Kwestia taniej siły roboczej dzieli kraje UE
Tania siła robocza z Europy Środkowej - ta kwestia wciąż dzieli państwa Unii Europejskiej.
Mimo uspokajających zapewnień organu wykonawczego Unii - czyli Komisji
Europejskiej, to zamówiony przez nią raport niezależnych ekspertów - potwierdza
obawy Niemiec i Austrii przed masowym napływem siły roboczej z Europy Środkowej
po poszerzeniu "15-tki".
Komisja wstrzymywała się z publikacją raportu utrzymując, że jego wnioski
opierają się na "nieprecyzyjnych" założeniach, pogłębiających jego alarmistyczny
wydźwięk. W końcu jednak opublikowała, bo fragmenty raportu przedostały
się do prasy. I tak po przystąpieniu pięciu czołowych kandydatów, w tym
Polski do Unii Europejskiej, przy założeniu, że zlikwidowane będą ograniczenia
w przepływie ludzi, co roku będzie się osiedlało na terenie państw obecnej
"15-tki" od 120-tu do 150-ciu tysięcy obywateli Europy Wschodniej. Drugie
tyle dojeżdżałoby do pracy przez granicę. Aż dwie trzecie tego strumienia
imigracji napłynie do Niemiec, a reszta głównie do Austrii. Najbardziej
narażone na konkurencję taniej siły roboczej i usługodawców ze wschodu
będą regiony przygraniczne Unii, a więc znów Niemcy i Austria.
Z problemem nielegalnych imigrantów zmaga się natomiast Hiszpania. Chodzi
nie o emigrantów z Europy Wschodniej ale Afryki. Tylko tej nocy do Wysp
Kanaryjskich dotarło ponad pięćdziesięciu Afrykanów. W ciągu ostatniego
tygodnia straż prtzybrzeżna zatrzymała siedemnaście łodzi z uciekinierami.
Od początku roku do Hiszpanii przedostało się nielegalnie ponad półtora
tysiąca osób. Za podróż każda z nich zapłaciła oszczędnościami swojego
życia. Większość z nich padła jednak ofiarą oszustwa.