Na czym polegają problemy Credit Suisse? Krótka historia ostatnich lat

Spekulacje na temat kondycji finansowej Credit Suisse wywołały rekordowe odpływy środków klientów na początku października. Od tego czasu nie doszło pod tym względem do poprawy sytuacji. Dodatkowo, informacja o upadku SVB i Signature Bank spowodowała, że inwestorzy zaczęli reagować nerwowo.

Rola Szwajcarii jako bankiera światowych bogaczy została zbudowana na reputacji instytucjonalnej dyskrecji i nudnej wiarygodności. To tylko sprawia, że skandale, publiczne batalie prawne i rosnące straty w Credit Suisse Group są bardziej uderzające i trudne do zrozumienia.

Credit Suisse nie ma dobrej passy

Drugim co do wielkości bankiem w Szwajcarii, którego korzenie sięgają 1856 roku, przez kilka ostatnich lat wstrząsały kolejne trzęsienia ziemi. Zeszłoroczna strata w wysokości 7,3 miliarda franków zniweczyła zyski z poprzedniej dekady. W przypadku Credit Suisse od lat używa się sformułowania "kolos na glinianych nogach", a ocena wiarygodności kredytowej w oczach agencji S&P znajduje się tylko o jeden poziom powyżej śmieciowego.

Reklama

Porażki Credit Suisse obejmują karę za umożliwienie handlarzom narkotyków prania pieniędzy w Bułgarii, uwikłanie w sprawę korupcyjną w Mozambiku, skandal szpiegowski z udziałem byłego pracownika i członka zarządu oraz masowy wyciek danych klientów do mediów. Jej związek ze zhańbionym finansistą Lexem Greensillem i upadłą nowojorską firmą inwestycyjną Archegos Capital Management potęgował poczucie, że instytucja nie panuje nad swoimi sprawami. 

Wielu sfrustrowanych klientów zagłosowało nogami, co doprowadziło do bezprecedensowego odpływu klientów pod koniec 2022 roku.

Jednym z przykładów nieszczęść będących udziałem Credit Suisse było to, że szwajcarska instytucja należała do banków, które straciły mnóstwo pieniędzy z powodu upadku Archegos Capital Management w marcu 2021 roku. Archegos był prywatnym funduszem inwestycyjnym zarządzanym przez Billa Hwanga, który zbankrutował po tym, gdy nagle utracił duże pozycje w kilku spółkach. W rezultacie Credit Suisse poniósł straty wynoszące ponad 4 mld dolarów, co doprowadziło do dymisji kilku ważnych dyrektorów, a także do przeglądu polityk zarządzania ryzykiem banku.

Bolesna reforma strategii

Dyrektor generalny Ulrich Koerner rozpoczął masowe działania mające na celu odzyskanie nerwowych klientów i ich gotówki. Zmiana strategii miała polegać na tym, że Credit Suisse skupi się na swoim rdzeniu biznesowym, czyli bankowości prywatnej i zarządzaniu aktywami, jednocześnie ograniczając swoje działania w bardziej ryzykownych obszarach, takich jak bankowość inwestycyjna i handel produktami strukturyzowanymi.

Bank ogłosił również zmniejszenie swojego bilansu o około 35 mld franków szwajcarskich i zmniejszenie liczby pracowników o około 5 tys. osób do końca 2022 roku. Ponadto Credit Suisse zamierzał wprowadzić szereg zmian organizacyjnych i kontrolnych w celu poprawy swojej sytuacji finansowej i reputacji.

Wysiłki zdawały się przynosić efekty w styczniu 2023 r., kiedy to odnotowano "dodatnie netto" depozyty. Jednak już 9 marca amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd zakwestionowała raport roczny banku, zmuszając go do opóźnienia publikacji. Panika rozprzestrzeniła się po upadku regionalnego amerykańskiego pożyczkodawcy Silicon Valley Bank, który padł po części ofiarą ryzykownych inwestycji i rosnących globalnych stóp procentowych, które obniżyły wartość posiadanych przez niego obligacji. Inwestorzy zaczęli porzucać wszystko, co pachniało ryzykiem bankowym i ucieczką depozytów.

Co się wydarzyło w połowie marca?

15 marca akcje Credit Suisse ponownie się załamały, gdy prezes największego akcjonariusza, Saudi National Bank, wykluczył dalsze inwestowanie w spółkę. To skłoniło Credit Suisse do zwrócenia się do szwajcarskiego banku centralnego o publiczną deklarację wsparcia. Koszt ubezpieczenia obligacji banku od niewypłacalności na okres jednego roku wzrósł do poziomu niewidzianego dla dużych międzynarodowych banków od czasu kryzysu finansowego z 2008 roku.

16 marca Credit Suisse ogłosił, że zorganizował pożyczkę w wysokości 50 mld franków od Szwajcarskiego Banku Narodowego i przeprowadza wezwanie do wykupu długu denominowanego w dolarach i euro o wartości do 3 mld franków. 

Inne opcje, które były dyskutowane, obejmowały oddzielenie szwajcarskiej jednostki pożyczkodawcy i długoterminowe połączenie z większym szwajcarskim rywalem UBS Group AG, chociaż wciąż nie jest jasne, czy te kroki zostaną faktycznie wykonane. Rząd szwajcarski przedstawił również pomysł nabycia udziałów w Credit Suisse w ramach podwyższenia kapitału, jeśli będzie to konieczne.

Wpływ na rynki jest i tak znaczny. Co zrobi teraz CS?

Problemy Credit Suisse dodały paliwa do szerszej ucieczki od ryzykownych klas aktywów, Bloomberg Commodity Index, który śledzi ceny 24 surowców, spadł do najniższego poziomu od 14 miesięcy 15 marca. To również przyczynia się do rosnących spekulacji na temat tego, czy banki centralne wstrzymają się z zacieśnianiem polityki pieniężnej w związku z zamieszaniem na rynku.

Trzyletni plan naprawczy zakłada redukcję 9 tys. miejsc pracy, rozmontowanie bankowości inwestycyjnej, która powstawała przez pięć dekad i powrót Credit Suisse do swoich korzeni, czyli do roli bankiera dla najbogatszych na świecie. Oznacza to wydzielenie First Boston, amerykańskiego banku inwestycyjnego, który został przejęty w 1990 roku z zamiarem wprowadzenia go na giełdę w 2025 roku, oraz sprzedaż części jednostki zajmującej się produktami sekurytyzowanymi firmie Apollo Global Management. Istnieje ryzyko, że proces ten utknie w szerszym kryzysie sektora finansowego, który nastąpił po upadku SVB i dwóch innych amerykańskich banków.

Czy Polsce coś grozi?

Zdaniem Bartosza Sawickiego, analityka w spółce Cinkciarz.pl, trzeba pamiętać, że podczas gdy Credit Suisse odnotowywał największą stratę od kilkunastu lat, polski sektor bankowy, w którym nie znajdziemy instytucji o profilu zbliżonym ani do kalifornijskiej, ani do szwajcarskiej instytucji, wypracował rekordowe 13,1 mld zł. - Upadły SVB i chwiejący się Credit Suisse nie mają wielu wspólnych mianowników między sobą, ani tym bardziej z polskimi bankami. Jednak dynamika kryzysów finansowych ma to do siebie, że nie jest to konieczne. Przy ich rozprzestrzenianiu się decydującą rolę odgrywa zaufanie i psychologia tłumu - powiedział Biznes Interii Bartosz Sawicki.

Jego zdaniem, teraz puściło najsłabsze ogniwo i rynki szukają kolejnego, najsłabszego elementu. - Tym mogą stawać się instytucje z Włoch i Hiszpanii, zwłaszcza gdyby Europejski Bank Centralny zbyt mocno zacieśnił politykę i w konsekwencji wywołał turbulencje na skrajnie rozchwianych rynkach obligacji skarbowych. Wydaje się jednak w tej chwili, że groźba pełnoprawnego kryzysu finansowego nie powinna się ziścić - ocenił ekspert.

- Bankructwo SVB nie powinno mieć systemowych konsekwencji. Inaczej mogło by być z Credit Suisse, ale wygląda na to, że pożyczka w wysokości 50 mld franków i deklaracje dalszej pomocy ze strony szwajcarskiego banku centralnego mogą uspokoić nastroje wokół chwiejącej się ikony bankowości, ale oczywiście nie poprawią jej rentowności. Konsekwencjami interwencji amerykańskich władz i udzielonej pomocy publicznej może być nowa fala regulacji sektora, która w ujęciu globalnym prawdopodobnie poprawi jego bezpieczeństwo, ale z punktu widzenia inwestorów obniży zwrot z kapitału - dodał Bartosz Sawicki.

Krzysztof Maciejewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Credit Suisse | bank | finanse
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »