Mit "taniego państwa".

Idea obcięcia wydatków administracji jest w Polsce potrzebna - sądzi tak aż 72 proc respondentów w badaniu "Rzeczpospolitej". Program "tanie państwo" pomysłu premiera Marcinkiewicza ma przynieść blisko 5 mld oszczędności. Ale jak uważa J.Jankowiak, ekonomista z Polskiej Rady Biznesu - "rząd szuka oszczędności nie tam gdzie mógłby je znaleźć, lecz tam, gdzie to ładnie brzmi".

Idea obcięcia wydatków administracji jest w Polsce potrzebna - sądzi tak aż 72 proc respondentów w badaniu "Rzeczpospolitej". Program "tanie państwo" pomysłu premiera Marcinkiewicza ma przynieść blisko 5 mld oszczędności. Ale jak uważa J.Jankowiak, ekonomista z Polskiej Rady Biznesu - "rząd szuka oszczędności nie tam gdzie mógłby je znaleźć, lecz tam, gdzie to ładnie brzmi".

"Spec-komisja"

Kontrowersje budzi nie sam pomysł, ale jakość wykonania. Premier w tym celu powołał specjalny zespół urzędników, którzy spisali propozycje do programu oszczędności. Niestety zdaniem prof. J.Hausnera - "Efekty tych działań będą żadne". Według byłego ministra finansów operacja miałaby szansę powodzenia, gdyby wynajęto zewnętrznych ekspertów - ten sposób byłby droższy i dłuższy, ale przyniósłby także istotne, jakościowe zmiany. I rzeczywiście w myśl teoretyków administracji: jednym z wypaczeń biurokracji jest ciągłe uzasadnianie i usprawiedliwianie swojego istnienia. Dlatego trudno oczekiwać, ze eksperci - urzędnicy będą obiektywni w stosunku do swoich macierzystych jednostek administracyjnych.

Reklama

"Kiełbasa wyborcza"

Czy zatem program oszczędności w administracji był jedynie hasłem wyborczym? Dotychczasowa kontrola sektora państwowego przyniosła pewne wnioski i oczywiście koszty. Łatwo dojść do wniosku, że cała koncepcja "Taniego państwa" w wydaniu PiS nie może być traktowana poważnie i "dlatego nikt nie pokusił się o szczegółową wycenę kosztów realizacji tego programu" - dodaje Jankowiak. Marcinkiewicz już zapowiedział likwidację Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, delegatur Ministerstwa Skarbu Państwa i biura PFRON. Planowane są również zwolnienia blisko 6 tys. urzędników, połączenia niektórych państwowych jednostek oraz sprzedaż ośrodków szkoleniowych. Szeroki zakres "reformy" już pochłonął część budżetu - są to wydatki dla urzędników za zlecanie im dodatkowych obowiązków. Kolejne pieniądze muszą być przeznaczone na wycenę nieruchomości, które mają być przeznaczone na sprzedaż - wartość tego majątku ma wynieść ok. 373 mln zł. Potwierdza się znowu hipoteza, że państwo chcąc oszczędzić więcej wydaje.

Działania na pokaz

Jak wyjaśnia J.Jankowiak sensownym działaniem byłoby zlecenie firmom komercyjnym obsługi długu zagranicznego i administracji majątkiem rządowym. "Wówczas mielibyśmy gwarancję, że pieniądze są rzeczywiście efektywnie wydawane, bo inaczej firma straciłaby zlecenie albo musiałaby dokładać do interesu z własnej kieszeni" - tłumaczy Jankowiak. Pozostałe próby oszczędzania nie mają na razie większego sensu. Wynika to z prostej zasady: "Dobra administracja to odpowiednio wynagradzani i wyposażeni urzędnicy" - mówi prof. Andrzej Wiernik z Instytutu Finansów Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: mity | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »