MF: Fiskus nie odpuścił podatnikom

Wywiad Pulsu Biznesu - rozmowa z Mirosławem Barszczem, byłym wiceministrem finansów.

Porzucił Ministerstwo Finansów, bo urzędnicy zaciekle bronią się przed ograniczeniem kontroli nad podatnikami.

Puls Biznesu: Czemu tak szybko, bo już po 3,5 miesiącu, złożył pan dymisję? Przecież szedł pan do ministerstwa, by przeprowadzić reformę podatkową. Żadnej reformy nie będzie? Dlaczego?

Mirosław Barszcz: Ministerstwo Finansów przez ostatnich kilkanaście lat zamknęło się na świat. Jednym z głównych problemów prawa podatkowego w Polsce jest to, że było ono tworzone przez urzędników dla urzędników. Zmiana musi kiedyś nastąpić, ale to jeszcze nie ten czas - to wymaga zmiany nastawienia, zmiany kultury pracy, a przede wszystkim kryształowej uczciwości obu stron dialogu: osób pracujących dla ministerstwa i osób z ministerstwem rozmawiających. I bardzo się cieszę, że choć w pewnym zakresie udało się to zmienić - otworzyć resort na głosy ekspertów podatkowych, którzy współpracowali z nami przy pisaniu wstępnych projektów. Zaczęto również słuchać argumentów przedsiębiorców. Opracowaliśmy wspólnie wiele korzystnych dla podatników rozwiązań.

Reklama

Prawo utrwala władzę urzędników skarbowych nad obywatelami i przedsiębiorcami?

Kiedy raz się taką kontrolę zdobędzie, bardzo trudno z niej zrezygnować. Zwłaszcza mając świadomość zasięgu zjawisk patologicznych, oszustw podatkowych i szarej strefy.

Dzięki komu jest to możliwe?

Fragment prawdy pokazują ostatnie aresztowania kilku skorumpowanych urzędników ministerstwa, którzy pracowali przy powstawaniu rozmaitych projektów. Ich kontakty z biznesem miały głównie charakter patologiczny. To pokazuje, że lęk przed utratą kontroli ma swoje uzasadnienie.

To dlaczego rzucił pan tę robotę w diabły, zamiast walczyć dalej? Lobby urzędnicze okazało się silniejsze?

W moim przypadku to było zderzenie różnych stylów pracy i różnych kultur. Obrazowo mówiąc, proszę sobie wyobrazić np. grupę rozentuzjazmowanych kibiców wychodzących z meczu piłkarskiego i kogoś, kto zwraca im uwagę, aby nie deptali trawników. Wynik tej konwersacji jest z góry wiadomy. A przecież jedni i drudzy mają rację w tym, co robią: kibice mają dobry powód do radości, a zwracający uwagę słusznie troszczy się o estetykę miejsca. Tyle że priorytety mają różne i szanse porozumienia są znikome.

Kto rzucał panu kłody pod nogi?

Objęcie funkcji wiceministra było dla mnie i mojej rodziny dużym poświęceniem. Poszedłem do pracy za ułamek wcześniejszych zarobków, przy dwukrotnie większym obłożeniu pracą. Zgodziłem się na to. W pewnym momencie koszt tego poświęcenia był znacznie większy niż efekty. Priorytetem na ten rok był generalny remont systemu podatkowego. Chciałem zaproponować takie zmiany, które ułatwią życie podatnikom, nie dewastując budżetu państwa. Niektóre udało się wprowadzić do projektu zmian... Eksperci podatkowi pomagający wam przy opracowywaniu rozwiązań mówią, że potem w ministerstwie wycięto w pień prawie wszystkie dobre pomysły.

Prace nad pakietem zmian traktowałem bardzo osobiście. Pojawiło się zwątpienie, gdy większość dobrych rozwiązań odłożono na później.

Na święte nigdy? Kto o tym zdecydował i dlaczego?

Nie chcę wchodzić w szczegóły. Wszyscy mieliśmy dobrą wolę, ale górę wzięła presja czasu, dlatego zadecydowano o odłożeniu wielu zmian na później.

Zdecydował strach, że korzystne dla podatników zmiany za dużo by kosztowały budżet?

Nie o to chodzi. Raczej brak czasu i duże napięcie towarzyszące tym pracom.

Nie wierzę, że pogrzebano reformę podatkową z powodu braku czasu. Proszę jasno powiedzieć, kto za tym stoi.

Była dyskusja merytoryczna.

Premier się nie zgodził?

Premier nie brał bezpośredniego udziału w tych pracach.

To ważne dla podatników: kto odpowiada za to, że tak szumnie obiecywana reforma podatkowa spaliła na panewce?

Nie chcę do tego wracać.

Dlaczego nie chce pan podpisać się pod projektami zmian ustaw podatkowych, które wkrótce trafią do Rady Ministrów, a potem do Sejmu?

Proszę zauważyć, że do dymisji podałem się już 3 kwietnia, czyli zaraz po przedstawieniu założeń zmian przez minister Zytę Gilowską na konferencji prasowej. Nie chciałem robić z tego afery. Pani minister nie przyjęła wtedy mojej dymisji i poprosiła, abym został do czasu zakończenia prac nad zmianami. I właśnie ta chwila nadeszła.

Co w takim razie czeka podatników? Czy mamy spodziewać się większego fiskalizmu?

Należy spodziewać się podwyżki akcyzy na oleje opałowe, autogaz (od 1 września red.) i na benzynę (od 1 stycznia 2007 r. red.) oraz poprawy ściągalności podatku VAT. Wyższe wpływy z akcyzy mają sfinansować projekt obniżenia składki rentowej o 4 pkt procentowe. Ta obniżka ma przecież kosztować budżet aż 12 mld zł. Skądś trzeba wziąć pieniądze.

Czy podwyżki akcyzy są już przesądzone?

Rada Ministrów jeszcze tego nie przyjęła. Podwyżki będą przesądzone dopiero wówczas, kiedy Sejm je uchwali.

Jakie są jeszcze zagrożenia dla podatników?

Niewątpliwie niekorzystna dla wielu z nich będzie likwidacja ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, a za dwa lata karty podatkowej. Ponadto likwidacja 50-procentowych kosztów uzyskania przychodów. Wyższe koszty utrzymają jedynie tzw. prawdziwi twórcy, czyli na przykład: artyści estradowi, muzycy, kaskaderzy, scenarzyści, fotograficy itp. Z 50-procentowych kosztów "wypadną" np. dziennikarze i naukowcy.

A czy dojdzie do ograniczenia samozatrudnienia, a tym samym prawa do 19-procentowej liniowej stawki PIT?

Zaręczam, że nowa definicja działalności gospodarczej nie pogorszy sytuacji samozatrudnionych i nie ograniczy tego typu działalności. Wręcz przeciwnie - zapewni im większą stabilność. Zmniejszy się uznaniowość organów skarbowych.

Czy zapisano w projekcie stawki PIT 18 i 32 proc., które wejdą w życie od 2009 r.?

Tak. Dwie stawki są zapisane w projekcie.

Czy będzie 100-procentowe odliczanie VAT od zakupu samochodów osobowych przez firmy?

Jest taki zapis w projekcie.

Co z odliczaniem VAT od paliw?

Nie będzie. Chociaż rekomendowałem odmienne rozwiązanie.

Czy kiedykolwiek doczekamy się prawdziwej reformy podatkowej czy raczej czeka nas tylko zaciskanie fiskalnej pętli?

Wierzę, że reforma podatkowa jest przed nami. Mam nadzieję, że dojdzie do niej za rok, może dwa.

Jarosław Królak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Finansów | ministerstwa | stawki | VAT | fiskus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »