MFW: 2009 r. w pełni recesji, ale nie u nas

Globalny kryzys finansowy skłonił Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) do znacznej redukcji prognoz gospodarczych na rok przyszły.

MFW przepowiada m.in. stagnację w Niemczech, recesję w kilku innych krajach zachodnioeuropejskich, spowolnienie tempa wzrostu globalnej wymiany handlowej. Opublikowana wczoraj prognoza MFW dla gospodarki światowej w 2009 roku to wzrost o 3,0 proc., najniższy od siedmiu lat. Prognoza z lipca mówiła o 3,9 proc.

MFW wskazuje na "najgroźniejszy szok na dojrzałych rynkach finansowych od lat 30.". Gospodarka Niemiec znajdzie się w 2009 roku w fazie stagnacji - głosi prognoza MFW.

Na rok 2008 Fundusz przewiduje dla Niemiec 1,8 proc. wzrostu gospodarczego. Dla Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoch MFW przewiduje na przyszły rok recesję, dla USA - wzrost o 0,1 proc., a dla strefy euro wzrost o 0,2 proc. Prognoza dla Chin to wzrost o 9,3 proc., a dla Indii - o 6,3 proc. W konsekwencji kryzysu finansowego MFW prognozuje też spowolnienie tempa wzrostu globalnego handlu towarami i usługami - z 7,2 proc. w 2007 roku do ok. 4 proc. w 2009 roku.

Reklama

Pogarszanie się perspektyw wzrostu gospodarczego na świecie wpłynie na politykę pieniężną w Polsce - ocenił Andrzej Sławiński, członek Rady Polityki Pieniężnej. "Przyszłość jest trudna do przewidzenia, prognozy (tempa wzrostu PKB - PAP) były i są na razie rewidowane w dół. Skala tych rewizji w dół okazała się zaskakująco duża, dlatego banki centralne zdecydowały się na te obniżki stóp" - powiedział w TVN CNBC Andrzej Sławiński, członek Rady Polityki Pieniężnej. "Jesteśmy częścią gospodarki globalnej, w związku z tym skutki tych przewidywanych, niestety w wielu krajach, okresów recesji dotkną naszej gospodarki, więc będzie to miało wpływ na politykę pieniężną" - dodał.

Sławiński zgodził się z opinią, że sytuacja w Polsce jest na tyle korzystna, że na razie nie trzeba będzie stóp procentowych obniżać, a prawdopodobieństwo podnoszenia stóp procentowych jest teraz mniejsze. "Globalny problem, on się nazywa rynek hipoteczny. Dokąd ceny na rynku hipotecznym rosną, pożyczkobiorcy mogą spłacać kredyt refinansując go. Natomiast jeśli ceny spadają, to gospodarstwa domowe muszą spłacać te kredyty z bieżących dochodów. Jeżeli w takiej sytuacji jeszcze pojawia się recesja, jeśli się zwiększa liczba ludzi, którzy tracą pracę, to wtedy pojawia się prawdziwy problem. U nas tego nie ma" - dodał. Członek RPP ocenia, że przyczyny obecnej recesji są poważniejsze, niż w 2001 roku. "Każda projekcja jest obciążona dużym stopniem niepewności, a niepewność przewidywań rośnie, w takich momentach jak ten, kiedy zmienia się stan koniunktury. Wcześniejsze ożywienie gospodarcze w europie przekształca się w recesję i trudno jest przewidzieć, jak długa ta recesja będzie i jaka będzie głęboka. Przyczyny tej recesji, która zapewne czeka Europę sa poważniejsze niż w 2001 roku, wtedy chodziło tylko o giełdy, natomiast problemem szeregu gospodarek w Europie jest rynek hipoteczny" - powiedział.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: MFW | globalny kryzys | kryzys gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »