"Mrówki" kontra GUC - ciąg dalszy
Pół litra alkoholu i paczkę papierosów - tylko tyle od 1 stycznia będą mogli przenieść przez granicę mieszkańcy terenów przygranicznych. Zaostrzenie przepisów wprowadzone przez Główny Urząd Ceł, dotknie przede wszystkim tak zwane "mrówki". W nowym roku zmieni się także wartość bagażu zwolnionego z cła.
W zachodniopomorskiem przygraniczny handel kwitnie na statkach białej floty. Tam znajdują się sklepy wolnocłowe, a w nich alkohol i papierosy są niemal o połowę tańsze. Dla "mrówek" nowe przepisy są równoznaczne z utratą pracy, bo przecież to czym się zajmują, to dla nich najczęściej jedyne źródło dochodów. "Ludzie, którzy to wymyślili mają pieniądze i ich po prostu stać na to, żeby sobie kupić raz w miesiącu ten litr spirytusu i nie myślą o tych ludziach, którzy są bez pracy i nie mają z czego żyć. Wymyślają jakieś takie fidrygałki. To jest idiotyzm kompletny." - mówią rozżaleni ludzie. Na handlu wódką
i papierosami zarabiają do 500 złotych miesięcznie. Ale wielu z nich wie już, jak ominąć zaostrzone przepisy: "Zamelduję się u kuzyna a Stargardzie Szczecińskim, 40 kilometrów od Szczecina i znów będę mógł przenieść litr wódki i karton papierosów" - mówił naszemu reporterowi jeden z mężczyzn czekający na statek białej floty.
A w jaki sposób celnicy będą odróżniać turystów od "mrówek"? Na granicy trzeba będzie udowodnić, że w innym państwie było się poza strefą przygraniczną. Będzie to można zrobić okazując rachunek ze sklepu, bilet komunikacji miejskiej, czy nawet bilet z kina. Od 1 stycznia zmieni się także wartość bagażu zwolnionego z cła - nie zapłacimy, gdy nasz bagaż nie przekroczy wartości 175 euro. Wszystkie aparaty fotograficzne czy kamery trzeba więc zgłaszać, by w drodze powrotnej nie spotkała nas przykra niespodzianka.