Nadszedł już czas na podatek liniowy
"Puls Biznesu" wraca do koncepcji podatku liniowego. Jego wprowadzenia chcą przedsiębiorcy. Po cichu popiera to rozwiązanie pałac prezydencki i bank centralny.
Organizacje przedsiębiorców coraz śmielej popierają koncepcję liniowego podatku od dochodów osobistych, zakładającego wprowadzenie jednej stawki podatkowej dla wszystkich obywateli i likwidację ulg. W opinii pracodawców, takie rozwiązanie byłoby słuszne.
- Wprowadzenie podatku liniowego na poziomie kilkunastu procent, przy jednoczesnym zniesieniu wszelkich ulg i odliczeń, byłoby czytelne i jasne - uważa Jan Kulczyk, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu.
- Jesteśmy zwolennikami podatku proporcjonalnego. Nasze analizy wskazują, że stawka 20-proc. dałaby budżetowi większe dochody niż obecnie obowiązujący system - twierdzi Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club.
Mniej szarości
Także większość ekonomistów jest za wprowadzeniem jednolitego progu podatkowego dla wszystkich obywateli. Ich zdaniem, uprości to system oraz zmniejszy szarą strefę.
- Podatek liniowy nie ma wad. Jest natomiast prosty, skuteczny, tani w poborze i sprawiedliwy - uważa Robert Gwiazdowski z Centrum im. A. Smitha.
Entuzjaści tego podatku liczą na przychylność pałacu prezydenckiego i Narodowego Banku Polskiego.
- Powinniśmy w pierwszych miesiącach przyszłego roku zaproponować daleko idące zmiany w budżecie. Będą one dotyczyć podatków, ale w moim przekonaniu, nie powinny dotyczyć podwyższania podatków - deklarował niedawno prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa jego kancelarii, potwierdza zainteresowanie, jakim w otoczeniu prezydenta cieszy się temat podatkowy. Nie ujawnia jednak szczegółów.
- Prezydent powiedział już wszystko na temat podatków. Na razie nie należy oczekiwać z jego strony dalszych kroków - mówi szefowa Kancelarii Prezydenta .
Drogą Putina
Także Narodowy Bank Polski pozytywnie ocenia pomysł obniżania podatków.
- Podnoszenie obciążeń fiskalnych jest koszmarnym pomysłem. Prezydent Putin wskazał właściwą drogę - powiedział nam anonimowo po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej jeden z jej członków.
Twórcy koncepcji podatku liniowego podkreślają jego zalety: jasność kryteriów, brak możliwości nadużyć i niskie koszty egzekucji. Jego przeciwnicy twierdzą, że - wbrew pozorom - idea podatku liniowego przeczy zasadom sprawiedliwości społecznej.
I to właśnie kwestia społecznej równości opodatkowanych jest głównym punktem niezgody między jego zwolennikami a przeciwnikami, tak w Polsce, jak i na świecie. Z ekonomicznego punktu widzenia system zakładający istnienie jednej stawki podatkowej i brak ulg jest bardziej efektywny. Potwierdzają to przykłady - w Rosji po wprowadzeniu 13-proc. podatku liniowego, zamiast skomplikowanego systemu wielu stawek i ulg, dochody budżetu wzrosły o 23 proc.
- Nie tylko Rosja postanowiła zmieniać system podatkowy. Wiele krajów Europy Zachodniej, prowadzących politykę wysokich wydatków socjalnych, finansowanych za pomocą wysokich i progresywnych podatków, w ostatnim dziesięcioleciu zostało zmuszonych do odwrotu od tej koncepcji. W Szwecji i Niemczech socjaldemokratyczne rządy obniżyły podatki dochodowe i złagodziły progresję - mówi Marek Dąbrowski, członek RPP i przewodniczący rady fundacji CASE.
Jeszcze bardziej rewolucyjne zmiany zachodzą na wschód od Polski. - Jako pierwsza w 1992 r. liniowy PIT o stawce 26 proc. wprowadziła Estonia. To samo uczyniła Łotwa, gdzie stawka PIT wynosi 25 proc. Jeszcze dalej poszła Rosja, wprowadzając w 2000 r. podatek na poziomie 13 proc. - wylicza Marek Dąbrowski.
Koło zamachowe
Brak progresji podatkowej na pewno sprzyja bogatym. Ekonomiści twierdzą jednak, że podatek liniowy jest dobry także dla biednych. Przede wszystkim upraszcza rozliczenia z fiskusem. Ale to nie jest jego jedyna zaleta. Na przekór populistycznej ideologii to właśnie bogaci, a nie biedni, najwięcej oszczędzają, a potem inwestują, tworząc miejsca pracy. Paradoksalnie więc mniej progresji sprzyja pośrednio także biednym, wspomagając wzrost gospodarczy i zmniejszając bezrobocie.