeklarować chęć zakupu jedynie niewielkiej części planowanej rocznej przepustowości Siły Syberii II, która ma wynosić 50 mld m3. Zgodnie z pierwotnym planem, gazociąg ten miał zostać wybudowany do 2027 roku - ale data ta wydaje się bardzo mało prawdopodobna także w świetle tego, że Mongolia, przez której terytorium ma biec gazociąg, nie uwzględniła go w planie inwestycyjnym do 2028 r.
Przy okazji publikacji raportu za 1 poł. 2024 r. zarząd Gazpromu podkreślił też znaczącą rolę, jaką w poprawie wyników odegrał zakup 27,5 proc. udziałów w zakładach produkcyjnych LNG Sachalin Energy, przejętych od Shella za ok. 1 mld dolarów. Pakiet nabyła spółka Sachalin Projekt, należąca w całości do Gazpromu. W efekcie Gazprom jest teraz właścicielem 50 proc. udziałów w Sachalin Energy i mocno stawia na eksport skroplonego gazu.
Gazprom cementuje też swoje związki z byłymi republikami ZSRR w Azji Centralnej - Uzbekistanem, Kirgistanem i Kazachstanem. W połowie 2023 roku zawarł dwuletni kontrakt z Uzbekistanem na dostawy 2,8 mld m3 gazu rocznie. Umowa jest realizowana od IV kwartału 2023 r., a surowiec płynie do Uzbekistanu przez Kazachstan, z wykorzystaniem gazociągu Azja Centralna. Kazachstan jest także pośrednikiem w realizacji pakietu długoterminowych umów na dostawy gazu z Rosji do Kirgistanu, podpisanego w czerwcu 2024 r., a obejmującego dostawy w latach 2025-2040. Rosyjska spółka Gazprom Kirgistan w I poł. 2024 r. sprzedała 263,8 mln m3 gazu, a oficjalne zapowiedzi decydentów mówią o "podwojeniu" wolumenów sprzedaży w okresie, na który zostały zawarte umowy.
Rosja nie straciła jednak całkowicie dostępu do europejskiego rynku - po dnie Morza Czarnego biegnie gazociąg Turecki Potok, z którego korzystają Węgry. Na mocy podpisanego w październiku 2024 r. memorandum przesył rosyjskiego gazu na Węgry ma zwiększyć się do 6,7 mld m3 rocznie z 4,5 mld m3 (wolumen gwarantowany umową z 2021 r.). Rosja jest też głównym dostawcą gazu do Turcji (w 2023 r. Ankara zaimportowała 21,3 mld m3 rosyjskiego gazu).
Najnowszy raport finansowy Gazpromu - obejmujący okres od stycznia do końca września 2024 r. - informuje o wzroście zysku netto do 990 mld rubli z 353 mld rubli w analogicznym okresie 2023 r. Koncern wskazuje, że to zasługa rosnących cen gazu, zwiększonych wolumenów dostaw, dobrych wyników ze sprzedaży ropy naftowej, a także kontrybucji ze strony wspomnianego biznesu LNG na Sachalinie. Skorygowany zysk netto w omawianym okresie (baza do wypłaty dywidendy) wyniósł 842 mld rubli.
W samym III kwartale 2024 r. Gazprom zanotował stratę w wysokości 53 mld rubli (wobec zysku 56,4 mld rubli w III kw. 2023 r.) - podkreślono jednak, że stoi za tym czynnik jednorazowy, związany ze wzrostem stawki podatku dochodowego.