Mniej aptek, droższe leki

Zaproponowane przez Ministerstwo Zdrowia nowe przepisy dotyczące Prawa farmaceutycznego są antyrynkowe, niekorzystne zarówno dla przedsiębiorców, jak i dla pacjentów - ocenia Centrum im. Adama Smitha. Resort zdrowia odpiera zarzuty.

Przedstawiciele Centrum we wtorek na konferencji prasowej skrytykowali m.in. przepisy ograniczające liczbę aptek w Polsce (nowa ustawa przewiduje możliwość otwarcia tylko jednej apteki na 4 tys. mieszkańców). Według prawnika Marty Sendrowicz, sytuacja, gdy rząd planuje ograniczenie konkurencji między aptekarzami nie może wyjść z korzyścią dla pacjentów. W jej ocenie cel, jaki chce osiągnąć projektodawca, a więc - wyeliminowanie znacznych różnić cen leków jest oczywisty, jednak nie powinno się tego robić, odgórnie regulując rynek.

W ocenie prezesa Federacji Pacjentów Polskich Stanisława Maćkowiaka, na rynku farmaceutycznym jest wiele patologii, które trzeba wyeliminować, ale taką patologią nie jest liczba aptek istniejących w Polsce. "Jesteśmy za uporządkowaniem zasad rynku, tak by dla wszystkich było jasne, że podstawowym beneficjentem tego rynku jest pacjent" - mówił Maćkowiak.

Reklama

Jak podkreślił, nowe Prawo farmaceutyczne nie będzie korzystne dla pacjentów, bo spowoduje, że będzie mniej aptek, a to będzie oznaczało, że pacjenci będą stać w długich kolejkach po zakup leków. Przede wszystkim - jak tłumaczył - w wyniku zmian w tym prawie ceny leków wzrosną.

"Nasi eksperci ocenili, że aby było zapewnione bezpieczeństwo pacjentów, poziom dopłacania ich do leków nie powinien przekraczać 40 proc. W Polsce już dziś sięga on 60 proc., a po zmianach w prawie - osiągnie pułap 70 proc." - mówił Maćkowiak.

"Nie trafiają do nas argumenty, że pacjenci będą mieć lepiej, bo będą mieć mniej aptek, będą stać w długich kolejkach i kupować droższe leki" - tłumaczył.

Jak powiedział PAP rzecznik Ministerstwa Zdrowia Paweł Trzciński, tego rodzaju rozwiązania istnieją w wielu krajach Europy, np. we Francji, Włoszech, w Austrii, Hiszpanii, Niemczech i tam spełniają swoją rolę.

"Nie mówimy o likwidacji istniejących aptek, więc argument, że leki podrożeją jest demagogiczny" - oświadczył Trzciński. Jak wyjaśnił, w 1990 r. było w Polsce ok. 4 tys. aptek, teraz jest ponad trzy razy więcej.

"Tak duża konkurencja powoduje, że apteki nie mają płynności finansowej. Szczególnie apteki w małych miejscowościach nie kupują leków, nie trzymają ich w swoich magazynach, czekają na recepty i wtedy wysyłają zalecenia do hurtowni. Pacjenci czekają" - mówił.

Podkreślił, że celem regulacji jest przeniesienie kapitału przedsiębiorców, którzy chcą otworzyć apteki do małych miejscowości i do wsi - czyli tam, gdzie obecnie aptek jest bardzo mało. "Boimy się też wejścia na masową skalę dużych sieci aptecznych, w efekcie czego nastąpi bankructwo rodzinnych aptek" - mówił rzecznik resortu zdrowia. Nad uchwaloną w lutym przez Sejm nowelizacją ustawy Prawo farmaceutyczne w ubiegłym tygodniu pracowali senatorowie z senackiej Komisji Zdrowia. Ustawa wprowadziła m.in. zakaz reklamy aptek i punktów aptecznych. Senatorowie zaproponowali rozszerzenie zakazu na placówki obrotu pozaaptecznego.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »