Łatwo jest płacić kartą kredytową...
Wystarczy zaledwie kilkaset złotych dochodu, aby otrzymać kartę kredytową. Koszt pożyczek jest coraz niższy, przybywa usług dodatkowych i rabatów. W ciągu pięciu lat zadłużenie Polaków na kartach wzrośnie z 4 do 12 mld zł.
Agresywne kampanie reklamowe banków robią swoje. Polacy w portfelach noszą już ponad 4 mln kart kredytowych. Dwa lata temu było ich zaledwie 1,3 mln. Prognozy na najbliższe lata są bardzo optymistyczne.
- Będzie to jeden z najdynamiczniej rozwijających się produktów, obok kredytów gotówkowych i mieszkaniowych - prognozuje dr Emil Ślązak z Katedry Bankowości Szkoły Głównej Handlowej.
Zadłużenie z tytułu kart kredytowych przekroczyło 4 mld zł, a według najnowszych prognoz wykonanych na zlecenie Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w 2010 roku sięgnie 12 mld zł. Nic więc dziwnego, że banki robią, co mogą, by zdobyć klienta. W dodatku nie są już tak ostrożne jak kilka lat temu i obniżają kryteria dochodowe, jakie muszą spełnić przyszli posiadacze kart. Powód? Bogaci klienci mają już "kredytówki". Walka w tym segmencie rynku jest więc coraz trudniejsza. Teraz głównym celem banków jest więc grupa osób mniej zamożnych. Na przykład Fortis Bank kredytowe plastiki wydaje klientom, których miesięczny dochód wynosi zaledwie 400 zł.
Dobre perspektywy
Warto podkreślić, że potencjał polskiego rynku jest ogromny. Daleko nam np. do Wielkiej Brytanii, gdzie każdy dorosły obywatel ma przeciętnie dwie karty kredytowe. W Polsce stanowią one zaledwie 20 proc. wszystkich kart. Bankowcy nie mają jednak wątpliwości - za kilka lat zastąpią one linie kredytowe w rachunkach osobistych.
- Oprocentowanie zadłużenia w kartach jest coraz niższe, a za 2-3 lata spadnie do poziomu kosztów kredytu odnawialnego w koncie, czyli 11-12 proc. - prognozuje Emil Ślązak.
Sukces w rynku kart kredytowych gwarantuje bankom niezły zarobek. - Jest to jeden z najbardziej dochodowych produktów bankowych - potwierdza Jakub Cetnarowski z Departamentu Produktów Detalicznych BGŻ.
Największe zyski nie pochodzą jednak z odsetek od zadłużenia w karcie. Obecnie około 80 proc. klientów nie korzysta z oprocentowanego kredytu, ale spłaca go w okresie bezodsetkowym. Najwięcej banki zarabiają na prowizjach z transakcji bezgotówkowych (płaci je punkt handlowy, a nie klient).
Dlatego też Sławomir Sikora, prezes Citibanku Handlowego, lidera na rynku kart kredytowych, podkreśla, że ważna jest nie tylko liczba wydanych kart, ale również wartość transakcji, które wykonują nimi klienci.
Citibank Handlowy ma 24-proc. udział w rynku pod względem liczby wydanych kart, ale aż 40 proc. udziału w łącznej wartość transakcji dokonanych przy ich użyciu. Do płacenia kartą zachęcają wszyscy wydawcy.
- W naszym banku posiadacz karty kredytowej zostanie zwolniony z opłaty rocznej, jeśli w ciągu trzech miesięcy od wydania karty wykona transakcje o wartości 1500 zł - tłumaczy Katarzyna Sosin, dyrektor Departamentu Kart Płatniczych w ING Banku Śląskim.
ANALIZA
Karty kredytowe są jednym z najbardziej dochodowych segmentów działalności banków. Będą zastępować karty debetowe, kredyty ratalne i limity w kontach osobistych.
Pakiet usług dodanych
W ostatnich miesiącach wchodzenie na rynek nowych graczy zmusiło pozostałych do obniżenia oprocentowania kredytu w kartach. Najwyższe odsetki obcięła ustawa antylichwiarska. Jednak dla klienta równie istotne jak odsetki są dodatkowe usługi i produkty dodawane do kart, np. ubezpieczenie kredytu w karcie, zakupów, programy rabatowe.
Dobrym wabikiem jest atrakcyjny wizerunek kart. Ostatnio modne są karty z motywem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Wprowadziły je m.in. Citibank Handlowy i ING Bank Śląski. Z kolei w MultiBanku zamiast standardowej grafiki na całym awersie karty można umieścić dostarczone bankowi zdjęcie.
Monika Krześniak