Milion dla każdego Norwega
Kiedy w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 1969 r. na szelfie Morza Północnego odkryto ropę naftową Norwegowie zrozumieli, że właśnie dostali prezent od losu i będą bogaci, lecz nie zdawali sobie sprawy z wartości "czarnego złota", zwłaszcza w XXI wieku. Norweski fundusz naftowy, na który odkładane są zyski z eksportu surowca, przekroczył właśnie wartość 5 bln koron, czyli 820 mld dol. To milion koron na głowę każdego obywatela.
Odkrycie ropy nie oznaczało natychmiastowych zysków. Eksploatacja pokładów leżących głęboko na dnie morza w trudnych warunkach klimatycznych oznaczała budowę drogich platform i kosztowny transport surowca, który przez to był nieporównywalnie droższy niż w krajach Zatoki Perskiej, gdzie - jak się mawia - wystarczy włożyć kij w piasek. Gigantyczne nakłady i związane z nimi kredyty sprawiły, że Norwegia poważnie zaczęła zarabiać na ropie dopiero w latach 90. XX wieku.
Fundusz naftowy Oljefondet, na który odkładane są zyski, powstał dopiero w 1996 r. z pierwszą wpłatą w wysokości ok. 5 mld dol. Później, kiedy ropa zaczęła drożeć, pieniądze już same wpadały na konto, na którym znajduje się obecnie 820 mld dol. Dzisiaj, gdy w wielu krajach istnieją liczniki pokazujące dramatycznie rosnący dług publiczny, w Norwegii każdy może obejrzeć licznik pokazujący rosnące bogactwo, a sam fundusz, który w 2006 r. zmienił nazwę na państwowy fundusz emerytalny, jest drugim na świecie pod względem wielkości po funduszu emiratu Abu Dhabi.
Zarządcą tego bogactwa jest ministerstwo finansów. Według ustalonej od początku zasady, 60 proc. inwestowane jest w akcje, 35 proc. w obligacje, a 5 proc. w nieruchomości. Wszystkie środki wędrują za granicę, a wachlarz instrumentów jest wyjątkowo szeroki. Poza obligacjami państwowymi 45 krajów Norwegia posiada akcje wielkich światowych koncernów, takich jak Nestle, Shell czy Apple, lecz również Playboya, czy internetowych kasyn pokerowych oraz 113 nieruchomości przy prestiżowej ulicy Londynu Regents Street, kupionych przed dwoma laty "za jednym zamachem" za 442 mln funtów. Fundusz zainwestował również w biurowce przy Champs Elisees w Paryżu i pięć drapaczy chmur w Nowym Jorku i Waszyngtonie, m.in. Time Square Tower.
Eksploatacja ropy rozpoczęła się w 1971 r. Szczyt osiągnięty został w 2001 r. z wydobyciem 3,4 mln baryłek dziennie. Dzisiaj produkcja odbywa się na 78 polach i wynosi 1,8 mln baryłek dziennie, lecz Norwegia stała się również eksporterem gazu i zbudowała 8 tys. km rurociągów do Niemiec, Francji, Belgii i Danii, przesyłając w ubiegłym roku 115 mld sześc.
Najniższa emerytura zagwarantowana dla każdego Norwega, bez względu na staż pracy, wynosi dzisiaj 170 tys. koron rocznie (85 tys. zł). Lecz przeciętny obywatel narzeka, że państwo zbyt mało inwestuje w drogi czy służbę zdrowia, nazywając je "wujkiem skąpcem". Oljefondet jest jednak "skarbcem zamkniętym" i ustawowo tylko 4 proc., i to tylko z zysku, może być używane co roku przez państwo, które traktuje fundusz jako zabezpieczenie dla przyszłych pokoleń i rosnącej rzeszy emerytów. Bo przecież ropa lub jej znaczenie kiedyś się skończą.
Do Norwegii garną się dzisiaj tłumy przybyszów z całego świata, lecz w latach 1825-1910 z tego kraju wyemigrowało, głównie do USA za chlebem 800 tys. osób, czyli prawie połowa ówczesnej populacji. W 2005 r. podczas obchodów 100-lecia niepodległości premier Kjell Magne Bondevik podkreślił: - W 1905 r. byliśmy jednym z najbiedniejszych krajów świata. Dzisiaj należymy do jego elity. Amerykański miliarder, założyciel Microsoftu Bill Gates stwierdził z kolei podczas pobytu w Norwegii, że kraj ten jest przykładem, iż można być bogatym i odpowiedzialnym. - Imponujące jest, że nie przejadacie pieniędzy, lecz gromadzicie je na przyszłość - stwierdził.
Zbigniew Kuczyński