Jak obliczono, w ciągu dwóch lat - od sierpnia 2020 r. do sierpnia 2022 r. - koszt produkcji piwa wzrósł o 62 proc. Stało się tak m.in. przez coraz droższe ceny energii i transportu. Ale nie tylko. W ciągu 24 miesięcy szkło podrożało o 100 proc., a słód, który oprócz wody jest najważniejszym składnikiem tego napoju, o 60 proc.
Dyskretny downsizing
Żeby wzrost kosztów produkcji nie był odczuwalny przez klienta, zamiast podnosić ceny piwa, brytyjskie browary obniżyły w nim zawartość alkoholu. Zmiany nie są drastyczne. Na przykład chmielowy Bishops Finger zszedł z 5,4 proc. do 5,2 proc., Greene King zmniejszył poziom alkoholu w niektórych piwach z 5 proc. do 4,8 proc., a Spitfire Amber Ale - z 4,5 proc. do 4,2 proc. Podobne cięcia zapowiadają w Wielkiej Brytanii zagraniczne browary, na przykład holenderskie Heineken i Amstel.
Decyzje te nie zostały uznane na Wyspach za działania na rzecz klienta, aby nie odczuł on drożejącej produkcji. Browarom zarzucono dbanie o własne interesy i chęć płacenia niższych podatków. Od 1 sierpnia w Wielkiej Brytanii wchodzi w życie nowy system akcyzy. Napoje będą opodatkowane według zawartości alkoholu. “Browary utrzymują obecne ceny, zmniejszają poziom alkoholu, a różnicę zostawiają sobie” - zarzucała producentom piwa brytyjska stacja Sky News.
Browary zaoszczędzą na podatkach
Jak obliczyła brytyjska telewizja, w ramach nowego systemu podatkowego i po obniżeniu zawartości alkoholu, producenci zaoszczędzą od 2 do 3 pensów na butelce lub puszce piwa. Jak się okazuje, wcale niemało. Naukowcy z Uniwersytetu w Sheffield, w północnej Anglii, wykazali, że gdyby browary zmniejszyły zawartość procentową alkoholu o 0,35 proc., mogłyby zaoszczędzić na podatkach około 250 milionów funtów, prawie 317,8 mln dolarów.
ew, Sky News