MS z Eureko idzie na "czołowe"

Skarb Państwa będzie do końca walczył o korzystne rozstrzygnięcie sporu z Eureko i może nie uznać wyroku sądu arbitrażowego w sprawie PZU. Jeszcze w tym roku możliwa jest prywatyzacja kilku państwowych przedsiębiorstw, w tym jednej z firm sektora energetycznego. Rozmowa z Pawłem Szałamacha, wiceministrem skarbu państwa.

- Czy konflikt Skarbu Państwa z Eureko może skończyć się porozumieniem korzystnym dla Skarbu Państwa. Mówił pan w Sejmie, że nie da się z tego sporu wyjść bez szwanku.

- Niektórzy uważają, że jedynym wyjściem z sytuacji jest unieważnienie umowy prywatyzacyjnej, zwrot pieniędzy wydanych przez Eureko na zakup akcji po cenie z momentu prywatyzacji z potrąceniem pobranych dywidend. I są w stanie zaakceptować tylko taki idealny układ. Uważam, że Eureko miało świadomość, w czym uczestniczy w 1999 roku. To są osoby w miarę profesjonalne. Mając za partnera BIG Bank Gdański, o którym wiadomo, że jest to bank mocno zakorzeniony w ówczesnym establishmencie polityczno-finansowym, nie można zachowywać się jak śpiąca królewna, która budzi się po latach i zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Uczestnicząc w procesie prywatyzacji, gdzie inna firma holenderska w warunkach konfliktu interesów doradzała przy prywatyzacji, Eureko powinno przejąć część odpowiedzialności za skutki prywatyzacji. Nie można wiarygodnie twierdzić, że za prywatyzację PZU odpowiada tylko ministerstwo.

Reklama

Eureko powinno przejąć część odpowiedzialności za skutki prywatyzacji PZU. Nie można twierdzić, że za prywatyzację odpowiada tylko ministerstwo.


Paweł Szałamacha
sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. Był ekspertem Centrum im. Adama Smitha i współzałożycielem Instytutu Sobieskiego

- Eureko jest jednak w komfortowej sytuacji, wygrało pierwszy etap postępowania arbitrażowego i czeka na drugi.

- Taka droga może wieść Eureko ku ślepej uliczce. Jest możliwa sytuacja, w której skończy się arbitraż, my nie uznamy tego wyroku w ten sposób uzyskanego, a z drugiej strony możliwe jest, że podejmiemy kroki przewidziane prawem polskim. Będziemy mieli wtedy zderzenie czołowe. Eureko będzie miało wyrok arbitrażu, którym będzie mogło machać jak flagą. A realne procesy zajdą w Polsce.

- Czy nie widzi pan zagrożenia, że zgodnie z konwencją nowojorską Eureko pójdzie do sądu, np. w USA, i uzyska klauzulę wykonalności tego wyroku, otwierając sobie drogę do zajęcia naszych rezerw walutowych?

- Tego typu postępowanie nie jest łatwe do przeprowadzenia. Podstawowy zarzut, to brak jurysdykcji trybunału arbitrażowego do rozpatrywania tej sprawy. To grono tę jurysdykcję bezpodstawnie sobie przypisuje. Pamiętajmy, że my jako akcjonariusz mamy prawo do podjęcia akcji procesowych w stosunku do Eureko na gruncie polskim. Nie chciałbym doprowadzić do zderzenia czołowego. Ale jeśli będzie kontynuowana linia, którą zaprezentował ostatnio pan Ernst Jansen, to może dojść do takiego zderzenia.

- Cały czas w prokuraturze w Gdańsku toczy się postępowanie w związku z prywatyzacją. Czy tamte ustalenia będą miały wpływ na kroki, które podejmie MSP? Kiedy można spodziewać się tu rozstrzygnięć?

- Problem w tym, że Holandia od półtora roku prowadzi strajk włoski, jeśli chodzi o pomoc w uzyskaniu dokumentów finansowych Eureko z poprzednich lat. Skoro mamy do czynienia z taką sytuacją, to może oznaczać, że ujawnienie tych dokumentów może być dla nich kłopotliwe. Rzeczywiście, rozstrzygnięcie po naszej myśli procesu karnego wzmocniłoby pozycję MSP na gruncie prawa cywilnego w procesie unieważnienia umowy.

- Czy możliwe jest odkupienie akcji od Eureko przez samo PZU. Firma ma przecież ponad 10 mld zł wolnych środków?

- Nie chciałbym takich dywagacji snuć publicznie.

- Kiedy można spodziewać się, że PZU wejdzie na giełdę?

- Można rozważyć wprowadzenie PZU na giełdę. Nie zgodzimy się jednak na oddanie kontroli nad PZU na rzecz Eureko.

- Kolejna rozprawa w sądzie w Utrechcie w środę. Achmea, udziałowiec Eureko, domaga się odszkodowania za opóźnienia w prywatyzacji. Dlaczego nikogo z resortu nie było na poprzedniej rozprawie w lutym i czy będzie ktoś teraz?

- Będziemy mieli dobrą reprezentację. To część strategii Eureko nękania nas różnymi procesami. Z rozmów z naszym doradcą wynika, że jest małe prawdopodobieństwo, że sąd w Utrechcie uzna swoją kompetencję do rozstrzygania tej sprawy. Przypisywanie akcjonariuszowi, który nie miał w ogóle z nami żadnego związku kontraktowego, uprawnień do jakiegokolwiek odszkodowania to nieporozumienie.

- Koniunkturę na GPW i w gospodarce mamy znakomitą, to dobry czas na sprzedaż akcji. Jakich prywatyzacji możemy spodziewać się w 2007 roku?

- Rozpoczęliśmy wybór doradcy przy prywatyzacji Huty Łabędy. Chcemy, żeby zadebiutowała na giełdzie jesienią tego roku. Niestety, ślimaczy się prywatyzacja w branży chemicznej. Wynika to z konieczności uzyskania przez Naftę Polską wiążącej interpretacji podatkowej dotyczącej możliwości przeniesienia zwrotnego akcji Zakładów Azotowych z Kędzierzyna i Tarnowa do Skarbu Państwa, co trwa już drugi miesiąc. Przygotowywane są też do sprzedaży nieco mniejsze pakiety akcji takich firm jak Scrapena czy i Stora Enso. Jeszcze w tym roku będzie możliwy debiut jednej z firm sektora energetycznego.

- Mówi pan o Grupie Południe i Polskiej Grupie Energetycznej?

- W grę wchodzi także poznańska Enea. Zdjęłoby to z nas odium niewypełnienia budżetu, choć po dwóch miesiącach mamy większy procent zrealizowanego budżetu niż w ubiegłym roku, więc idzie nam stosunkowo dobrze.

- Czy realne jest osiągnięcie z tej ostatniej prywatyzacji 1 miliarda złotych?

- Myślę, że Enea może dać nawet więcej. Ten sektor jest atrakcyjny dla inwestorów finansowych. Daje on przewidywalne zyski, w zasadzie wzrastające, bo każdy procent wzrostu PKB powoduje wzrost zużycia energii. Wiadomo, że zapotrzebowanie na energię będzie rosło, bo będziemy równali do poziomu krajów UE.

- Czy ministerstwo będzie chciało ingerować w wybór inwestora przez Unicredit do mini-BPH?

- Nasza rola jest tu ograniczona, co wynika nie tylko z umowy, struktury akcjonariatu, ale też z naszych celów. W całym sporze i dążeniu do podziału zależało nam przecież na tym, żeby zapewnić konkurencyjność na rynku. Na tej krótkiej liście oferentów na mini-BPH są wiarygodni inwestorzy.

- Czy zgodnie z umową Skarbu Państwa i Unicredit nabywca mini-BPH będzie musiał utrzymać nazwę BPH?

- Naszym celem było utrzymanie odrębności banku. Jednym z wyznaczników takiego stanu rzeczy jest nazwa i brand. Chodziło nam o to, żeby wydzielona część Banku BPH była wehikułem do zwiększenia konkurencji i idealnie byłoby, gdyby jej właścicielem został nabywca, który zachowa ten brand.

- Kupujący mini-BPH może mieć jednak problem. Jeśli przejmie ten bank, to zgodnie z obecnym prawem będzie musiał zapłacić nieadekwatne pieniądze do wyceny mini-BPH w wezwaniu na resztę akcji całego Banku BPH? Czy resort skarbu myśli o jakiejś zmianie w prawie w związku z tym?

- Ten problem można rozwiązać na wiele sposobów. Problem ceny dotyczy tak naprawdę tych 30 proc. powyżej tego, co ma Unicredit. Włoski inwestor może wynegocjować cenę sprzedaży i zobowiązać się, że co prawda wezwanie będzie po wyższej cenie, określonej przepisami, ale strony potem rozliczą się między sobą.

Można też odczekać sześć miesięcy, licząc od zawarcia umowy i przeniesienia tytułu własności akcji. W międzyczasie nastąpiłby podział banku, a cena spadłaby i wówczas można by ogłosić wezwanie. Postaje tylko istotna kwestia, kto zarządzałby wtedy bankiem: nabywcy czy ludzie Unicredit. Spotykałem się już z przedstawicielami Unicredit i rozmawialiśmy o tym problemie.

- Połączenie Pekao i Banku BPH sprawi, że PKO BP straci prymat na rynku. Czy rząd zrobi coś, żeby tę sytuację odwrócić, np. tworząc grupę finansową z PKO BP, PZU, Poczty Polskiej i Banku Pocztowego.

- Stworzenie takiej grupy uniemożliwia przede wszystkim konflikt z Eureko. Za to duży niewykorzystany potencjał tkwi w Poczcie Polskiej i Banku Pocztowym. Przedtem należałoby dokonać komercjalizacji Poczty przez ustawę, która cały czas jest przedmiotem dyskusji i nadal nie została skierowana do parlamentu. Wiem jednak, że Bank Pocztowy sam chciałby wykorzystać ten potencjał tkwiący w okienkach pocztowych. Poczta Polska jest w kompetencji ministra transportu i to z nim trzeba by uzgodnić te kwestie.

- Wciąż nie ma prezesa PKO BP. Może wpływ na to ma ustawa kominowa?

- To jedna z przyczyn. Dla menedżerów to spory dylemat, bo muszą poświęcić swoją pozycję zawodową i wynagrodzenie na rzecz mało konkurencyjnych apanaży w PKO BP. Za kilka dni ma się zebrać podkomisja sejmowa, która wznosi prace nad zmianami w ustawie kominowej i może te nożyce wynagrodzeń w spółkach prywatnych i państwowych zmniejszą się.

- A czy rozważacie sprzedaż części akcji PKO BP, by ominąć ustawę kominową?

- To byłaby zła praktyka. Stworzenie takiego wyjątku. Groziłoby to też tworzeniem jakichś hybrydowych struktur. To nie byłoby dobre systemowe rozwiązanie.

Rozmawiali: Kuba Kurasz, Marcin Jaworski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | PZU SA | bank | skarbu | konflikt | prywatyzacja | Eureko | rozstrzygnięcie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »