Turów. Czechy i Polska gaszą pożar

Rozmowy Polski i Czech w sprawie Turowa odbywają się w przyjaznej atmosferze. Obie strony wykazują zrozumienie i są gotowe do kompromisu. Założenia umowy, nawet jeśli zostaną uzgodnione do piątku, będą wymagały jeszcze akceptacji rządów obu krajów, podpisanie porozumienie nie nastąpi więc od ręki. Czesi podkreślali, że nie jest ich celem zamknięcie polskiej kopalni.

- Relacje czesko-polskie koncentrują się w tej chwili na rozmowach o przyszłości wydobycia węgla w Turowie i konsekwencjach tego dla środowiska. Przywitaliśmy dziś delegację polską w szerszym składzie. Rozmowy eksperckie rozpoczną się po południu. Celem jest porozumienie, a nie sąd - podkreślił minister środowiska Czech Richard Brabec, otwierając czwartkową konferencję, która odbyła się po wstępnym spotkaniu ministrów polskiego i czeskiego rządu.

Podkreślał, że oba kraje łączą dobre relacje sąsiedzkie i współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej, ale sąsiedztwo oznacza też od czasu do czasu również pewne problemy, które należy rozwiązywać.

Reklama

Możliwe wycofanie skargi

Brabec oświadczył, że Czechy rozważają możliwość wycofania skargi, jeśli będą spełnione odpowiednie warunki minimalizujące wpływ zakładu na środowisko. Zaznaczył jednocześnie, że omówienia wymagają także kwestie związane z przyszłymi działaniami inwestycyjnymi strony polskiej, w tym ewentualne poszerzenie działalności kopalni w kierunku granicy Polski i Czech. - Naszym celem jest wypracowanie długotrwałych rozwiązań - poinformował.

Czesi podkreślali, że nie jest ich celem natychmiastowe zatrzymanie działalności kopalni. - Mamy świadomość, że kopalnia nie ma przycisku, który wyłącza mechanizm. To tak nie działa. Podkreślę, że celem strony czeskiej nie było gwałtowne zakończenie działalności kopalni, a to, by ewentualne poszerzenie jej działalności było możliwe po spełnieniu konkretnych warunków i ustanowieniu zabezpieczeń - powiedział.

Dodał, że ma świadomość, iż kopalnia i elektrownia to istotni pracodawcy w regionie, działanie zakładów jest więc istotne z punktu widzenia interesów pracowników i ich rodzin. - Polski rząd musi bronić ich interesów, my - interesów swoich obywateli. Są tu dwa stanowiska. Musimy dojść do wspólnego porozumienia jako rządy które są odpowiedzialne - powiedział.

Czescy dziennikarze pytali, dlaczego do porozumienia nie doszło wcześniej. Brabec informował, ze negocjacje prowadzone były od 2016 roku. - Odbyły się dziesiątki rozmów na różnych szczeblach (...). Nie chcę szczegółowo wracać do tego, co było wcześniej; istotne jest to, co będzie w przyszłości. Wpływ na sytuację miał częściowo również Covid-19, który skutecznie przeszkadzał w kontynuowaniu rozmów na ten temat - powiedział Brabec.

Potrzebne konkretne rozwiązania

Minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka podkreślał, że celem jest, by porozumienie zostało zawarte jak najszybciej, bez konieczności angażowania instytucji unijnych. - Odbyliśmy dziś dobre spotkanie, podchodzimy do tematu bardzo poważnie, o czym świadczy również ranga naszej delegacji (...). Widzimy możliwość osiągnięcia porozumienia, przy uwzględnieniu potrzeb lokalnych społeczności - zapewnił.

- Rozmawiamy o projektach minimalizujących wpływ działalności kopalni na środowisko. Zmiany, które nas dotykają, jak zmiany bilansu wody, dotyczą osób mieszkających po obu stronach granicy. Chcemy iść w kierunku działań minimalizujących ryzyka związane z każdą działalności wydobywczą. Zależy nam na współpracy transgranicznej między lokalnymi społecznościami, by troska o środowisko łączyła a nie dzieliła - powiedział polski minister.

Omówienia wymaga bardzo wiele kwestii. Jak zaznaczył czeski minister nawet gdyby udało się dojść do wspólnych wniosków w piątek, konieczne będzie jeszcze przedstawienie propozycji rządom Polski i Czech. Dopiero po tym będzie możliwe podpisanie porozumienia. - Jeśli nie wszystko uda się jutro omówić, mamy ekspertów i jesteśmy przygotowani do kontynuowania rozmów - powiedział Brabec.

Trzeba naprawić relacje sąsiedzkie

Konflikt dotyczący Turowa wywołał napięcia między mieszkańcami Polski i Czech. - Ta sytuacja już teraz ma wpływ na pogorszenie relacji międzyludzkich w regionie, nie chcielibyśmy, by to dalej eskalowało - powiedział Brabec. - Relacje ze stroną polską są dla nas istotne i cenne. Teraz powstała szczelina, chcemy ją usunąć. Myślimy o tym, jaka jest sytuacja naszego partnera - dodał.

Wyraził przy okazji zaniepokojenie przejawami wrogości ze strony polskiej. Przed sklepami w niektórych miejscach pojawiły się napisy: "Czechów nie obsługujemy". - Jest nam przykro, że tak się dzieje - oświadczył. Zaprzeczał też, jakoby Czesi chcieli poprzez zamknięcie kopalni w Turowie znaleźć rynek zbytu dla swojego węgla brunatnego. - To nie jest prawda - podkreślał.

Kurtyka liczy, że uda się zacieśniać współpracę między terenami przygranicznymi Polski, Czech a być może także Niemiec w zakresie transformacji energetycznej regionów związanych z węglem. - To okazja, by zbudować na przyszłość stabilne i trwałe rozwiązania - mówił. W podobnym duchu wypowiadał się obecny na konferencji marszałek województwa dolnośląskiego, Cezary Przybylski. - Chcemy, by trzy regiony przygraniczne - Polski, Czech i Niemiec - wspólnie opracowały strategię transformacji energetycznej, z naciskiem na ochronę środowiska - mówił.

TSUE i groźba kar

Spotkanie przedstawicieli polskiego i czeskiego rządu w Pradze to konsekwencja decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE z 21 maja, który nakazał zawieszenie wydobycia w kopalni Turów do czasu rozstrzygnięcia sporu. Na początku marca Czechy wniosły do TSUE skargę przeciwko Polsce dotyczącą rozbudowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów. Utrzymują, że kopalnia ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, wskazują na zapylenie, hałas i zmniejszenie poziomu wód gruntowych.

Polska strona odmówiła jednak zamknięcia zakładu, powołując się na skutki społeczne i ekonomiczne takiej decyzji. Turów odpowiada za ok. 7 proc. energii w systemie i zatrudnia wraz z elektrownią ok. 3,6 tys. osób. W 2020 r. polski minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 r.

W ostatni wtorek Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zasądzenie zapłaty przez Polskę kary pieniężnej w wysokości 5 mln euro dziennie (ok. 22,5 mln zł) za niewykonanie obowiązku natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów w pobliżu czeskiej granicy.

Od decyzji Trybunału nie było odwołania, od początku wiadomo było, że grożą nam kary za niewykonanie zaleceń. Od problemów mogła nas uchronić decyzja Czech o wycofaniu skargi. Dlatego rozpoczęły się rozmowy ze stroną czeską. Do Pragi udała się delegacja czterech ministrów - aktywów państwowych Jacka Sasina, klimatu Michała Kurtyki, spraw zagranicznych Zbigniewa Raua oraz ds. UE Konrada Szymańskiego.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Klimatu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »