Naprawiajmy finanse: dwa programy, dwie filozofie

Minister Hausner zdaje się w ostatnich tygodniach, nie tylko w dzisiejszym wywiadzie dla "PB", prezentować pogląd, mający wielu zwolenników w różnych środowiskach, że powinien obowiązywać zakaz... oszczędzania.

Minister Hausner zdaje się w ostatnich tygodniach, nie tylko w dzisiejszym wywiadzie dla "PB", prezentować pogląd, mający wielu zwolenników w różnych środowiskach, że powinien obowiązywać zakaz... oszczędzania.

W oryginale pogląd ten brzmi, że oszczędzanie powinno zostać zabronione, gdyż prowadzi do samo utrwalającej się stagnacji, a wszystkie siły i środki winny być skierowane na zwiększanie zdolności do kreowania dodatkowych przychodów w przyszłości. Ma on zastosowanie tak w odniesieniu do każdego konkretnego człowieka, jak i całych społeczeństw, narodów, państw.

Oczywiście w myśli tej zawarte jest pewne uproszczenie, ale jej przesłanie pozostaje dostatecznie czytelne. Jest ono natomiast, jak się wydaje, zupełnie obce drugiemu uczestnikowi tego dramatu, wicepremierowi i ministrowi finansów, Grzegorzowi Kołodce, autorowi Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. I to by było tyle w kwestii istnienia, bądź nie, sporu metodologicznego pomiędzy dwoma prominentnymi przedstawicielami rządu.

Reklama

Dwa nawet najbardziej logicznie poprowadzone wywody, oparte na krańcowo różnych założeniach wstępnych, nie mogą dać nie tylko identycznego, ale nawet zbliżonego wyniku końcowego. Nad programem Grzegorza Kołodki cieniem kładzie się dążenie do zrównoważenia budżetu, zapewnienie środków na absorpcję funduszy unijnych, wykonanie zaleceń umożliwiających nasze przystąpienie do strefy euro. Przekładając to na konkretne rozwiązania szczegółowe oznacza to m.in. zwiększenie fiskalizmu, podniesienie obciążeń podatkowych. Przedmiotem szczególnej troski ministra Hausnera jest natomiast przede wszystkim ożywienie gospodarki, pobudzenie przedsiębiorczości i tworzenie miejsc pracy. Realizacja tych celów, w sposób oczywisty wymaga zasadniczego zmniejszenia obciążeń podatkowych, ze wszystkimi tego skutkami. Również skutkami dla deficytu budżetowego i zadłużenia wewnętrznego.

O ile jednak, jeszcze kilka tygodni temu, minister Hausner operował konkretnymi stawkami podatku CIT i PIT, nie ma co ukrywać, że na interesujących - z punktu widzenia biznesu - poziomach, o tyle teraz, wypowiada się znacznie bardziej oględnie. Wydaje się, iż przyczyną, poza poszukiwaniem kompromisu z kolegą z rządowej ławy, może być strukturalna sprzeczność wpisana w jego urząd. Jeżeli ktoś jest jednocześnie ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej, słowem szczęśliwości wszelakiej, to sprzeczność celów szczegółowych i terminowych stawia go w szczególnie trudnej sytuacji. I chociaż osobiście podoba mi się sformułowana na wstępie myśl o strukturalnym zakazie oszczędzania, to obawiam się, że konieczny kompromis pomiędzy panami ministrami może doprowadzić do stworzenia takiej hybrydy, że już nikt nie będzie wiedział o co w tym wszystkim chodzi.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: finanse | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »