Na niższe podatki musimy zaczekać

Ruszają wreszcie prace nad zmianami w podatkach osobistych. Jutro sejmowa Komisja Finansów Publicznych zajmie się rządowym projektem dotyczącym PIT. Rewolucji w nim nie ma żadnych: niższe podatki, obiecane w wyborach dwie stawki, zapłacimy za dwa lata. Już od przyszłego roku pod nóż pójdzie natomiast karta podatkowa oraz ryczałt.

Niedługo minie rok od wyborów wygranych przez PiS, podczas których partia obiecała wyborcom szybką obniżkę podatków osobistych. Rychło okazało się, że na obniżkę nie ma co liczyć. W marcu ówczesna minister finansów Zyta Gilowska powiedziała, że dwie stawki będą dopiero od 2009 r. Na osłodę obiecała podatnikom waloryzację zamrożonych kilka lat temu progów podatkowych i kwoty wolnej. Gilowska zapewniła, że odwilż zacznie obowiązywać od początku 2007 r.

Wszystko to znalazło się w rządowym projekcie, którym jutro zajmie się sejmowa Komisja Finansów Publicznych. Przewiduje on utrzymanie w latach 2007-2008 19-, 30- i 40-proc. stawek podatku PIT, w 2009 r. wprowadzenie stawek 18 i 32 proc. W 2007 r. mają być zwaloryzowane progi podatkowe i kwota wolna od podatku.

Reklama

To tyle jeśli chodzi o korzystne dla podatników rozwiązania. W projekcie znajdziemy też zapowiedzi Zyty Gilowskiej dotyczące likwidacji karty podatkowej i ryczałtu. Rząd zaakceptował ten pomysł pomimo gorącego sprzeciwu drobnych przedsiębiorców, rozliczających się w ten sposób z fiskusem i mimo poparcia, jakiego udzielił im wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz.

- Szacujemy, że jeśli propozycje rządu wejdą w życie, upadnie 30 proc. firm prowadzących działalność kupiecką - uważa prezes Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług Roman Dera.

Możliwe, że posłowie odrzuca pomysł likwidacji tej formy rozliczania podatków, chodzi bowiem o niemałą grupę podatników. Według danych rządu, w 2005 r. w formie ryczałtu rozliczało się 552 tys. firm, a 145 tys. w formie karty podatkowej. Zgodnie z projektem, ryczałt byłby zniesiony z końcem 2006 r. Karta podatkowa miałaby obowiązywać do końca 2008 r.

Przedsiębiorcy mają zresztą więcej pretensji do rządu, głównie z powodu niedotrzymania obietnicy o szybkiej obniżce podatków. Business Center Club krytykuje założenie, że dwie nowe stawki podatku PIT 18 i 32 proc. miałyby obowiązywać dopiero za dwa lata.

- Zmiany w podatku PIT przyniosą podatnikom zysk kilkudziesięciu złotych rocznie, to niewiele, ale zmiana jest pozytywna - uważa BCC.

Szef Konfederacji Pracodawców Polskich Andrzej Malinowski ocenia, że zmiany nie satysfakcjonują przedsiębiorców, ponieważ wcześniej spodziewano się obniżki stawek PIT. Nie przyniosą też oczekiwanych rezultatów dla podatników.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »