Negocjacje rozwiewają mit dobrego wujka

Finisz negocjacji Polski z Unią Europejską rozwiewa mit dobrego wujka z Zachodu, który tylko daje, nic nie wymagając w zamian. Osiągnijmy z nim przynajmniej taką zgodność poglądów, aby nie zabierał - zwłaszcza na początku.

Finisz negocjacji Polski z Unią Europejską rozwiewa mit dobrego wujka z Zachodu, który tylko daje, nic nie wymagając w zamian. Osiągnijmy z nim przynajmniej taką zgodność poglądów, aby nie zabierał - zwłaszcza na początku.

Wizyta Guntera Verheugena, komisarza ds. rozszerzenia Unii Europejskiej, jest być może ostatnią przed październikowym posiedzeniem Rady Europejskiej w Brukseli, poświęconym przeglądowi stanu negocjacji UE z dziesiątką kandydatów i przygotowaniu dokumentów na rozstrzygający, grudniowy szczyt w Kopenhadze. Rozmowy wysłannika KE ze stroną polską nie są żadnym przełomem, raczej kolejnym punktem na żmudnej drodze obu stron do integracji.

Nawet najwięksi euroentuzjaści nie ukrywają już, że w pierwszym okresie przynależności Polski i innych nowicjuszy do Wspólnoty naruszone zostaną jej niepodważalne zasady, źródła idei, unijna opoka - czyli równość warunków gospodarowania dla wszystkich członków. Jest oczywiste, że w czasie dochodzenia do owej równości - przez siedem, dziesięć czy jeszcze więcej lat - będą istniały dwie kategorie członków UE.

Reklama

Komisarz zwrócił wczoraj uwagę, że jeśli będziemy się domagać bezwzględnego zrównania z "piętnastką" już od pierwszego dnia naszego członkostwa - to we wszystkich kategoriach! A przecież wiadomo, że do wielu unijnych standardów będziemy dochodzić latami. Wystarczy rzucić jeden temat - ochrona środowiska. Nie zdążymy nie tylko na 1 stycznia 2004 r., ale i na wiele następnych ănieprzekraczalnychÓ terminów. Znacznie szybciej euro zastąpi w Polsce złotego, niż nasze rzeki i lasy osiągną unijne standardy czystości.

Rozmowy Guntera Verheugena z prezydentem Kwaśniewskim, premierem Millerem, polskimi negocjatorami i innymi decydentami są już w pewnym sensie rutynowe. Wiadomo, że obie strony autentycznie dążą do rozszerzenia UE, a problemy dotyczą jedynie jego warunków. Znacznie ciekawsze dla komisarza było jego wczorajsze spotkanie z połączonymi komisjami Sejmu (Europejską) i Senatu (Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej). Do wysłannika Brukseli bezpośrednio dotarły głosy tych, którzy w referendum zdecydowanie odpowiedzą NIE. Liga Polskich Rodzin głosem Haliny Nowiny-Konopki wyraziła głębokie przekonanie narodu, który na pewno nie chce, aby "marka niemiecka zastąpiła dywizje niemieckie". Nieważne, że marki formalnie już nie ma - jest, schowana pod płaszczykiem euro.

Spotkanie w parlamencie wywołuje dwie rewfleksje. Po pierwsze - stronie eurosceptyków kompletnie nie zależy na osiągnięciu przez Polskę jak najlepszych warunków akcesji. Ba, im będą one gorsze, tym łatwiej będzie prowadzić kampanię na NIE przed decydującym głosowaniem. Notabene referendum zapowiada się jako temat wielkiej, narodowej kłótni - już samo sformułowanie pytania, termin głosowania, jego kontekst zewnętrzny, itp.

I druga refleksja - komisarz Verheugen mówi po angielsku, ale jest to oczywiście angielski kontynentalny, o wymowie wyjątkowo zrozumiałej dla nie-Anglika, czyli m.in. dla Polaka. Jednak 90 procent posłów i senatorów z wyspecjalizowanych komisji musiało skorzystać ze słuchawek i tłumaczenia symultanicznego. Jeśli to jest europejska awangarda naszego parlamentu narodowego, to marnie wyglądają szanse na wybranie w 2004 roku umiejącej się dogadać z innymi deputowanymi reprezentacji do Parlamentu Europejskiego.

Jedno jest pewne - finisz negocjacji Polski z Unią Europejską rozwiewa mit dobrego wujka z Zachodu, który tylko daje, nic nie wymagając w zamian. Osiągnijmy z nim przynajmniej taką zgodność poglądów, aby nie zabierał - zwłaszcza na początku.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: negocjacje | zgodność | 'Wujek' | mity
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »