Media - największy wróg Kaczyńskich

Dwa lata rządów PiS doprowadziły do groźnej sytuacji upolitycznienia części mediów. Kaczyńscy ich nie rozumieją. Traktują je jak wroga, a nie jak partnera - tak wyniki ankiety, opublikowanej w portalu INTERIA.PL, komentuje prof. Wiesław Godzic - medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Aż 71 proc. osób, biorących udział w ankiecie, negatywnie odpowiedziało na pytanie: "Czy polscy dziennikarze są wiarygodni?". Blisko 40 proc. ankietowanych stwierdziło również, że żaden z obecnych na rodzimym rynku prasowym dzienników nie jest obiektywny. Skąd bierze się dziś tak negatywne nastawienie polskiego społeczeństwa do dziennikarzy?

INTERIA.PL: Wynik ankiety daje do myślenia. Czy możemy mówić już o kryzysie zaufania do dziennikarzy?

Prof. Godzic: Jest to dla mnie szokujące. Przypominam sobie badania zaufania do mediów, których wyniki opublikowano rok temu. Były bardzo dobre, również dla mediów publicznych, a wręcz szczególnie dla mediów publicznych. Zaufanie do instytucji przekładało się automatycznie na zaufanie do samych dziennikarzy.

Reklama

Polska zawsze była pod tym względem wyjątkowa. Pozycja dziennikarzy i mediów była wyższa niż w większości krajów Europy. Twierdziłem nawet, że jest to pozycja nienormalna, że musi dojść kiedyś do uspokojenia. Jednak to, o czym słyszymy obecnie, jest przesadą w drugą stronę.

Co może być powodem tak bardzo krytycznego stosunku do dziennikarzy? Czy w tak krótkim czasie mogło dojść do tak dużego zwrotu nastawienia społeczeństwa?

Etos wiarygodnego dziennikarza budowany był przez lata. Musiałoby stać się coś naprawdę niedobrego, by ludzie przestali ufać dziennikarzom. Uważam, że powinni wierzyć mniej, ale nie aż tak...

Dostrzegam tu kilka niepokojących czynników. Na Zachodzie dziennikarze są bardziej jednolitą grupą. W Polsce są jednak szalenie "rozwarstwieni". Dotykają ich te same podziały, które występują w społeczeństwie. Bardzo widoczna jest walka wewnątrz środowiska dziennikarskiego, bezprzykładne "obsmarowywanie się". To wszystko musiało wpłynąć na powstanie obrazu dziennikarzy jako grupy kłótliwej i posiadającej bardzo wyraźne poglądy polityczne.

O upolitycznieniu mediów mówi się ostatnio bardzo często...

To prawda. Nie uważam jednak, że dziennikarz nie powinien mieć poglądów politycznych. Niestety, ostatnio stały się one bardzo wyraźne. Dochodziło nawet, według mnie, do błędnej oceny faktów.

Uważa Pan, że sytuacja wygląda znacznie gorzej niż jeszcze kilka lat temu?

Według mnie, dwa lata rządów PiS doprowadziły do groźnej sytuacji upolitycznienia mediów. Wydaje mi się, że Kaczyńscy niezbyt dobrze rozumieją media. Traktują je jako wroga, a nie jako partnera. A już zupełnie nie jako przedstawiciela przyszłych wyborców.

Doprowadzili do tzw. odizolowania mediów, czyli przerwania ciągłości między głosem społecznym, a mediami jako wyrazicielami tego głosu. Starali się powiedzieć "są poszczególne redakcje, które mają rozmaite interesy polityczne". Jeśli używa się takich słów, to automatycznie przecina się wspomniany związek. Dziennikarstwo staje się rodzajem koterii, a nie emanacją głosu społecznego.

Z niepokojem obserwowałem sytuację, która miała miejsce m.in. w "Rzeczpospolitej". Była to próba stworzenia takiego sympatycznego dla władzy, a niesympatycznego dla opozycji zespołu dziennikarskiego.

Ostatnie dwa lata, a szczególnie ostatni rok, doprowadziły do tego kryzysu, który obecnie obserwujemy - gwałtowne upolitycznienie, a kto wie czy nie upartyjnienie. Dla mnie "upartyjnienie" jest tutaj kluczowe. Dziennikarze podejmuję kwestie polityczne i powinni być w istocie "polityczni". W tym zdrowym sensie. Nie powinni być jednak bardzo blisko związani z określoną partią.

Czy może Pan podać konkretny przykład?

Po raz pierwszy na czele telewizji publicznej mieliśmy osobę, która kiedyś była wysokim działaczem partyjnym i urzędnikiem kancelarii prezydenta. Jest to pewna przesada. Zatem upolitycznienie - tak, upartyjnienie - zdecydowanie nie!

Spróbujmy odnaleźć w tym obrazie jasne punkty. Śledzi Pan codzienną prasę... Przeglądając tytuły na rynku prasowym, może Pan powiedzieć: "Ten kupię, ten jest obiektywny"?

Określenie "obiektywny" nie jest tutaj najszczęśliwsze. W dodatku niektóre gazety, szczególnie prawicowe, uznały, że mają monopol na prawdę. Często posługują się słowem "prawda". Przypomnę, że najbardziej łgarska gazeta nazywała się "Prawda".

Chodzi tutaj nie tyle o obiektywizm, ile o pewną strategię otwartości. Dla mnie najważniejsze jest czy dana gazeta jest przekonana, że prawda stoi wyłącznie po jej stronie, a przeciwnik w ogóle nie ma racji.

Niestety, sytuacja nie wygląda dobrze. Zauważam programy, szczególnie w telewizji publicznej, które, wydawało mi się, że już nie powstaną. Dlatego, że zostały już kiedyś skompromitowane. Mam na myśli jednostronność, pewien rodzaj zacietrzewienia, brak rzemiosła dziennikarskiego, które nakazuje potrzebę przedstawienia i zrozumienia racji wszystkich stron.

Telewizja Polska w ostatnim czasie "szczyciła" się właśnie takim dziennikarstwem, które bardzo wyraźnie sprzyja jednej opcji politycznej. Jeśli coś takiego można robić z premedytacją, to znaczy, że jest to bardzo niebezpieczne zjawisko.

Nie można osiągnąć jednorazowo i raz na zawsze pełnej wolności słowa, ponieważ nieustannie musimy o nią walczyć. Wydawałoby się, że skoro nie ma cenzury i jest jako tako wolny rynek, to wszystko jest w porządku. Nic bardziej mylnego.

Skoro teraz jest tak wiele głosów krytykujących współczesne dziennikarstwo, jak wytłumaczyć fakt, że tak wiele młodych osób garnie się do tego zawodu? Dziennikarstwo to obecnie najbardziej oblegany kierunek studiów...

To, w przekonaniu młodszej części społeczeństwa, bardzo interesujący zawód. Porzućmy takie motywacje jak misja, czy naprawa czegokolwiek. Atrakcyjność tego zawodu, możliwość poznania ciekawych ludzi, bycie w głównym nurcie zdarzeń, to dla młodych bardzo ważne.

Znam jednak jeszcze jeden powód, który wprawi Pana w osłupienie. Zdecydowana większość studentów dziennikarstwa - mówi się o 60 proc. - nie chce być dziennikarzami. Od samego początku studiów o tym mówią. Traktują jednak ten kierunek jako ciekawy.

Podejrzewam, że wiele osób, które chcą zostać dziennikarzami, nie wie tak naprawdę, z czym wiąże się ten zawód. Myślą o misji, sławie, pieniądzach. Nie wydaje się Panu, że mamy dziś do czynienia z pewnym mitem dziennikarstwa?

Dziennikarstwo zawsze znajdowało się w czołówce zawodów, w których umierało się dość młodo. Zgadzam się, że młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy jak schierarchizowany jest ten zawód. Nie wiedzą, że zdecydowana większość z nich będzie w przyszłości pełniła funkcje tzw. media workers. Rozumiem przez to osoby szukające informacji, które muszą wykonywać mrówczą robotę, bardzo mało efektowną. Dodatkowo plony ich pracy zabierane będą przez stojących wyżej w hierarchii.

Nad którymi stoją jeszcze dziennikarskie gwiazdy...

To prawda. Gdy pytamy ludzi, dlaczego chcą pójść na dziennikarstwo, odpowiedzą, że chcą być jak Olejnik, Żakowski... Niestety, takich dziennikarzy jest w Polsce kilkanaścioro. Nie jest tak łatwo dorównać tej czołówce. Chociaż, jak obserwuję, młodzi są obecnie bardzo aktywni. Jest to rodzaj ich buntu, czasem agresywnego, wobec starszych, bardziej doświadczonych dziennikarzy.

Należałoby młodych ludzi uświadamiać, ale już nie poprzez bardzo wyidealizowane przykłady dziennikarstwa amerykańskiego lat 60., 70., gdy odkrywało się wielkie afery. Trzeba pokazać prozę życia współczesnego dziennikarza. Współtworzyć to musi jednak cała kultura. Nasza grupa nie jest w stanie zmienić opinii o samej sobie. Nie dysponuje odpowiednimi środkami. Mogliby zająć się tym np. ludzie filmu. Zawodowi dziennikarza poświęca się w scenariuszach bardzo mało uwagi. Czas odbrązowić ten mit.

Rozmawiał Arkadiusz Błaszczyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »