Na prywatyzację PKO BP jest coraz mniej czasu
Ministerstwo Skarbu Państwa zwleka z ogłoszeniem przetargu na doradcę przy prywatyzacji PKO BP, więc szanse emisję akcji banku w tym roku topnieją z dnia na dzień.
Coraz mniej realny jest też szybki, giełdowy debiut Banku Gospodarki Żywnościowej.
Ostatnio co kilka dni jeden z wiceministrów resortu skarbu informuje, że ogłoszenie przetargu na doradcę przy prywatyzacji PKO BP już tuż, tuż. Tymczasem przetargu jak nie było, tak nie ma.
- Sądzę, że jeśli nasz właściciel do końca lutego nie dokona wyboru firmy doradczej, to będzie już zbyt mało czasu, by przygotować spółkę i dokonać wszelkich formalności związanych z debiutem akcji na giełdzie w tym roku - ostrzegał na początku miesiąca Andrzej Podsiadło, prezes PKO BP.
Wariant optymistyczny
- Zarząd PKO BP nie myli się w swojej ocenie sytuacji. Przyjmując nawet najbardziej optymistyczny wariant prowadzenia poszczególnych etapów przygotowań, dziesięć miesięcy to zbyt mało, by wprowadzić na parkiet tak dużą spółkę - ocenia proszący o anonimowość finansista z banku inwestycyjnego.
Jego zdaniem, rok to absolutne minimum, by porządnie i zgodnie ze wszelkimi procedurami przygotować PKO BP do debiutu.
- To fakt, że czasu jest coraz mniej. Jednak zdarzało się, że wielkie prywatyzacje otrzymywały od rządu zielone światło. Tym bardziej że rząd musi czymś finansować deficyt budżetowy, a prywatyzacja PKO BP miała być jednym z tegorocznych filarów tego finansowania - mówi Robert Sobieraj, analityk COK BHW.
Nie wszyscy naraz
Zgodnie z założeniami, wprowadzenie akcji PKO BP na GPW ma być pierwszym z trzech tegorocznych wielkich projektów prywatyzacyjnych założonych przez resort skarbu. Pozostałe dwa to oferty publiczne BGŻ i PZU.
- Należy się zastanowić, czy pierwszy nie powinien debiutować na giełdzie BGŻ. To mniejszy bank od PKO BP, w dodatku jest w znacznie gorszej kondycji finansowej. Jego debiut na rynku akcji dopiero po wejściu na GPW największej polskiej instytucji detalicznej, znacznie obniża szansę na powodzenie tej prywatyzacji Ń uważa Jakub Korczak, analityk CA IB Securities.
Analitycy są zgodni, że najgorzej będzie, gdy z przyczyn budżetowych nastąpi kumulacja ofert PKO BP, BGŻ i PZU.
- To z pewnością odbiłoby się na cenie akcji każdej z tych spółek. Obawiam się też, że ucierpi na tym kurs walorów innych banków, bo papierami PKO BP, BGŻ i PZU będzie zainteresowana ta sama grupa inwestorów, która lokuje kapitał w akcje innych instytucji finansowych Ń uważa Robert Sobieraj.
Analitycy doradzają, by między emisjami tych spółek powinny być wyraźne przerwy uwzględniające sytuację na rynku i, o ile to będzie możliwe, napływ do funduszy emerytalnych zaległych składek z ZUS.
Potrzebna reklama
- Prywatyzacja PKO BP powinna także wiązać się z zachętą dla inwestorów. Może to być prezentacja polityki dywidendowej tej spółki, strategii wzrostu itd. To wielka prywatyzacja i same polskie fundusze jej nie udźwigną. Tu konieczne będzie wsparcie zagranicznych inwestorów portfelowych - uważa Jakub Korczak.
Inni obserwatorzy rynku potwierdzają, że przy tej prywatyzacji trzeba będzie sięgnąć do portfeli inwestorów zagranicznych. A tych do zakupu akcji PKO BP można przekonać m.in. dywidendą. Wypracowywanie w tym roku przez PKO BP wysokiego wyniku finansowego może być kolejnym atutem.