Liczymy koszt obietnic Karola Nawrockiego. Czy budżet by to udźwignął?

Karol Nawrocki, obywatelski kandydat na prezydenta popierany przez PiS, ruszył do programowej ofensywy, prezentując w ostatni weekend "Plan 21" - czyli listę działań, które zobowiązał się zrealizować jako głowa państwa. Wiele z tych propozycji dotyczy finansów Polaków - np. tego, ile oddają oni państwu w podatkach - a to oznacza koszty dla budżetu. Są to, jak się okazuje, koszty niebagatelne, idące w dziesiątki miliardów złotych. Czy Polskę, objęta procedurą nadmiernego deficytu, stać na taką hojność?

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki podczas konwencji w podwarszawskich Szeligach przedstawił swój program wyborczy. Na pierwszy plan wysuwają się w nim kwestie gospodarcze i te związane z finansami osobistymi Polaków, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę uniwersalne zasady, jakimi rządzą się przedwyborcze obietnice wszystkich kandydatów na wysokie urzędy państwowe.

Wyższe emerytury, niższe podatki. Obietnice Karola Nawrockiego

I tak, Karol Nawrocki ogłosił "kontrakt z Polakami", który zakłada, że jako prezydent nie poprze on żadnych ustaw podnoszących podatki. Co więcej, Karol Nawrocki chce się tu wykazać własną inicjatywą ustawodawczą (przysługuje ona prezydentowi RP) i zaproponować już pierwszego dnia urzędowania obniżkę podatku VAT do 22 proc. z obecnych 23 proc., a także prorodzinny pakiet zmian w podatkach, który zakłada 0-proc. PIT dla rodzin posiadających co najmniej dwójkę dzieci

Reklama

Do tego obywatelski kandydat na prezydenta dorzuca podniesienie drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł, likwidację podatku Belki, a także waloryzację emerytur przynajmniej o 150 zł i zawsze powyżej wskaźnika inflacji.

Ekonomista: To nie jest dobry czas na niższe podatki

Hojne prezenty dla podatników to jednak zawsze koszt dla budżetu państwa, a ten ostatni jest pod presją (zaplanowany na 2025 rok deficyt to 289 mld zł). Niższe podatki to automatycznie niższe wpływy do państwowej kasy, a to przecież właśnie z nich biorą się środki na finansowanie służby zdrowia czy wydatków na obronność. Nie bez znaczenia jest też fakt, że polskie finanse publiczne są objęte unijnym monitoringiem.

- Obecnie w Polsce mamy dosyć duży deficyt sektora finansów publicznych, który prawdopodobnie i w 2024 r., i w 2025 r. przekroczy 5 proc. PKB - mówi w rozmowie z Interią Marcin Luziński, ekonomista Santander Banku Polska. - Jesteśmy objęci unijną procedurą nadmiernego deficytu, a więc ten rok i najbliższe lata to nie jest to dobry czas na obniżki podatków. 

Przypomnijmy, że procedura nadmiernego deficytu jest nakładana na kraj członkowski UE, który przekroczy poziom 3 proc. PKB, jeśli chodzi o deficyt sektora finansów publicznych. Polska zobowiązała się zredukować ten deficyt - w przyjętym przez rząd Donalda Tuska wieloletnim planie finansowym państwa na lata 2025-2028 resort finansów założył zredukowanie nominalnego deficytu poniżej 3 procent PKB w 2028 roku i wyjście ze wspomnianej dyscyplinującej procedury Komisji Europejskiej. MF musi więc skrupulatnie pilnować stanu finansów publicznych i nie wydawać za dużo. Tymczasem, gdyby jakimś cudem okazało się, że rząd chce zrealizować prezydenta Nawrockiego - związanego przecież z innym obozem politycznym - trzeba by było wydać niemało.

Ile kosztują obietnice Karola Nawrockiego? Ekspert: To ok. 50 mld zł

- Koszty obietnic fiskalnych zawartych w "Planie 21" Karola Nawrockiego trudno oszacować dokładnie z uwagi na duży poziom ogólności; wstępny szacunek sugerowałby jednak, że wyniosłyby ok. 50 mld zł - mówi Marcin Luziński z Santandera.

- Najmniej kosztowna z tych obietnic, moim zdaniem, to ta dotycząca waloryzacji emerytur. Karol Nawrocki proponuje, aby waloryzacja zawsze miała większy wymiar niż wskaźnik inflacji (co w zasadzie już teraz ma miejsce, więc do końca nie wiadomo, o co chodzi - pewnie o to, by ten mechanizm waloryzacji skutkował wyższymi podwyżkami świadczeń). Podwyżki miałyby być nie niższe niż 150 zł brutto miesięcznie. W tym roku, przy obecnej waloryzacji rent i emerytur, która właśnie ma miejsce, szacuję koszt takiego rozwiązania na 1 mld zł, co z perspektywy budżetu państwa stanowi w zasadzie tyle, co nic. Osoba z emeryturą minimalną, której świadczenie po tegorocznej waloryzacji wzrośnie o 100 zł, zyskałaby dodatkowe 50 zł. To niewiele. Niemniej kwestia waloryzacji emerytur to ciekawy temat, który powinien zostać podjęty przez rząd w najbliższym czasie - obecny mechanizm waloryzacji nie jest zbyt szczodry dla emerytów, ponieważ zakłada wzrost świadczeń na poziomie niższym niż wzrost wynagrodzeń nominalnych, co powoduje, że od kilku lat emerytury "rozjeżdżają się" z przeciętnymi wynagrodzeniami. To skłaniało rządzących do robienia "prezentów" takich, jak trzynasta i czternasta emerytura, więc może warto podjąć dyskusję na temat tej waloryzacji i być może ten głos kandydata na prezydenta jakoś się w tę dyskusję wpisze. 

Dodajmy, że wskaźnik waloryzacji rent i emerytur wyliczany jest na podstawie poziomu inflacji oraz wzrostu wynagrodzeń za poprzedni rok kalendarzowy. To średnioroczna inflacja lub tzw. średnioroczna inflacja emerycka (wyższy z tych dwóch wskaźników) plus 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. Jak widać, świadczenia emerytalne i rentowe już teraz waloryzowane są zawsze powyżej wskaźnika inflacji.

- Koszt propozycji obniżenia VAT-u do 22 proc. szacuję na 10 mld zł rocznie - dodaje Marcin Luziński. - Jeśli chodzi o zapowiedź likwidacji podatku Belki, to łącznie z tego tytułu do państwowej kasy wpływa powyżej 10 mld zł, byłby to więc podobny rząd wielkości. Zmiany w PIT razem z przesunięciem progu podatkowego to koszt ok. 20 mld zł dla budżetu państwa. 

Co może prezydent RP? Inicjatywa ustawodawcza to tak naprawdę za mało

Ekonomista studzi emocje. - W tym roku na pewno nie ma miejsca na takie rozwiązania; ewentualnie może dałoby się wygospodarować przestrzeń na dodatkowy miliard złotych z tytułu wyższej waloryzacji czy na 10 mld zł w kosztach zmian w VAT lub likwidacji podatku Belki. Wprowadzenie wszystkich tych zapowiedzi jednocześnie jest na pewno niemożliwe, a w perspektywie kadencji być może udałoby się zrealizować dwie. 

W tym kontekście ważne jest też to, że - jak już wspomnieliśmy - prezydent posiada wprawdzie inicjatywę ustawodawczą, ale to za mało, by mieć realny wpływ na kształt systemu podatkowego w Polsce.

- Polityka fiskalna nie leży w kompetencjach prezydenta, tylko rządu i parlamentu - wskazuje Marcin Luziński. - Oczywiście, prezydent może poczynić jakieś sugestie, jednak - jeśli przeanalizujemy historię działań prezydentów - to w ostatnich latach nie wnosili oni zbyt dużo inicjatyw ustawodawczych, zwłaszcza w kontekście polityki fiskalnej; tym zajmował się rząd. 

Czy rząd Donalda Tuska byłby skłonny realizować postulaty Karola Nawrockiego?

Do tego dochodzi jeszcze aspekt kohabitacji, czyli współistnienia rządu i prezydenta jako dwóch ośrodków politycznie będących po dwóch stronach barykady. Jest wysoce niepewne, czy rząd Donalda Tuska i obecna większość parlamentarna byłyby skłonne realizować obietnice Karola Nawrockiego, którego popiera PiS. Prezydent może przygotować swój projekt ustawy, np. zmian w podatkach, przedstawić go Marszałkowi Sejmu, a Sejm ma obowiązek taki projekt rozpatrzyć - wynik głosowania może być jednak różny, biorąc pod uwagę układ sił w izbie niższej. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądałaby pewnie w przypadku zwycięstwa w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego, kandydata Koalicji Obywatelskiej. Nie składał on jeszcze aż tak daleko idących obietnic fiskalnych, jak Karol Nawrocki, ale ma na to jeszcze trochę czasu (pierwsza tura wyborów odbędzie się 18 maja).

- Dynamika kampanii wyborczej może oznaczać, że ze strony innych kandydatów wkrótce pojawią się podobne propozycje - zauważa Marcin Luziński z Santandera. - Polityka w Polsce w ostatnich latach stała się bardziej populistyczna: żeby wygrać, trzeba trochę porozdawać pieniędzy. Na pewno gdyby wygrał kandydat obecnie rządzącego obozu politycznego, to jego obietnice fiskalne miałyby większą szansę realizacji niż obietnice kandydatów opozycyjnych.  

Katarzyna Dybińska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »