Monopol PGNiG nie runie - jeszcze nie

1 lipca będzie tylko skromnym początkiem gazowej rewolucji. Konkurencyjny rynek gazu to fikcja. Klient wybierze między PGNiG a... PGNiG. Groźna dla monopolisty jest tylko jego zachłanność.

Od 1 lipca 2007 r. wszyscy odbiorcy gazu będą mogli wybierać dostawcę. Ale tylko teoretycznie, bo monopol Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) nie runie, choć lista rywali jest długa: CP Energia, Media Odra Warta (MOW) KRI, G. EN. Gaz Energia i Ekoenergiz.

- Dopiero rozpoczyna się proces, który doprowadzi do deregulacji i urynkowienia cen - mówi Robert Białczyk, wiceszef KRI.

Pytanie, kiedy? Rząd mówi: najpierw dywersyfikacja importu, a więc budowa gazociągu z Norwegii i terminalu LNG. Prace potrwają do 2011-12 r. Do tego czasu w kraju będzie jeden liczący się dostawca: PGNiG. Przyznają to nawet rywale.
- Po 1 lipca 2007 r. klient nie będzie miał dużego wyboru. 99 proc. rynku jest w posiadaniu PGNiG - mówi Marcin Buczkowski, prezes CP Energii.
- Na zmiany trzeba będzie czekać jeszcze kilka lat - dodaje Dariusz Brzozowski, prezes firmy Media Odra Warta.

Reklama

Od 2004 r. duzi odbiorcy gazu mogą wybierać dostawcę.
- Jednak praktycznie z tej możliwości nie korzystają. Konkurencję dodatkowo utrudni regulowanie cen przez Urząd Regulacji Energetyki - twierdzi Bernard Rudkowski, prezes G. EN. Gaz Energii.

Zjadanie ogona

Czy PGNiG, kiedy już zainwestuje w infrastrukturę do sprowadzania gazu, zrezygnuje z pozycji jedynego dostawcy? Czy ktokolwiek poza nim będzie mógł importować paliwo? Ministerstwo Gospodarki odmówiło przecież węgierskiemu Emfszowi zgody na import 50 mln m sześc. gazu z Azji Środkowej. Właśnie tyle może sprowadzać firma, która nie ma w kraju magazynów gazu. Ma je tylko PGNiG. Niewielcy dystrybutorzy gazu muszą więc kupować go w Polsce od giganta. Ale nie są bez szans.

- Cena, za jaką PGNiG sprzedaje gaz klientom finalnym, zawiera tak duży narzut, że konkurent może go sprzedawać nawet 8 proc. taniej - przekonuje Lech Gizelbach, prezes Ekoenergizu.

Zachłanność PGNiG może więc paradoksalnie przyczynić się do powstania konkurencji i obniżki cen.

Co dalej

W myśl zasad obowiązujących na rynku od 1 lipca PGNiG musiało podzielić swoje spółki dystrybucyjne: oddzielić firmy handlowe od operatorów gazociągów dystrybucyjnych, którzy teoretycznie powinni udostępniać sieć na równych zasadach swojemu właścicielowi i jego rywalom. G. EN. Gaz Energia i MOW obawiają się nierównego traktowania. Proponują przejęcie przez państwo operatorów sieci.

- Ograniczyłoby to monopol PGNiG, ale nie wymaga tego prawo energetyczne. Ponadto przekazanie przez giełdową spółkę operatorów państwu byłoby wręcz niemożliwe - mówi Bernard Rudkowski, minister gospodarki, Piotr Woźniak nie odpowiedział nam, jakie jest jego stanowisko w tej sprawie. Co ciekawe, niektórzy rywale PGNiG nie marzą o upaństwowieniu rur.

- Obawiam się, iż przejęcie przez państwo bezpośredniej kontroli nad spółkami dystrybucyjnymi odbiłoby się na rozwoju sieci gazociągów, a przecież połowa Polski nie ma dostępu do tej infrastruktury - uważa Marcin Buczkowski.

Anna Bytniewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: energia | gaz | monopol | PGNiG | rynek gazu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »