Miliardy złotych Skarbu Państwa

Poprawka zgłoszona w poniedziałek do projektu ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji ma pomóc rządowi w sprzedaży resztówek. PiS deklarował chęć pozbycia się mniejszościowych (do 25 proc.) udziałów w spółkach jeszcze przed wyborami, ale do tej pory niewiele zrobił. Od listopada ubiegłego roku udało się sprzedać zaledwie 16 pakietów.

Tymczasem jest to gra o duże pieniądze. Nominalna wartość tych udziałów (w 565 spółkach) wynosi ok. 2 mld zł. Za to realna jest znacznie wyższa. I choć zdecydowana większość firm jest w złej kondycji ekonomicznej, to wartość należących do państwa akcji 41 spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych sięga 11 mld zł. Państwo poprzez kilkuprocentowe pakiety nie ma na nie żadnego wpływu, ale sprzedając je mogłoby nieźle zarobić. 2,5-procentowy pakiet akcji Banku Handlowego jest bowiem wart 236,6 mln zł, a blisko 4-procentowy Telekomunikacji Polskiej - 1,23 mld zł. Sprzedaż tych walorów pozwoliłaby uzupełnić malejące z roku na rok przychody z prywatyzacji (ok. 4 mld zł za 2005 rok), a nawet sfinansować część forsowanych przez koalicjantów PiS wydatków socjalnych.

Reklama

Do tej pory kolejni ministrowie skarbu nie potrafili uporać się z resztówkami. Zbierali natomiast cięgi za brak nadzoru właścicielskiego. Jeszcze w styczniu ub. roku NIK ujawniła, że ponad 600 przedstawicieli Skarbu Państwa zasiadających w radach nadzorczych nie realizowało swoich uprawnień. W tym samym raporcie inspektorzy NIK skrytykowali także niechęć resortu do sprzedaży resztówek.

Niewiele zrobił w tej sprawie ostatni minister skarbu w rządzie SLD - Jacek Socha. Dwukrotnie usiłował sprzedawać resztówki: na kilkuset większościowych udziałowców, którym resort zaproponował transakcje, za pierwszym podejściem zainteresowanych było zaledwie 50, za drugim - 90. Rezultat był jeszcze gorszy - łącznie udało się sprzedać udziały tylko w 80 spółkach. W ubiegłym roku, do wrześniowych wyborów - w zaledwie 34 i tylko częściowo (sprzedano m.in. 0,0008 proc. akcji Banku Pekao SA i 0,01 proc. akcji TP SA).

Niewykluczone, że przy sprzedaży resztówek rząd zwróci się w stronę samorządów. Zaletą takiej operacji byłoby wzmocnienie nadzoru właścicielskiego, gdyż samorządom przekazywane byłyby udziały firm działających na ich obszarze.

Politycy mogą jednak blokować sprzedaż resztówek w przypadku firm o dużym znaczeniu. PiS, deklarując potrzebę zachowania aktywnego lub pasywnego wpływu na spółki, będzie traktował ewentualną decyzję o sprzedaży w kategoriach politycznych. Z drugiej strony, może próbować konsolidacji akcji, by prócz wpływu za sprzedaż resztówek otrzymać dodatkową premię za pakiet kontrolny.

Adam Woźniak

Paweł Poncyljusz wiceminister resortu gospodarki
Problemem przy sprzedaży resztówek jest małe zainteresowanie ze strony większościowych udziałowców. W takiej sytuacji można byłoby rozważyć uchwalenie specustawy, nakazującej odkupienie udziałów na wezwanie rządu. Taka koncepcja pojawiła się już w resorcie kierowanym przez ministra Jacka Sochę.

Jeśli obecny rząd będzie się ku niej skłaniał, posłowie przygotują odpowiednie przepisy. Dobrze byłoby pozbyć się także mniejszościowych pakietów w spółkach giełdowych, tych na poziomie kilku procent lub mniejszych. Nie przynoszą żadnych korzyści. Jedynym argumentem za ich pozostawieniem mogą być miejsca w radach nadzorczych dla przedstawicieli Skarbu Państwa, ale przy tak małym udziale w akcjonariacie wpływ rządu na działalność i politykę tych firm jest znikomy.

Adam Szejnfeld wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki
Sprzedaż powinna być podstawową metodą rozwiązania problemu resztówek. Nie należy natomiast wykluczać innych sposobów przeniesienia własności, jak chociażby komunalizacja. Z jednej strony trzeba jednak podchodzić do niej ostrożnie, bo nie jest to faktyczna prywatyzacja.

Ale z drugiej, samorządy mogłyby znacznie łatwiej i dużo szybciej znaleźć dla takich spółek nowych nabywców. Możliwe również, że gdyby zdecydowały się nie sprzedawać tych pakietów, sprawowałyby funkcje właścicielskie znacznie lepiej, niż robi to obecnie Skarb Państwa. Niestety, proces sprzedaży resztówek został zahamowany już dawno, jeszcze za rządów SLD. To sprawia, że wyzbycie się tych pakietów jest teraz znacznie trudniejsze. Zbyt długo czekano z oczywistą sprawą.

Remigiusz Sopel analityk Internetowego Domu Maklerskiego
Skarb Państwa nie będzie sprzedawał resztówek w giełdowych spółkach poprzez rynek. Nie robił tego do tej pory, wybierając raczej dokapitalizowanie walorami innych firm, np. Kompanii Węglowej akcjami Telekomunikacji. Sprzedaż na giełdzie mogłaby zresztą zachwiać kursem akcji.

Uważam, że teraz zostanie wybrany inny sposób. Resztówki będą sprzedawane najpierw inwestorom strategicznym, już obecnym w spółce, a potem ewentualnie kolejnym. Natomiast zważywszy na obecną koniunkturę gospodarczą i działania Ministerstwa Skarbu Państwa, trzeba stwierdzić, że nadzór właścicielski poprawił się. Resort zaczyna dbać o spółki i zarządzać nimi poprzez wartość. Jeśli będzie więc sprzedawać, raczej nie zrobi tego w krótkim terminie.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: miliardy | skarbu | Prawo i Sprawiedliwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »