Minister Nowacka o pensjach nauczycieli: Utrzymać trend wzrostowy
Minister edukacji Barbara Nowacka w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wskazała, jaki jest stosunek rządu do wynagrodzeń nauczycieli w kolejnych latach. Przypomnijmy, że w 2024 r. na konta przedstawicieli tej grupy zawodowej zaczęły wpływać długo oczekiwane podwyżki.
Minister Nowacka została poproszona o odniesienie się do informacji, że przez kolejne dwa lata nauczyciele nie mają co liczyć na kolejne podwyżki wynagrodzeń. Temat ten pojawił się w przestrzeni publicznej po tym, jak minister na początku marca wzięła udział w XX Ogólnopolskiej Konferencji Kadry Kierowniczej Oświaty w Krakowie. Mówiła wówczas, że nie będzie składać wobec nauczycieli "wielkich deklaracji finansowych", ponieważ pod względem finansowym w oświacie jest "gorzej niż się wydaje". Zasugerowała też, że kompleksowa reforma systemu będzie możliwa dopiero w 2026 r.
Wypowiedzi te pozostawiły sporo niejasności dotyczących tego, czy nowelizacja Karty Nauczyciela - którą obecnie zajmuje się Sejm - wejdzie w życie od 1 stycznia 2025 r., czy też dopiero od 1 stycznia 2026 r. Nowelizację tę, jako obywatelski projekt, przygotował Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). Wprowadza ona kolejne 30 proc. podwyżki dla nauczycieli na 2025 r.
"Oczywiście chcemy utrzymać trend wzrostowy, ale sytuacja finansowa państwa po ośmiu latach PiS jest naprawdę bardzo zła, dlatego za wcześnie jest na składanie konkretnych deklaracji" - powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Barbara Nowacka.
Jednocześnie przypomniała o tym, że na konta nauczycieli wpływają "rekordowe podwyżki". "Zdecydowana większość samorządów te podwyżki już wypłaciła - to ponad 80 procent" - powiedziała minister.
W 2024 r. nauczyciele otrzymali najwyższe podwyżki spośród wszystkich pracowników sfery budżetowo-samorządowej, rzędu 30-33 proc. Teraz trwa walka o to, by w kolejnych latach ich wynagrodzenia rosły dalej.
Proponowana nowelizacja Karty Nauczyciela ma polegać na tym, że pensja zasadnicza nauczyciela będzie wyliczana w oparciu o przeciętne wynagrodzenie w gospodarce, co oznaczałoby automatyczne wzrosty pensji co roku w miarę wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. O założeniach tych mówił pod koniec stycznia w Sejmie prezes ZNP Sławomir Broniarz.
"Dziś zarobki nauczycieli są niekonkurencyjne wobec innych grup zawodowych, a ich poziom lokuje nas na samym końcu Unii Europejskiej, jak pokazują dane OECD czy Komisji Europejskiej, a także raporty fundacji Evidence Institute razem z ZNP" - przekonywał wówczas Broniarz, dodając, że to właśnie poziom zarobków sprawił, że zawód nauczyciela postrzegany jest jako nieatrakcyjny.