"Le Figaro": Niemcy nie są twierdzą odporną na kryzys
Wbrew pozorom, Niemcy również dotyka kryzys zadłużeniowy strefy euro. Tzw. spread pomiędzy obligacjami francuskimi a niemieckimi maleje, a rynki zdały sobie sprawę, że tamtejsza gospodarka nie jest impregnowana na kłopoty partnerów - napisał w środę "Le Figaro".
Wzrost gospodarczy Niemiec spowolnił, a nie można wykluczyć, że w czwartym kwartale tego roku osiągnie wartości ujemne. Najbogatsza gospodarka eurolandu nie jest więc fortecą odciętą od świata i jego finansowych problemów - pisze "Le Figaro" na stronach internetowych. Rynki zdały sobie z tego sprawę, zwłaszcza, że według obliczeń KE dług publiczny Niemiec wynosi 82,6 proc. PKB i może jeszcze w tym roku wzrosnąć o 25 mld euro.
"W ostatnich dniach zmalał «słynny spread» między Francją a Niemcami (...) za co odpowiada przede wszystkim wzrost oprocentowania niemieckich obligacji 10-letnich do 1,94 proc." - wyjaśnia francuski dziennik.
"Ten skok rentowności papierów dłużnych Berlina może wynikać z nieuniknionej ewolucji roli Europejskiego Banku Centralnego w najbliższych miesiącach" - ocenia "Le Figaro". Ekonomiści nawołują EBC do interwencji w obliczu rozprzestrzeniającej się finansowej "infekcji".
Francuski dziennik przypomina, że Niemcy do tej pory byli niewzruszeni w swej opozycji do koncepcji utworzenia euroobligacji i zmiany polityki EBC wobec ogarniętych kryzysem gospodarek.
Mimo uporu Berlina "eksperci uznają, że kryzys osiągnął takie rozmiary, że Niemcy nie mogą na długo pozostać fortecą izolowaną od świata" - pisze "Le Figaro" i dodaje: "Jeśli Niemcy nie chcą ujrzeć Europy rozpadającej się jak domek z kart, będą musieli wcześniej lub później uczestniczyć" w tworzeniu wspólnych środków finansowania euro, a wtedy również "ich kredyt zostanie nadwerężony w oczach międzynarodowych inwestorów" - przewiduje dziennik.