Nadchodzi kres ery hipermarketów?
Przeciętny polski pracownik spędza w pracy 45 godzin tygodniowo, co czyni nas jednym z najbardziej zapracowanych narodów w UE - pokazuje raport Kantar Millward Brown. W połączeniu z niskim bezrobociem (6,9 proc. na koniec stycznia 2018 r., -1,6 proc. r/r), spowodowało to zmiany w zwyczajach zakupowych konsumentów. Ludzie kupują częściej, ale mniej. Dlatego też preferują sklepy umieszczone w wygodnych lokalizacjach, z dłuższymi godzinami otwarcia, szerszym asortymentem i wyższą jakością produktów.
Analitycy Haitong Bank uważają, że o obliczu polskiego rynku FMCG obecnie decydują dwa główne czynniki. Po pierwsze, wskazują na strukturalny trend, w ramach którego małe i średnie sklepy zwiększają swój udział w rynku kosztem sklepów tradycyjnych oraz super- i hipermarketów. Po drugie, korzystne warunki makroekonomiczne, rosnące pensje, niskie bezrobocie, program 500 plus oraz inflacja znacząco wspierają sprzedaż porównywalną (LfL) firm. Dodatkowo analitycy wymieniają inne istotne czynniki mające wpływ na rynek FMCG, takie jak zakaz handlu w niedzielę i podatek handlowy.
Jak zaznacza Konrad Księżopolski, szef Działu Analiz Haitong Bank, przy niskim bezrobociu i wzroście płac (około 7,3 proc. r/r) poprawa nastrojów konsumentów nie powinna być zaskoczeniem. Dobra sytuacja materialna zwiększa ich skłonność do kupowania, co wspierane jest także przez program 500plus, który co miesiąc wpompowuje do polskiej gospodarki około 2 mld złotych. Odbija się to na wzroście PKB (o 4,9 proc.), głównie za sprawą rosnącej konsumpcji, której wzrost na koniec trzeciego kwartału 2017 r. wyniósł 7,8 proc.
Haitong Bank zakłada, że rosnąca popularność małych i średnich sklepów powinna się utrzymywać, bo zyskują one popularność kosztem hipermarketów. Analitycy uważają, że pomimo szybkiego tempa wzrostu powierzchni sprzedażowej, polski rynek nie osiągnął jeszcze stanu nasycenia. Krzysztof Kawa, analityk Haitong Bank, zwraca uwagę, że porównując obecne zagęszczenie sklepów z innymi krajami, w Polsce wciąż jest miejsce na dalszą ekspansję. Jest ono o około 5 proc. niższe, biorąc jako punkt odniesienia poziom regionu CEE i około 30-50 proc. porównując do Niemiec i Francji.