Namierzony aferzysta PRL-u

Dariusz Przywieczerski, jeden z głównych skazanych w aferze FOZZ, ukrywa się w USA. Polska stara się o jego wydanie. Ministerstwo Sprawiedliwości wszczęło już procedurę ekstradycyjną - dowiedział się "Wprost".

Amerykanie mają jednak wątpliwości, czy Polakom zależy na ekstradycji aferzysty, gdyż nie mogą się doczekać uzupełnienia wniosku ekstradycyjnego, mimo że wielokrotnie o to prosili. - Gdyby ten człowiek teraz spakował się i wyjechał, nie moglibyśmy nic zrobić, dowiedział się tygodnik w amerykańskim Departamencie Stanu.

Według informacji "Wprost", Przywieczerski na początku ukrywał się w swoich posiadłościach na Białorusi, ale kiedy sąd zwrócił do ponownego rozpoznania kilka dotyczących go wątków afery FOZZ, uciekł za ocean. Cały czas jednak kontroluje swoje interesy w Polsce. Systematycznie kontaktuje się z kilkoma osobami, w tym z czołowym politykiem lewicy.

Reklama

FOZZ

Afera FOZZ to zagarnięcie co najmniej 42 mln dolarów, 9,5 mln marek, 125 mln franków szwajcarskich i 47 tys. zł. Łączne straty państwa szacowane były na ok. 350 mln dolarów. Do dziś nie wiadomo co dokładnie stało się z tymi pieniędzmi, chociaż prokuraturze udało się prześledzić wędrówkę niektórych przelewów. Wychodzi na to, że zamiast na kupno polskiego długu zagranicznego pieniądze szły na konta zarządu funduszu i powiązanych z nim firm.

Były szef Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego Grzegorz Ż. wiele razy wydawał pieniądze FOZZ niezgodnie z ich przeznaczeniem: zamiast wykupywać dług zagraniczny PRL, pokrywał nimi swe zobowiązania, dotował inne firmy, urządzał mieszkanie.

Fundusz powstał za rządów Mieczysława Rakowskiego w 1989 r., a jego celem było skupywanie na międzynarodowych rynkach polskiego długu zagranicznego, oczywiście po korzystnych cenach. FOZZ wyposażono w potężne środki finansowe i pozostawiono niemal bez nadzoru. Kiedy w 1991 r. do ksiąg funduszu zajrzeli inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli okazało się, że panuje w nich niesłychany bałagan: niektóre transakcje w ogóle nie były księgowane, inne tylko częściowo. Potwierdzenia przelewów wskazywały na jakieś szemrane operacje z podejrzanymi kontrahentami.

Skazani po procesie

Proces miał się zacząć jesienią 2000 r., ale najpierw nie stawili się oskarżeni, a potem sędzia przydzielona do prowadzenia tej sprawy, Barbara Piwnik, została ministrem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera i trzeba było szukać następcy na jej miejsce. Po rocznej przerwie, we wrześniu 2003 r., proces przeciwko szefom FOZZ został wznowiony i zaczął się toczyć w ekspresowym tempie. Wyroki zapadły w 2005 r.

Wyroki FOZZ

Grzegorz Żemek, były dyrektor generalny FOZZ, został skazany na 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny, jego zastępczyni Janina Chim - na 6 lat więzienia i 500 tys. zł grzywny. Sąd skazał cztery inne osoby, wśród nich Dariusza Przywieczerskiego, w przeszłości prezesa giełdowego Universalu - na 3,5 roku więzienia. Skazani, oprócz grzywien, mieli zwrócić Skarbowi Państwa prawie 80 mln zł - do niektórych kwot sąd doliczył odsetki od 1990 r.

Czym był Universal?

Universal, holding giełdowy (wycofany z obrotu w 1999 r. za nieprzestrzeganie obowiązków informacyjnych), był natchnieniem wielu inwestorów. Z uwagi na duże wahania kursów zwano go "cesarzem spekulacji". Upadł w kwietniu 2003 roku. Wszelki słuch po poszukiwanym przez policję prezesie Universalu Dariuszu Przywieczerskim zaginął.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »