Na emerytury musi pożyczyć 3,8 mld zł
Z przyszłorocznego projektu ustawy budżetowej wynika, że tegoroczna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (administruje nim ZUS) nie będzie tak zła, jak spodziewały się tego nawet osoby kierujące ZUS.
W maju tego roku Maria Szczur, odwołany już członek zarządu ZUS odpowiadający za jego finanse, przyznała w rozmowie z nami, że w tym roku w ZUS zabraknie 5 mld zł. Ostatecznie na koniec tego roku ZUS będzie musiał pożyczyć w bankach 4,07 mld zł. Mimo że z budżetu otrzyma 30,4 mld zł dotacji.
Gorsza sytuacja ma być w przyszłym roku. FUS otrzyma rekordową dotację z budżetu w wysokości 37,9 mld zł, a mimo to będzie mu brakować na wypłatę świadczeń. Dlatego dodatkowe 7,5 mld zł ma pochodzić z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Mimo to ZUS będzie musiał w bankach pożyczyć 3,8 mld zł. Łącznie więc w kasie FUS będzie brakować prawie 50 mld zł.
Taki scenariusz, wymuszany na ZUS przez ministra finansów, pozwala mu ukryć rzeczywisty deficyt budżetu państwa. Gdyby ZUS nie musiał pożyczać pieniędzy w bankach, a FRD nadal zabezpieczałby wypłatę przyszłych emerytur, deficyt budżetu, planowany w przyszłym roku na rekordową kwotę 52,2 mld zł, byłby wyższy o 11,3 mld zł.
Bartosz Marczuk
Czytaj również:
Wyż demograficzny nas wykończy