Na wschodnim wybrzeżu USA jest lepiej

Kolejne lepsze dane o aktywności gospodarczej napłynęły wczoraj na rynki finansowe z USA. Okazało się, iż indeks aktywności w rejonie Filadelfii wzrósł z -7,5 do 4,2 pkt., znacznie powyżej oczekiwanych -2 pkt. To najwyższa wartość od listopada 2007 roku. Jest to oczywiście regionalny indeks, którego znaczenia jako takiego nie można przeceniać.

Są jednak dwa ważne"ale", na które warto zwrócić uwagę. Po pierwsze, już w poniedziałek podany został podobny indeks dla okolic Nowego Jorku i ten również pozytywnie zaskoczył rynek (również po raz pierwszy od dłuższego czasu na plusie). Wskaźnik z Filadelfii jest dla inwestorów zatem sygnałem, iż to nie przypadek. Ponadto, to pierwsze dwa wskaźniki aktywności za sierpień, przez co pełnią ważną rolę dla oczekiwań inwestorów.

Dobre dane zapewniły rynkom kolejny powód do optymizmu i były generalnie powodem dobrej sesji na Wall Street po tym jak wcześniej rynek"łapał oddech" po wypełnieniu formacji podwójnego dna na wykresie kontraktów na S&P500.

Wzrosty podczas sesji w USA po dojściu do poziomu 1007 pkt. zakończyły się co prawda formacją spadającej gwiazdy w ostatniej godzinie handlu (wykres o interwale jednogodzinnym), ale niedźwiedzie silniejszy oręż uzyskały ponownie z chińskiego rynku.

Tym razem inwestorów wystraszyła zapowiedź rządu i zaostrzone zostaną wymagania kapitałowe wobec lokalnych banków, co oznaczałoby, iż będą one musiały ograniczyć akcję kredytową lub pozyskać nowy kapitał. Należy pamiętać, iż w chwili obecnej może to być bardzo dobrym posunięciem, jednak dla rynków akcji ma wymowę negatywną. Informacje z Chin miały pewien wpływ na indeksy również na innych rynkach, jednak póki co był on ograniczony.

Informacje z Chin wpłynęły zauważalnie na umocnienie jena w relacji do dolara. Japońska walutą może być po części źródłem finansowania na wschodzących rynkach azjatyckich, stąd niekorzystne informacje z tamtych rynków mogą ją umacniać, nawet w relacji do USD. Para USDJPY, która w średnim i długim terminie nadal jest w trendzie spadkowym, odnotowała spadek do poziomu 93,44, zbliżając się do kolejnego wsparcia, jakim jest poziom 93-93,07. Warto też odnotować, iż para EURUSD nie zdołała wykorzystać lepszych nastrojów w USA do przełamania choćby krótkoterminowych oporów. Próba wzrostowa podczas szczytowego momentu sesji na kasowym rynku akcji zakończyła się spadającą gwiazdą. Mimo wszystko bardziej prawdopodobne wydaje się wybicie górą, gdyż opory znajdują się relatywnie blisko (1,4276 i 1,4328), zaś solidne wsparcie dość daleko (1,4045).

W dniu dzisiejszym opublikowane będą dane o sprzedaży używanych domów w USA. Dane nie należą do kluczowych indykatorów sytuacji ekonomicznej w USA, jednak przy dość newralgicznej sytuacji na rynkach (bliskość szczytów, silne wykupienie) i braku innych ważnych danych, mogą być obserwowane uważniej niż zwykle. Te dane o godzinie 16.00, konsensus zakłada wzrost sprzedaży do 4,99 mln domów (anualizowane, dane za lipiec). W momencie publikacji danych rozpocznie się wystąpienie szefa Fed. Ben Bernanke daje jednak wykład okolicznościowy, w który nie powinien specjalnie zaskakiwać rynków. Wcześniej podane będą wstępne wskaźniki aktywności w strefie euro za sierpień. To bardzo ciekawe dane, gdyż pokażą, czy pozytywne tendencje w zakresie aktywności utrzymują się również w strefie euro. Na to liczy rynek, który zakłada wzrost PMI dla przemysłu do 47,5 pkt., zaś dla usług do 46,5 pkt. Dane o godzinie 9:58, wcześniej odczyty z Francji i Niemiec.

Przemysław Kwiecień

Sprawdź bieżące notowania indeksów światowych

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: USA | rynki finansowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »