MŁ znowu próbuje ulżyć teleoperatorom

Trwają prace nad rozporządzeniem, które ma przyspieszyć telefonizację wsi i poprawić sytuację lokalnych operatorów.

Trwają prace nad rozporządzeniem, które ma przyspieszyć telefonizację wsi i poprawić sytuację lokalnych operatorów.

Do końca sierpnia lokalne spółki telekomunikacyjne m.in.: Netia, Telefonia Lokalna, El-Net i PTO mają przedstawić Ministerstwu Łączności opinie na temat projektu rozporządzenia, które zakłada zmiany w płatnościach za koncesje oraz przyspieszenie telefonizacji wsi. To kolejny pomysł resortu na uratowanie przed bankructwem dwóch dużych podmiotów oraz poprawienie wskaźników gęstości sieci na wsi. Żadnego z tych projektów nie zrealizowano.

O tym, że przyjęty w Polsce system liberalizacji rynku telefonii stacjonarnej okazał się totalnym niewypałem nikt już nie ma wątpliwości.

Reklama

- Wskaźniki rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce są wręcz żenujące, a dystans dzielący nas od krajów Unii Europejskiej zamiast się zmniejszać, ciągle rośnie. Chcielibyśmy obalić panujące powszechnie przekonanie, że rynek telekomunikacyjny funkcjonuje w Polsce na zasadach rynkowych. Naszym zdaniem jest wręcz przeciwnie, a sytuacje w tym sektorze należy raczej porównywać do tempa przekształceń w górnictwie czy hutnictwie. Rezultat jest taki, że w badaniach dotyczących stopnia rozwoju infrastruktury teleinformatycznej, na 29 krajów - członków OEDC i CEFTA - Polska zajmuje 28 pozycję - uważa Michał Goliński z Centrum im. Adama Smitha.

Wygląda na to, że do błędu przyznają się również urzędnicy Ministerstwa Łączności - niestety po fakcie. Ważne jednak, że resort przynajmniej próbuje znaleźć sposób na poprawienie sytuacji niezależnych operatorów w Polsce. Pierwsze sygnały takich prób pojawiły się we wrześniu 1999 r. Skończyło się jednak na pomysłach - przynajmniej jak na razie.

Światło w tunelu

Na początku sierpnia w Ministerstwie Łączności odbyło się spotkanie najważniejszych urzędników resortu z przedstawicielami największych operatorów lokalnych. Stawiły się: Netia, Telefonia Lokalna, Pilicka Telefonia, Poland Telecom Operators oraz El-Net.

Jarosław Okrągły, wiceminister łączności, przedstawił im projekt nowego rozporządzenia. Jego głównym celem jest poprawienie wskaźników gęstości telefonicznej sieci na terenach słabo zurbanizowanych. Ale to nie wszystko. Chodzi także o wsparcie balansujących na krawędzi bankructwa kilku teleoperatorów, w tym głównie holdingu PTO, który dysponuje 14 z 49 koncesji wojewódzkich. Następny w kolejce jest Potel (ma dwie takie licencje) oraz pewnie kilku jeszcze mniejszych graczy. Te dwie spółki nie zapłaciły ostatnich rat koncesyjnych i - teoretycznie - resort może wszcząć wobec nich postępowanie układowe lub nawet wprowadzić do nich komornika.

- Jeśli dojdzie do bankructwa jednego z tych operatorów, to w ten sposób zagrożony będzie proces liberalizacji rynku i resort będzie się musiał przyznać do złej polityki - twierdzi szef jednej z wiodących spółek.

Minister próbuje jednak temu zapobiec. Nowy projekt rozporządzenia przewiduje zawieszenie opłat koncesyjnych dla tych graczy, którzy inwestują na terenach wiejskich. Wszyscy ci, którzy mogliby się wykazać w swoim portfelu 20 proc. klientów wiejskich - załóżmy, że byłoby ich 10 tys. - na każdego z nich mogliby uzyskać z resortu 700 EUR dotacji, czyli w przypadku wspomnianych 10 tys. abonentów w grę wchodziłoby 7 mln EUR. Jest to jednak tylko odroczenie w płatności za koncesje i to maksymalnie na 10 lat. Odpowiednio przy 50 proc. klientów wiejskich odliczenia od każdego z nich miałoby wynieść 1 tys. EUR. Ten pomysł miałby zachęcić do inwestowania na wsi, gdzie gęstość sieci szacowana jest obecnie zaledwie na około 12 proc. (12 na 100 mieszkańców ma telefon). Odłożenie płatności za licencje na 10 lat uzasadniane jest natomiast tym, że operatorzy te właśnie środki przeznaczyliby na rozwój sieci, która po 10 latach powinna generować wysokie przychody, z których można by już wówczas zapłacić raty koncesyjne.

Jest punkt wyjścia

- Projekt tego rozporządzenia traktujemy jako punkt wyjścia do rozwiązania trudnej sytuacji na rynku operatorów lokalnych oraz kwestii telefonizacji wsi. Ważne, że jest taka inicjatywa. Operatorzy umówili się z resortem, że przedstawią swoje opinie do końca sierpnia. We wrześniu powinno się odbyć kolejne spotkanie w tej sprawie - mówi Eugeniusz Gaca, w-ce prezes El-Netu.

Do współpracy przyłączyły się też obie izby telekomunikacyjne: Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji oraz Polska Izba Informatyki i telekomunikacji.

- Problem jest bardzo poważny. Wprowadzenie preferencji przyczyniłoby się do zwiększenia inwestycji na wsi. W przeciwnym wypadku nie ma o nich nawet co marzyć, tym bardziej, że TP SA też stopniowo rezygnuje z takiej działalności. Wprawdzie z powodu ulg licencyjnych resort finansów straci w krótkiej perspektywie, ale w dłuższej perspektywie odzyska te pieniądze z nawiązką - uważa Jarosław Nowrotek, wiceprezes firmy doradczej Synergies.

Należy oczekiwać, że operatorzy borykający się z problemami finansowymi i tak nie zapłacą za koncesje, a tak przynajmniej resort finansów mógłby odzyskać te środki w postaci podatku VAT oraz dochodowego.

- Sposób przeprowadzenia liberalizacji był niewłaściwy. Resort musi znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji. Należy znaleźć rozwiązanie, aby uaktywnić te firmy, które nie podłączają telefonów z powodu kłopotów finansowych. Projekt nowego rozporządzenia pozostawia wiele do życzenia - uważa Jarosław M. Janiszewski, prezes Telefonii Lokalnej.

Wątpliwości operatorów dotyczą m.in. tego czy ulgi miałyby być stosowane na poziomie całych holdingów (Netia, Elektrim, PTO), czy tylko pojedynczych koncesji oraz wysokość proponowanych odliczeń.

- Biorąc pod uwagę koszt inwestycji, utrzymania sieci oraz szacowane przychody, na niektórych terenach wiejskich na zwrot z inwestycji trzeba by czekać nawet 50 lat - tłumaczy Eugeniusz Gaca.

Każdy sobie

Problem polega na tym, że wśród lokalnych operatorów nie ma jednomyślności co do zasad płatności za koncesje lokalne.

Przykładowo Netia, która ma niewysokie zobowiązania koncesyjne i nie inwestuje na wsi, uważa, że MŁ nie powinno rezygnować z pobierania opłat za już przyznane koncesje, ponieważ operatorzy wiedzieli na co się decydują. A jeśli przeszacowali wartość licencji, to już ich problem. Zupełnie inaczej do sprawy podchodzą natomiast Potel i PTO, dla których ta kwestia to być albo nie być. Nieoficjalnie mówi się, że PTO zostało by wzmocnione inwestorem - podobno chodziło o AIG i Elektrim - jednak pod warunkiem zmniejszenia opłat.

- Nie wiem czy jest możliwe osiągnięcie kompromisu. Na razie nie widzę takiej szansy - mówi Jarosław Nowrotek.

- Każdy z operatorów ma tutaj inne oczekiwania. Nie wiem, czy dojdziemy do porozumienia, choć wierzę, że jest taka szansa - przyznaje Eugeniusz Gaca.

Jeszcze jedno ale

Część operatorów liczyła również, że na terenach gdzie udzielono koncesji, a operatorzy nie rozpoczęli tam działalności MŁ umożliwi wejście innym graczom.

- Mieliśmy nadzieję, że na zasadzie zezwolenia będzie można inwestować na takich wybranych obszarach. Decyzją rady Ministrów do 2002 roku mają jednak zostać utrzymane monopole, co nie przyczyni się do rozwoju rynku - uważa Jarosław M. Janiszewski.

- Znam dwóch inwestorów, którzy chcą inwestować na terenach wiejskich. To duży rynek - około 16 mln mieszkańców. Musieliby jednak otrzymać koncesję za minimalną opłatę lub wręcz darmowe zezwolenie. Może warto dać im szansę. zyska rynek i w ciągu kilku lat również budżet - uważa Jarosław Nowrotek.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: WSI | NAD | Jarosław | operatorzy | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »