Ludzie boją się podwyżek cen prądu, ale nie chcą ropy i węgla

Zaledwie 13 proc. ludzi na świecie obwinia politykę klimatyczną za wysokie ceny energii. Przytłaczająca większość, bo 84 proc. respondentów badania ośrodka Ipsos dla Światowego Forum Ekonomicznego twierdzi, że dla nich osobiście ważne jest, aby ich kraj odszedł od paliw kopalnych na rzecz energii odnawialnej. Nawet za cenę wyższych rachunków za prąd.

Badanie przeprowadzone w marcu tego roku na próbie ponad 22,5 tys. dorosłych w 30 krajach, w tym w Polsce pokazało, że ponad połowa konsumentów (55 proc.) spodziewa się, iż rosnące koszty energii znacznie zmniejszą siłę nabywczą ich pieniędzy w 2022 roku. Mimo to, i pomimo, że ceny prądu, ogrzewania, benzyny i gazu niebotycznie rosną, zdecydowana większość mówi - z energią z paliw kopalnych trzeba skończyć.  

Kto jest - według badanych - winien wzrostu cen energii? Średnio na świecie ponad jedna czwarta (28 proc.) wskazuje na zmienność na rynkach ropy i gazu, a kolejna jedna czwarta (25 proc.) - na napięcia geopolityczne. Wśród badanych 18 proc. uważa, że za wzrost cen odpowiada niewystarczająca podaż, aby zaspokoić zwiększony popyt, a tylko 13 proc. obwinia politykę klimatyczną. W żadnym kraju (z jednym wyjątkiem) większość ludzi nie podała jednego powodu.

Reklama

Czytaj więcej: Nowy raport IPCC: Katastrofalne skutki zmian klimatu, które mają miejsce już teraz

Zmienność rynku jako odpowiedzialna za podwyżki cen energii jest najczęściej wskazywana w Meksyku (40 proc.), Korei Południowej (38 proc.), Peru (36 proc.) i w Arabii Saudyjskiej (36 proc.). Na napięcia geopolityczne, w tym napaść Rosji na Ukrainę jako powód rosnących cen wskazują najczęściej konsumenci w Holandii (54 proc.). Jest to jedyny kraj, w którym większość wskazała jeden powód. Następne są Belgia (46 proc.) i Włochy (42 proc.). Niewystarczająca podaż była najczęściej wymieniana przez respondentów z RPA (37 proc.), Malezji (28 proc.) i Argentyny (28 proc.).

Żarówka przekonała niewielu

Kto nie pamięta bilbordów, które pod koniec stycznia pojawiły się na wielu polskich ulicach? Była na nich namalowana ogromna niebiesko-szara żarówka. Wszyscy z nas do skrzynek pocztowych wraz z rosnącymi rachunkami za prąd dostali karteczki od państwowych spółek energetycznych z podobnym rysunkiem. Kampania głosiła: "Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii" (na niebieskiej części żarówki). Było też napisane: "Polityka klimatyczna UE = droga energia, wysokie ceny". Czy ktoś w ogóle w to uwierzył? Czy kampania była skuteczna?

I tak i nie. Bo politykę klimatyczną obwinia za wysokie ceny energii aż 19 proc. Polaków. To o ponad połowę więcej niż wynik ogólnoświatowy (13 proc.), co wskazywać może na pewien sukces kampanii. Jesteśmy trzecim na świecie społeczeństwem, w którym tak duży odsetek skłonny jest wskazywać na politykę klimatyczną jako powód wzrostu cen prądu. Najczęściej politykę klimatyczną obwiniają mieszkańcy Indii (24 proc.) i Niemcy (20 proc.), choć ci ostatni być może z powodu planowanego w tym kraju odejścia od atomu.

Czytaj również: "Fit for 55". Szczegóły unijnego planu

Z drugiej strony nie widać wyraźnego wpływu kampanii na przekonania Polaków. Są one racjonalne i nie odbiegają znacząco od tych, jakich udzielają mieszkańcy innych krajów. 35 proc. z nas (nieco więcej niż światowa średnia) uważa, że przyczyną wzrostu cen energii jest zmienność cen ropy i gazu na rynkach, 21 proc. (nieco mniej niż średnia) wskazuje na napięcia geopolityczne, a 8 proc. (wyraźnie mniej niż średnia) na niewystarczającą podaż do zaspokojenia rosnącego popytu. Taki rozrzut odpowiedzi jest zauważalny także w innych krajach. 16 proc. Polaków nie ma zdania na ten temat, a to dokładnie tyle, ile wyniosła średnia w badaniach. Może więc żarówka jakiś odsetek ludzi przekonała, ale niewiele zamąciła w głowach.

Przytłaczająca większość chce zielonej energii

"Nie jest to (polityka klimatyczna) jednak powód (wzrostu cen energii wskazywany jako) numer jeden w żadnym kraju ani w żadnej grupie demograficznej" - napisał Ipsos w raporcie podsumowującym badania.

Przeciwnie, bo 84 proc. badanych na całym świecie, czyli przytłaczająca większość wyraża opinię, że ważne jest dla nich, by ich kraj odszedł od paliw kopalnych na rzecz zrównoważonych źródeł energii. Najsilniej przekonani są do tego mieszkańcy RPA (93 proc.), a potem państw Ameryki Łacińskiej - Peru (93 proc.), Argentyny (92 proc.), Chile (92 proc.) i Kolumbii (91 proc.). Na najmniejsze poparcie odejście od paliw kopalnych może liczyć w Rosji. Ale i tak za odejściem od paliw kopalnych opowiada się wyraźna większość bo 72 proc. Rosjan, 75 proc. Amerykanów, 76 proc. Kanadyjczyków i tyle samo Niemców. Zieloną transformację energetyki za ważną w naszym kraju uznało 79 proc. Polaków.

Czytaj również: Wojna w Ukrainie może wzmocnić kryzys klimatyczny

Polacy stosunkowo mniej niż przeciętnie na świecie (55 proc.) obawiają się, że rosnące ceny energii źle wpłyną na siłę nabywczą. Obawy o to wyraziła w naszym kraju prawie połowa (47 proc.). Najsilniejsze obawy o to, czy będzie ich stać na prąd i cokolwiek jeszcze wyrażają mieszkańcy RPA (77 proc.) oraz Japonii i Turcji (po 69 proc.). Najmniej o spadek siły nabywczej swoich pieniędzy obawiają się Szwajcarzy i Holendrzy (po 37 proc.).

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka | energia | ceny prądu | ceny ropy | ceny węgla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »